8 listopada 2009
31. NIEDZIELA ZWYKŁA
Dostaną wyrok
Musi paść pytanie: Dlaczego chrześcijanie są prześladowani w Indiach przez fundamentalistów hinduistycznych?
Gdy papież Jan Paweł II po raz pierwszy miał przyjechać do Indii, to otrzymał prośbę – zakaz – od nich, żeby nie przywoził ze sobą misjonarzy europejskich. Po drugie, żeby zabrał sobie wszystkich europejskich misjonarzy z Indii. Po trzecie: żeby nie usiłował nawracać hinduistów na katolicyzm.
Papież nie przyprowadził ze sobą do Indii żadnych misjonarzy. Na licznych kazaniach, które głosił, wyrażał się z szacunkiem o religii hinduistycznej, cytował Tagore – ich najwybitniejszego myśliciela i najbardziej popularnego poetę.
Nie namawiał do przechodzenia na katolicyzm. A prześladowania wybuchają. I to krwawe. Palenie domów, mordowanie ludzi, palenie kościołów.
Kto jest temu winien?
Po pierwsze, Matka Teresa z Kalkuty. Że zbierała konających z głodu ludzi, leżących na chodnikach wielkich aglomeracji hinduskich. Że często ratowała im życie.
Winien jest ksiądz polski Żelazek, który prowadził przez wiele lat leprozorium dla chorych na trąd.
Winni są kapucyni, którzy mnie gościli podczas mojego pobytu w Indiach, gdy wędrowałem od miasta do miasta za papieżem. Spytałem jednego z nich w prowincji Goa, która najdłużej była pod panowaniem Portugalii: „Czy są u was jeszcze księża portugalscy?” Prawie że obraził się na mnie: „U nas nie ma żadnych Portugalczyków ani żadnych Europejczyków”.
Są winni hinduscy księża i zakonnicy, i zakonnice, którzy wchodzą do slumsów, ratując, pomagając, lecząc, karmiąc chorych, starców. Chodziłem razem z nimi. Ostrzegano mnie: „Tylko proszę nie oddychać nosem, tylko ustami, bo ksiądz zwymiotuje”. Oddychałem nie nosem, ale ustami, żeby nie zwymiotować. A oni cierpliwie szli, czuli się tak jak u siebie, znali po imieniu tę nieskończoną liczbę ludzi mieszkających w slumsach.
Winni jeszcze są księża, którzy prowadzą szkoły. Bo Hindusi potrafiliby się wyżywić sami, gdyby nie było tylu analfabetów. Te szkoły są otwarte nie tylko dla katolików, ale także hinduistów, po równo.
Papież Jan Paweł II udał się w Tajlandii do najczcigodniejszego buddysty świata. Oni nie mają hierarchii kościelnej. Przed spotkaniem zdjął buty, jak zwyczaj tamtejszy każe, i wszedł boso do pomieszczenia, gdzie przebywał najczcigodniejszy buddysta świata.