3 października 2004
„Przymnóż nam wiary”
Po co nam więcej wiary? Na to żeby morwy wyrywać z ziemi i rzucać w morze? Przecież tylko na to, aby nas przekonać, że życie w miłości ma sens. Jest jedyną drogą, jedynym sposobem na rozwiązywanie problemów – swoich osobistych, społecznych i międzynarodowych.
A nam wciąż takiej wiary brakuje. My wciąż po linii sprawiedliwości – tyle ja tobie, ile ty mnie. My wciąż głowimy się niebotycznie, wciąż dyskutujemy inteligentnie, wciąż tłumaczymy sobie i swojemu otoczeniu, że nie chcemy nic więcej, tylko sprawiedliwości.
A tu trzeba użalić się, wyciągnąć rękę, przebaczyć ludziom, którzy nam wyrządzili i wyrządzają krzywdę. A jeszcze bardziej trzeba prosić o przebaczenie za krzywdy, które my wyrządziliśmy i w dalszym ciągu wyrządzamy, chociaż wciąż nie chcemy się do tego przyznać. Bo inaczej nie potrafimy jednego kroku zrobić do przodu – ani w swoim życiu osobistym, ani w społecznym, ani w międzynarodowym.