STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Tygodnik Powszechny


9 czerwca 2004

1259

13 czerwca 2004
11. NIEDZIELA ZWYKŁA


Ocalona


     Żeby aż tak – w biały dzień, na oczach wszystkich, którzy ją znali, zupełnie nie a propos, bo to przecież uroczysta kolacja. Ludzie rozbawieni, zadowoleni ze siebie i z tego, że się zgromadzili, żeby pogadać, nie załatwiać ważne sprawy. A ona tak ni z tego ni z owego wpada, rzuca się z płaczem do nóg Jezusa. Konsternacja. Niesmak. Zażenowanie. Jak zareagować? Udać, że nic się nie stało? Polecić sługom, żeby ją wyprowadzili, bo się nie umie zachować? Jakaż ona była szczęśliwa. Że potrafiła przemóc wstyd, złamać zwyczaje towarzyskie i wyrzucić z siebie to, co ciążyło jej jak kamień młyński.
     Żeby choć jeden raz w swoim życiu tak upaść do stóp Jezusa i wyznać Mu swoje błądzenie, swoją grzeszność, głupotę, rzucić przed Niego swoje zmarnowane życie i prosić o ratunek, o pomoc. I być tak jak ona szczęśliwym.


KS. M.M.



June 13th, 2004
11th Sunday of Ordinary Time


Saved


     To do something like that – in the middle of the day, during the festive dinner, completely out of context, in the full view of all people that knew her… People are having a good time, happy to have gathered to talk, to see each other, not to take care of any important business.  And -all of a sudden – she bursts in, throws herself to Jesus’ feet, sobbing.  Consternation.  Dismay.  Distaste.  Uneasiness.  How to react?  Pretend that nothing happened?  Tell the servants to take her outside because she doesn’t know how to behave?  How happy she must have been, that she managed to overcome the shyness, break all the social rules and spill out everything that so heavily pressed upon her heart.
     If you could just once in your life throw yourself to Jesus’ feet, and confess to Him your mistakes, your sinfulness, your stupidity, cast your wasted life in front of Him and ask for deliverance, for help.  If you could be as happy as she was.


         Fr. M.M.


     translation: Monika Darron