Wstęp
Ideałem biznesmena nie jest oszołom, który lubi mieszkać w bałaganie, nie zwracając na to uwagi, jako że on „do wyższych rzeczy jest stworzony” niż robienie pieniędzy. Ideałem biznesmena nie jest również człowiek przepadający za wystawnymi przyjęciami, ubierający się u najlepszych krawców krajowych i zagranicznych, jeżdżący luksusowymi samochodami, spędzający wiele czasu na odpoczynkach w bardzo znanych kurortach krajowych czy zagranicznych. Ideałem biznesmena jest człowiek, który ma się w co ubrać, je przyzwoicie, mieszka w miarę wygodnie. A wszystko po to, żeby mógł dać z siebie jak najwięcej: aby mógł twórczo pracować, rozwijając swoją osobowość i służyć ludziom.
Niewątpliwie, istnieje niebezpieczeństwo, że ze środka zrobi cel. I będzie się starał bez końca o to, żeby mieć jeszcze lepszy samochód, wspanialszy dom, bogatsze wyposażenie tego domu, większe konta w bankach – i tak bez końca, pod pozorami, że to wszystko jest potrzebne do pracy zawodowej, albo i bez pozorów. Wtedy to jest katastrofa. Innymi słowy, ten człowiek dał się opętać pieniądzom. Ale jeżeli za pomocą zaoszczędzonych pieniędzy rozwija działalność w tym kierunku, aby na przykład produkować jak najlepsze wyroby, aby stwarzać nowe miejsca pracy, no to jest w porządku.
Oczywiście, bywa, że idziemy zygzaczkiem. Oczywiście, to jest chodzenie po linie. Trzeba się pilnować, bo człowieka kusi góra pieniędzy, zazdrość, że tamten ma więcej, że tamtego stać aż na tyle. Z drugiej strony, nie wolno popaść w inną skrajność: w pogardę pieniądza i uważanie go za zło konieczne.
Innymi słowy, trzeba oczyścić się z głupoty, z przesądów, które głosiły, że bieda jest ideałem prawdziwie uczciwego człowieka. Trzeba wyprostować się, podnieść głowę. Nie chodzić przegrany, zamartwiony: nie wstydzić się tego, że się ma pieniądze. Wstydzić się należy tylko jednego: robienia pieniędzy dla pieniędzy. Człowiek musi wyrosnąć ponad dom, daczę, wakacje za granicą i sięgnąć bezinteresowności. A więc nie pracować dlatego, by na przykład otrzymywać coraz większe zyski, ale pracować dla pracy. Czyli dla twórczości, również dla służenia ludziom. Krótko mówiąc: trzeba żyć, a nie zbierać.
Bo można być nawet ubogim, mieć niewiele rzeczy materialnych i pieniędzy, a widzieć w tym treść swojego życia, utożsamiać się ze swoim majątkiem i żyć dla niego. Taka postawa znajduje swój wyraz chociażby w stwierdzeniu wypowiedzianym z rozżaleniem: „Całe życie ciężko pracowałem, a niczego się nie dorobiłem”.
A można mieć bardzo wiele rzeczy i pieniędzy i pozostać wolnym, niezależnym, a majątkiem swoim posługiwać się jako narzędziem do realizacji wyższych celów. I nie robić tragedii nawet wtedy, gdy wszystko przepadnie.
W tej książeczce takie stanowisko jest zakładane. Z tej pozycji proponuje ona konkretne rozwiązania.
* * *
Koncepcja biznesmena przedstawiona w tej książeczce jest bardzo prosta: Podstawowym warsztatem mojej pracy, czyli podstawowym biznesem, jest moja osoba. Należy więc odnaleźć swoje uzdolnienia, zainteresowania, pasję życiową. I konsekwentnie: kształcić się, wykorzystywać zwłaszcza czas młodości na pokończenie szkół odpowiadających swoim zainteresowaniom. Ale i później, w czasie pracy zawodowej wciąż dokształcać się, na to żeby pracować konstruktywnie i twórczo.
Ta książeczka ma być między innymi ostrzeżeniem, żebyśmy nie byli programowo beztroskimi naiwniakami w sprawach materialnych. Abyśmy nie uważali, że ponieważ jesteśmy ludźmi – a człowiek to brzmi dumnie – to tylko zupełnie przypadkowo i z musu zajmujemy się sprawami przyziemnymi, jak budowanie, hodowla, prowadzenie przedsiębiorstwa, kupowanie, sprzedawanie. A w każdym razie nie wolno wkładać w tę robotę wszystkich swoich sił. Że z definicji powinniśmy beztrosko gospodarować pieniędzmi, traktować je prawie jak śmieci, nie troszczyć się o to, na co wydajemy.
A więc na pewno to nie jest właściwe myślenie i właściwa droga.
Ale równocześnie nie proponuje ta książeczka postawy pracoholika. Wprost przeciwnie, postuluje postawę człowieka, który rozwija swoją osobowość przez pracę, ale i przez wypoczynek, a również przez świętowanie. A świętowanie to na przykład narty, piłka, tenis, pływanie – innymi słowy: sport albo nawet kibicowanie. To również malowanie obrazów, rzeźbienie, gra na instrumencie – albo tylko zwiedzanie galerii obrazów czy rzeźby, słuchanie muzyki, to filharmonia, płyty, teatr, kino. Jak również Msza święta niedzielna. Ale i Wigilia, i śniadanie wielkanocne. Ale i imieniny, urodziny, rocznice. Bo to wszystko pomaga nam dorastać do pełni człowieczeństwa. Również gwarantuje, że praca nasza będzie lepsza.