30 lipca 2006
17. NIEDZIELA ZWYKŁA
„Obwołać Go królem”
Człowiek może stać się prawdziwie człowiekiem, jeżeli wierzy, że jest w nim iskra wielkości, świętości, czystości, bezinteresowności, wolności, odwagi. Jeżeli pamięta o tych chwilach, w których się spełnił, jeżeli tęskni za nimi, aby znowu zaistnieć jak prawdziwy człowiek.
Naród może stać się prawdziwie narodem, jeżeli wierzy, że jest w nim wielkość, mądrość, moc, siła, wolność, sprawiedliwość. Jeżeli potwierdził tę wiarę swoimi czynami, które chociażby trwały krótko, ale są, niezaprzeczalne, niewątpliwe, bezdyskusyjne. I gdy przechowuje je w swojej pamięci, jest z nich dumny, świętuje ich rocznice, tęskni za nimi i marzy, by kiedyś znowu się wydarzyły.
Dla nas, dla naszego narodu takim świętym czasem jest sierpień. W sierpniu 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie. W sierpniu 1920 roku wydarzył się „cud nad Wisłą”. W sierpniu 1980 roku objawiła się w nas solidarność. W sposób szczególny w Stoczni Gdańskiej, a potem w całym narodzie. Nie „Solidarność” jako związek zawodowy ani nie jakakolwiek organizacja, ale jeszcze jako idea. Jako – człowiek za człowieka. Jako wolny za niewolnika. Jako pracownik za pracodawcę – i pracodawca za pracownika, jako lekarz za chorego – i chory za lekarza, jako inteligent za robotnika – i robotnik za inteligenta. Jako człowiek za człowieka.
A tylko ten człowiek przynależy do narodu polskiego, który identyfikuje się z jego wielkimi czynami. Jeżeli pamięta o nich, szanuje je, świętuje, cieszy się, jeżeli – jest w nich. Tęskni za nimi, żeby były jeszcze mądrzejsze, świętsze, czystsze, odważniejsze.