Taki jest los rodziców wobec swoich
dzieci. Jeszcze małe dziecko jest
zapatrzone w ich przykład,
zasłuchane w ich słowa. Ale w miarę jak
wchodzi w środowisko rówieśników, wtedy
prorokiem staje się kolega, koleżanka, czasem
nauczyciel, nauczycielka,
sąsiad, sąsiadka. To, co mówi
matka i ojciec, jest
lekceważone, czasem wprost
pogardzane. Ich prośby,
ostrzeżenia, nagany są
odrzucane jak śmiecie.
Może dopiero po latach
dziecko stwierdzi: dobrze
matka mówiła, słusznie
ojciec upominał. Tylko często
bywa to już poniewczasie, kiedy
siedzi na stosie rupieci, które
nazywa życiem.