9 marca 2011
ŚRODA POPIELCOWA
Przyszedłem wezwać grzeszników do nawrócenia
To było na Plantach. Na odcinku między Uniwersytetem i Wiślną. Szła dziewczyna i coś mówiła. Trzymała w rękach kopertę brązową, zamkniętą szczelnie, o formacie biurowej kartki papieru (A 4). Ale najwyraźniej niezawierającą żadnych papierów, była puchata. Dziewczyna zdawała się mówić do niej tej koperty: „Jak się cieszę, że jesteśmy znów razem. Wracam z poczty, dokąd cię wysłano. A teraz będziemy zawsze razem. Umieszczę cię w kredensie na półce, za drzwiami oszklonymi. Ty będziesz widział nasz pokój, a ja będę się czuła pod twoim wzrokiem, blisko ciebie”. Nie rozumiałem, do kogo ona to mówi. W pierwszej chwili zdawało mi się, że do komórki, ale przyglądnąłem się dokładniej – nie miała żadnej komórki. Mówiła do tej paczki, którą niosła. Aż naraz mnie olśniło: ona niesie prochy kogoś bliskiego, które przyszły do niej wysłane pocztą.
Nasze pogrzeby. To znamy na pamięć. Przywykliśmy. Ale warto sięgnąć do istoty ciała ludzkiego, które odprowadzamy do grobu. Przecież to jest istotna część naszego człowieczeństwa. Gdyby nie narząd wzroku, gdyby nie narząd słuchu, gdyby nie narząd mowy, gdyby nie mózg, jak byśmy mogli funkcjonować? Ciało uczestniczy w naszym życiu. W chwili śmierci ustaje praca narządu słuchu, wzroku, mowy, myślenia, a równocześnie ciało nasze zmartwychwstaje, wchodzi w wymiar istnienia pozagrobowego, duchowego, w życie wieczne. Ta tajemnica zawiera się w Ewangelii, a najwyraźniej w odezwaniu się Jezusa na krzyżu do towarzysza wiszącego po Jego prawej stronie: „Dziś ze Mną będziesz w raju”. Nie kiedyś, nie przy końcu świata, ale dziś. Tak jak ja i ty zmartwychwstaniesz, tak jak wszyscy umierający równocześnie zmartwychwstają w momencie swojej śmierci.