27 marca 2007
2. nauka rekolekcyjna



       Już myślałem, że Ciebie wielkiego zobaczę, 
       A Tyś mi zniknął z oczu jak najprostszy mak.
       Otrzyj twarz mi rękawem, niechaj już nie płaczę,
       Że mi Ciebie nie widzieć przez płonący krzak.


       Ksiądz Jan Twardowski.


     Duchem jest. I to jest prawda podstawowa.
Ale i Osobą jesteś. I to jest prawda zwodząca nas, bo sprowadzająca nasze myślenie o Tobie do kształtu osoby ludzkiej.


     I w swoim geniuszu namalował Stanisław Wyspiański Twoją Rzeczywistość u Franciszkanów krakowskich w witrażu nad organami – jako Boga Stworzyciela. Ale to nie jest socrealizm – to symbol. Dzieło malarskie, poetyckie. A my bierzemy dosłownie: jako Starzec – potężny, mocny, wszechmocny, wszechpotężny. A On jest Duchem, a więc nie ma kształtów człowieczych. Chociaż jest Osobą. Ale to słowo mylące nas – wyprowadzające Ciebie w obłoki, w niebo, w zaświaty! Aż znikniesz nam z oczu – „jak najprostszy mak”.


     Nie ukazywał się Izraelitom. Bo się nie ukazywał nikomu. Bo się nie ukazuje nikomu. Bo jest Duchem.
     Nie mówił do Mojżesza, do Abrahama, do Jeremiasza, do Aarona. Nie słychać było Jego głosu. A to, co w Piśmie Świętym, to legenda. Nie dyktował Mojżeszowi „Przykazań Bożych”. Mojżesz to mistyk. Tak jak mistykiem był Abraham, tak jak mistykami byli prorocy. To był mistyk, który równocześnie troszczył się o swój naród i chciał z niego uczynić zwartą społeczność, godną do posiadania państwa.
     Nie ukazywał się Bóg w obłoku – to legenda.
Bóg się nie pokazuje, bo jest Duchem. Bóg nie mówi słowami ludzkimi – bo jest Duchem.
     Ale mówi, ale spotyka się, ale jest rzeczywisty w naszych przeżyciach mistycznych, duchowych. Transcendentny, ponadświatowy, nieogarniony, niedotknięty Absolut.


     I to jest najcięższe nieporozumienie, jakie dotyczy Twojej Rzeczywistości, Boże nasz.


     Bo my budujemy naszą religijność, nasz światopogląd, nasze życie na tej prawdzie o Tobie – Duchu, o Tobie – Osobie.
     A wyrugowaliśmy kosztem niej inną podstawową prawdę, której to brak nam coraz bardziej doskwiera – że usunęliśmy z naszego myślenia Twoją Obecność Stwórczą, Twoją Rzeczywistość immanentną: Twoją obecność w świecie. Twoją obecność w każdym ze stworzeń.
     Dlaczego tak się stało. Również dlatego, że chrześcijanie w starciu z pogaństwem podkreślali Bożą Rzeczywistość jako transcendentną, osobową, w odróżnieniu od pogan, którzy opierali i opierają swoją religijność na Bogu immanentnym.
     Tę prawdę uzewnętrznia budowa świątyń. Architektonicznie wtopione w otaczającą je przyrodę. Przywarte do ziemi. Podczas gdy nasze kościoły wystrzelające w górę wieżami, również wysokimi nawami, zbudowane najchętniej z betonu.
     A świątynia pogańska zbudowana z najpiękniejszego drewna, łączone belki nie gwoździami, ale kołkami, żeby nie niszczyć drewna. Przykryta łuską dachówki, z powyginanymi końcami, jak gałęzie drzew. Otoczona wspaniałymi drzewami – bo czym wspanialsze drzewo, tym więcej w nim Boga. A przy świątyni źródełko, strumyczek, kolorowe kamienie – prawie drogocenne. Im więcej piękna w kamieniach, tym więcej Boga. Rybki pływają. Kwiaty rosną, prawie niespotykane – bo czym więcej piękna w kwiatach, tym więcej Boga.
     Ale nie to jest najgorsze.
     My zachowujący się z całą arogancją wobec otaczającego nas świata, bezczelnie powołując się na Stary Testament, w którym Bóg, zwracając się do pierwszych ludzi, powiedział: I czyńcie ziemię sobie poddaną, zanieczyściliśmy powietrze, wodę, ziemię.
     Gdzie nasze myślenie? Rozeszliśmy się w sposób absolutny. A przecież Bóg immanentny to jest również i chrześcijańska prawda – prawda o Bogu Stworzycielu, o Bogu żyjącym w stworzeniach swoich, o Bogu immanentnym.


     W Indiach slums – stutysięczny, dwustutysięczny, trzystutysięczny. Pole wielohektarowe, zasłane domkami zbudowanymi z paczek, skrzynek po owocach, przykryte domki byle jakim materiałem. Ludzie tam mieszkający jedzą dwa razy w tygodniu. Czasem tylko raz. Ale rano Indie się myją. Rano całe Indie czyszczą zęby. Jak nie ma szczoteczki do zębów, to palcem. Myją się. Na łeb – wiadro wody, I to tak parę razy. Stojąc na polu, w ubraniu, myją się i suszą się. Ale są prawdziwie czyści. Chociaż głodni.


     Bóg w świecie obecny, żyjący. Bóg w świecie szanowany. Przez szacunek do człowieka – do każdego człowieka. Przez szacunek do przyrody – żeby nie połamać krzewów, nie rozdeptać trawy.
     A to wszystko w oparciu o prawdę, że Bóg jest w świecie obecny; Bóg jest w każdym stworzeniu obecny – czy to zwierzę, czy roślina, czy ziemia, czy powietrze, czy woda, czy człowiek. Nie wolno go niszczyć, nie wolno go psuć, nie wolno go deprawować.


     Tak my – chrześcijanie – na tym etapie, na którym jesteśmy aktualnie – tak my chrześcijanie, wierzący w Boga Osobę, w Boga Ducha.


     I my dzisiaj chcielibyśmy przekazać naszym braciom szintoistom, buddystom, hinduistom, konfucjonistom naszą prawdę o Bogu-Miłości, o Bogu-Ojcu, która jest naszą prawdą najdroższą, najszczytniejszą, absolutną. Tak byśmy chcieli im przekazać tę prawdę, by ich wiara była pełniejsza, by ich miłość była człowiecza – do swojego Boga, do swojego Ojca.
     Ale tak chcielibyśmy wziąć od nich to, czego nam nie dostaje. A nie dostaje nam prawdy o Bogu immanentnym. Żebyśmy w drugim człowieku widzieli Boga. Żebyśmy w naszym środowisku widzieli Boga. Żebyśmy w naszym narodzie widzieli Boga. Żebyśmy w naszym państwie widzieli Boga. Żeby nasza młodzież, żeby nasi dorośli, żeby nasi ludzie trzeciego wieku – od dzieci począwszy aż do najstarszych ludzi skończywszy – żeby szanowali siebie nawzajem: jako stworzenia Boże!
Nie ma świeckiego świata. Jest tylko świat Boży. I nazwijmy go i tak traktujmy go. Trawę, krzewy, drzewa, mury, kamienice, bloki, szyby, klatki schodowe, ściany, nasze mieszkania, nasze urzędy, naszych urzędników, nasze sprawy załatwiane. Tak nam brakuje tego patrzenia się na życie nasze jako na życie Boże, na świat nasz jako na świat Boży, na naszą rzeczywistość jako na rzeczywistość Bożą.
My wam damy – nasi bracia szintoiści, buddyści, hinduiści, konfucjoniści – my wam damy Boga-Miłość, Boga-Ojca. Dajcie nam Boga obecnego w świecie, w tym co się nazywa rzeczywistością naszą powszednią, codzienną. Bo nam brakuje tego traktowania życia naszego jako życia Bożego.


     Tylko przy takim podejściu do świata możemy zbudować rzeczywistość polską na miarę wielkich społeczności, narodów i państw.