Biblioteka


Pozostać sobą.



     Pozostać sobą. Zdawać sobie sprawę, że jesteś otoczony, że otoczyłeś się światem, który chce cię ukształtować na obraz i podobieństwo swoje, zemleć cię na swoją miazgę, abyś tak myślał, tak czuł, tak chciał, jak on ci podyktuje. Z tą poprawką, że – abyś się tego nie przeląkł – wmawia ci, że to ty tak myślisz, ty tak czujesz, a przynajmniej powinieneś, jeżeli chcesz długo żyć i żeby ci się dobrze powodziło. Pozostać sobą. Bronić się, abyś nie stał się automatem w tym wielkim komputerze świata.
     Zdawać sobie sprawę z tego, jak jesteś kształtowany przez rzeczy – przez ich kształt, przez ich wygląd, przez sposób posługiwania się nimi. Że jesteś kształtowany przez słowa, które słyszysz, którymi się posługujesz, przez instytucje stworzone przez społeczeństwo i przez ciebie samego. Wstawać, jak inni, na głos budzika. Kończy się czas, kiedy jesteś wolny, i wchodzisz w zinstytucjonalizowany, schematyczny świat. Budzić się na takim samym posłaniu jak miliony obywateli twojego państwa, twojego kontynentu, w mieszkaniu podobnym do milionów innych mieszkań. Brać tusz w prawie identycznej łazience jak wszystkie, z pomocą prawie identycznych przyrządów, z pomocą prawie identycznego mydła. Myć zęby prawie taką samą szczoteczką, prawie taką samą pastą. Czesać się, golić się (panowie), robić makijaż (panie) znowu z pomocą prawie identycznych grzebieni, maszynek, kremów, pudrów, pędzelków, ołówków. Ubierać się – każdy w prawie identyczne ubiory. Wkładać obuwie – prawie identyczne jak wszyscy.
     Zejść do prawie identycznego samochodu jak miliony innych samochodów, w które wchodzą podobni jak ty ludzie, udający się do pracy. Jechać takimi samymi drogami, jakimi jadą inni ludzie, podporządkowywać się, być podporządkowanym zasadom ruchu – jak wszyscy prowadzący samochody: wyprzedzania, wymijania, skręcania, zatrzymywania się. Być posłusznym znakom drogowym. Otwierać radio: słuchać – komunikaty, muzykę, dzienniki, których słuchają, podobnie jak ty, ludzie jadący w samochodach, pozostający jeszcze w domach. Dojeżdżać pociągiem, autobusem, tramwajem – widok inny: w rękach wielu gazety.
     Pracować. W pomieszczeniu prawie takim samym, jak pomieszczenia, w których pracują miliony twoich rodaków. Posługiwać się podobnymi urządzeniami jak oni – długopisami, kartkami, maszynami do pisania, rachowania, budowania, skręcania, spawania, cięcia, montowania. Uświadomić sobie, że to nie tylko my kształtujemy świat, ale potem i świat nas kształtuje. To nie tylko my tworzymy rzeczy, ale potem i rzeczy nas tworzą. To nie tylko my ustanawiamy instytucje, ale potem i instytucje nas ustanawiają. Zdawać sobie sprawę, że kształtuje ciebie sposób odkręcania kurka, otwierania zamka, naciskania klamki, łączenie się telefoniczne. Już nie tylko sam sposób korzystania z aparatu telefonicznego, już nie tylko, ale i kształt słuchawki, którą bierzesz do ręki. Już nie tylko radio alei kształt radia, przycisków, pokręteł. Już nie tylko samochód ale i kształt siedzenia, wygląd tablicy rozdzielczej. Kształtują cię. Pozostać sobą.
     Zdawać sobie sprawę, że jesteś otoczony, otoczyłeś się światem. Obstawili cię – obstawiłeś się światem ukształtowanym przez tysiące pokoleń przed tobą jak również przez obecnie żyjące pokolenie. Jesteś otoczony – ten świat wchodzi w ciebie. Ty świadomie czy nieświadomie wprowadzasz go w siebie. Również poprzez gazety codzienne, gazety tygodniowe, zwłaszcza ilustrowane. Nie dać się oszukiwać przez gazety. Nie żyć gazetami. Choć trzeba je mieć w ręce. Zdawać sobie sprawę, że one chcą tobą manipulować. Nie żyć gazetami. Umieć czytać gazety. Umieć czytać tygodniki. Czytać to, co ważne, to co dla ciebie ważne. Nie zarazić się ich powierzchownym traktowaniem życia, powierzchownym traktowaniem siebie, ludzi, świata. Nie chcieć upodobnić swojego życia do kolorowych reklam z pastą do zębów, budyniem, najnowszym modelem samochodu. Nie uwierzyć pokazywanym tam rzeczom, z szerokimi opisami jak one teraz już są oszczędne, wygodne, zdrowe, najprostsze w obsłudze, zautomatyzowane. Nie uwierzyć wypisywanym tam sugestiom, że będziesz szczęśliwy jak tylko je zdobędziesz, że nie możesz być szczęśliwy bez nich. Umieć czytać dzienniki. Wiedzieć, że cię one ogłupiają, spłycają, traktują jako konsumenta, którego trzeba karmić za jego pieniądze tym, na czym oni najlepiej zarabiają. Chcą, byś myślał tak, jak one ci podyktują, byś mówił tak, jak one ci podyktują, byś działał tak, jak one ci podyktują. Byś im uwierzył, że one są dla ciebie jak przyjaciele, jak najwierniejsi przyjaciele, bez których nie potrafisz żyć, którzy cię informują, doradzają, pouczają. Chcą, byś się z nimi identyfikował. Pozostać sobą to znaczy mieć dystans do dzienników. Nie dowierzać im. Wiedzieć, że chcą tobą manipulować, że są w rękach ludzi dążących do swoich celów politycznych, społecznych, światopoglądowych, z którymi ty się właśnie nie identyfikujesz i nie chcesz się identyfikować w przyszłości.
     Pozostać sobą. Nie żyć telewizją. Umieć patrzeć na telewizję. Nie żyć sensacjami, jakich ci ona dostarcza, skandalami, katastrofami, morderstwami, kradzieżami i napadami, wynikami sportowymi. Nie daj się zepchnąć na pozycję kretyna, który reaguje na takie tylko impulsy, do pozycji człowieka, który ma zacieśniony horyzont do takich tylko spraw, który nie jest w stanie zainteresować się prawdziwymi problemami swojego czasu. Bronić się przed tym zalewem szmiry, sensacji, głupoty, prostactwa, prymitywizmu, który jest serwowany przez programy telewizyjne. Nie pozwól, żeby ci zniszczyła życie rodzinne. Bo już po prostu nie ma kiedy ze sobą normalnie porozmawiać, bo już jest w domu ktoś obcy – nie obcy, może już bardziej „u siebie” niż sami domownicy, który albo mówi, albo wprowadza do domu inny świat, obcy świat – nie obcy, już bliższy tobie niż życie rodzinne? Już przy nim życie rodzinne schodzi na margines ważności. Nie pozwolić, by telewizor szedł w czasie posiłków, nie mówiąc już o tym, że należy go wyłączać natychmiast, gdy przychodzą goście.
     Bronić siebie przed ogłupianiem, bronić domowników. Nie dopuszczać, by program biegł non stop. Nie pozwalać dzieciom siedzieć plackiem godzinami przed telewizorem. Byłoby najlepiej, gdybyś na czas, gdy są małe dzieci w twoim domu, mógł telewizor usunąć całkowicie. A jeżeli to jest, twoim zdaniem, niemożliwe, to ograniczyć dzieciom dostęp do telewizora wyłącznie na czas programu dziecięcego.
     Pozostać sobą. Nie słuchać bez końca i na okrągło nagrań z radia, z taśm czy z płyt. Nawet gdyby ci się szalenie podobały. Nawet gdyby się wszyscy nimi zachwycali. Nie dać się wciąż sterować, nasycać, ukierunkowywać przez nawet znakomitych twórców. Odzwyczaić się od ogłupiającego sposobu pracy przy idącym radiu czy taśmach. Powrócić do pracy w ciszy. Mieć ambicję i poczucie własnej wartości. Uciekać czasem do życia w naturze. Gdzie trzeba żyć rytmem przyrody. Wschodów i zachodów słońca, wiatru i ciszy. Deszczu i pogody. Gdy się jest zdanym na własne nogi. Gdzie cię otacza las, a nie miasto. Gdzie stąpasz po ziemi przemieszanej z mchem i igliwiem, a nie po asfalcie czy betonie. Gdzie ci szumi morze, a nie samochody. Śpiewają ptaki, a nie radio albo magnetofon. Aby pozostać sobą.