6. Religie objawione
Sięgnijmy na przykład po religię mojżeszową.
Bo religia mojżeszowa jest religią najbardziej monoteistyczną ze wszystkich religii świata. Jest religią najbardziej wierną Bogu, który się objawiał Abrahamowi, Mojżeszowi, prorokom, takim jak Izajasz, Jeremiasz. Jednak i ona popadała w najrozmaitsze błędy i aberracje. W świątyni jerozolimskiej w dzień i w noc płonęły ofiary ze zwierząt i płodów rolnych. A przy tym jaka to religia objawiona – a więc o Bogu-Miłości – skoro faryzeusze uczyli, że cień poganina nie może spocząć na prawowiernym Żydzie, że Żyd prawowierny nie może wejść do domu poganina, że Żyd nie może rozmawiać z poganinem, żeby się nie zanieczyścić?
Jaka to religia objawiona o Bogu-Miłości, jeżeli faryzeusze – nauczyciele Izraela – uczyli, że jeśli ktoś jest chory, to dlatego, że Bóg go skarał za grzechy, jeśli wcześnie umarł, to dlatego że Bóg go skarał za grzechy, jeśli ubogi, to dlatego, że Bóg go skarał za grzechy. Co to ma wspólnego z Bogiem-Miłością? A tak to było.
Jezus Chrystus przyszedł po to, żeby powiedzieć prawdę o Bogu-Miłości – że kocha wszystkich ludzi, tak Żydów, jak pogan, tak świętych, jak grzeszników. I za to zginął. Na szczęście została spisana Ewangelia święta, która stanowi fundament Kościoła. Co się z tym Kościołem działo na przestrzeni dwóch tysięcy lat? W religii chrześcijańskiej na przestrzeni wieków działy się różne rzeczy, które nam czasem krew mrożą w żyłach. A przynajmniej stawiają nas wobec pytania, jak do tego mogło dojść. Choćby inkwizycja, procesy czarownic, wyprawy krzyżowe, magiczne traktowanie relikwii, biczownicy, antysemityzm.
Gdy człowiek patrzy dzisiaj na te procesy, które się przetaczały przez Kościół święty – na to tragiczne opętanie jakimiś ideami, zadajemy sobie pytanie: Gdzie było chrześcijaństwo? Gdzie byli chrześcijanie? Gdzie byli wyznawcy Boga, który jest Miłością? Co to miało wspólnego z Jezusem, który jest Słowem Bożym?
Pytamy o to pseudoproroków, pseudoświętych, pseudoprzewodników, którzy podrywali masy ludzkie do realizacji jakichś chorych zamysłów, do obierania paranoicznych dróg, prowadzących rzekomo do świętości, a naprawdę donikąd, obiecujących, że przez magiczne praktyki osiągniemy zbawienie, prawie że niezależnie od Boga. A wzywali do wydumanych akcji, nie mających w gruncie rzeczy nic wspólnego z miłością. Zamieniali chrześcijaństwo na magię i chcieli manipulować Panem Bogiem. Stosowali mechanizmy prawie fizyczne, które by im dały świętość, nie zdając sobie sprawy z tego, że świętość to jest miłość.
Czego brakło tym ludziom? Czego brakło każdemu człowiekowi, społecznościom, narodom? Czego brakło epokom? Odpowiedź jest jedna: powrotu do źródeł.