– Ksiądz Maliński?
– Tak.
– Chciałbym prosić o rozmowę – mówi do mnie kolejny korespondent, którego po raz pierwszy w życiu widzę na oczy. Tym razem korespondent radiowy.
– Tylko trzeba znaleźć jakieś w miarę ciche miejsce. Jeżeli to teraz w Rzymie jest możliwe – mówię do niego.
– Znajdziemy.
Redaktor prowadzi mnie na zaplecze „miasteczka telewizyjnego”. Dochodzimy do murku oddzielającego placyk od Tybru. Siadamy. Słońce grzeje, ale od wody ciągnie miły chłód.
– Na jaki temat?
– Patriotyzm Jana Pawła II.
– Dobrze. Ale najpierw powiem, co ja rozumiem pod słowem „patriotyzm”.
– Proszę bardzo.
– Aby być prawdziwie Polakiem, na to trzeba brać jak najwięcej z polskich krajobrazów, z polskiej wiosny, lata, jesieni, zimy. Z gór, jezior, rzek, morza. Z zapachu łąk, z szumu lasów, z piękna polskiej przyrody.
– A kultura?
– To po drugie. Trzeba brać z naszej obyczajowości polskiej tak narodowej jak religijnej. Uczestniczyć w niej, kształtować się nią. Tak gdy chodzi o wielkie święta, na przykład rocznice, jak i codzienność naszego życia domowego.
– A po trzecie?
– Po trzecie, trzeba brać pełnymi rękami od polskich twórców. Żeby nie stali w kącie jak martwe posągi. Od wielkich myślicieli, pisarzy, poetów – proroków naszego narodu – kompozytorów. Od malarzy, rzeźbiarzy, naukowców, polityków, ekonomistów – geniuszów polskich.
– A gdzie rodzice, nauczyciele, koledzy i przyjaciele, gdzie książki z niższej półki, gdzie piosenkarze, estradowe zespoły, telewizyjne spektakle, seriale, „wyciskacze łez”, radiowe audycje?
– To po czwarte.
– I to jest patriotyzm?
– To początek albo: pierwsza odsłona. A potem, tak po polsku ukształtowani, mamy budować tę rzeczywistość, w której dane nam jest żyć. Tak rzeczywistość naszego rodzinnego domu jak zakładu pracy, rzeczywistość naszego narodu i naszego państwa – tak polityczną jak gospodarczą, tak społeczną jak kulturalną. Dawać jak najwięcej – swojej mądrości, odwagi, wolności, wyobraźni, doświadczenia.
– A czego nam Polakom brakuje najbardziej dotkliwie?
– Trzeba uwolnić się od kompleksu obcej władzy, która nam narzuca obcą kulturę przez szkolnictwo, prasę, radio telewizję; wrażej władzy, która nami rządzi „na siłę”, „niechciana”. A my musimy jej słuchać ze spuszczonymi uszami.
– Jak to przeprowadzić?
– Upewniać się, przekonywać siebie, że teraz już my, przede wszystkim za pomocą wolnych wyborów, decydujemy o władzy.
– Jaki powinien być stan idealny?
– Byśmy się poczuli gospodarzami w swoim domu.
– Jak to sobie ksiądz wyobraża?
– Należy naszymi rękami usuwać wszystko zło i głupotę, i małość, która się plącze jeszcze po naszych kątach, wyłazi z rozmaitych zakamarków, straszy po nocach i w dzień. Bo jeszcze w naszym domu bardzo dużo bałaganu, zaszłości z reżimu komunistycznego, arogancji władzy, chamstwa, bezczelności. Jeszcze dużo nieporządku. Jeszcze dużo nielogiczności w naszym prawie. Jeszcze w nim dużo niedopracowań, niedomówień, jeszcze dużo luk, które spryciarze perfidnie wykorzystują. Urządzajmy ten polski dom. Ażeby nam było wygodnie, uczciwie, sprawiedliwie, serdecznie.
– A mieliśmy rozmawiać o patriotyzmie Jana Pawła II.
– Uważam, że cały czas rozmawialiśmy o nim. Przynajmniej w zamyśle.
– To teraz proszę podsumować.
– Jan Paweł II. To był Polak, który brał z krajobrazu polskiego, z gór, z lasów, z łąk, z morza, z rzek. Po drugie, wychowywał się na obyczaju polskim, zwłaszcza religijnym, na polskich Adwentach, Bożych Narodzeniach, Wielkich Postach, Wielkanocach, na Częstochowie i Kalwarii. Po trzecie, brał od geniuszów polskich, zwłaszcza od Norwida, Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, aż po piosenki oazowe i nieoazowe, jak „Barka”, „Czarna Madonna” czy „Oj, Maluśki”. Brał od swojego ojca, od Kotlarczyka, Figlewicza, Tyranowskiego, Sapiehy, od przyjaciół, tworzył swoją osobowość. Na to, żeby potem dawać. Robił wszystko, na co go było stać, żeby taka była Polska, Kościół, ludzkość.
– A nie obawia się ksiądz, że Jan Paweł II spolonizował Kościół i ludzkość?
– Wszystkie największe wartości polskie, takie jak wolność, tolerancja, godność osobista, wierność, odpowiedzialność, mają rangę ogólnoludzką, są wspólne innym ludziom. Oczywiście posiadają inny koloryt, specyfikę, ale istotowo nie różnią się od najwyższych wartości innych narodów i mogą być przez nie bez trudu zrozumiane i przyjęte.
– Dla przykładu?
– Choćby kształt jego pontyfikatu, którego głównym celem było związać ludzkość w jedną rodzinę. Bo jest poszatkowana przez kolory skóry, nacjonalizmy, religie i wyznania. A przecież wszyscy ludzie to stworzenia Boże, powołane przez Niego do bytu z miłości.
– Dziękuję księdzu za rozmowę.
Żegnamy się. Podaję rękę człowiekowi, który nie pamiętam już, jak się nazywa, w jakim radiu pracuje. A co najważniejsze: co on z tego materiału zrobi. Co wytnie, a co przestawi. Nawet nie podał mi, kiedy to będzie emitowane. Ani ja go o to nie spytałem. Przecież i tak bym nie miał czasu tego słuchać.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI