SCHIZMA ZACHODNIA
SCHIZMA ZACHODNIA
Pozostał mi w oczach biały pałac – zamek gotycki, po którym snują się senni turyści. Błądziłem po salach tego kolosa z poczuciem niedowierzania: to tutaj przez około 70 lat mieszkali papieże, a po nich antypapieże. Potem chodziłem po spokojnym południowofrancuskim miasteczku Awignon, które stało się symbolem najpierw niewoli papieża, a potem symbolem schizmy: rozbicia świata katolickiego na tych, którzy opowiadali się za jednym albo drugim człowiekiem, uważając go za prawowitego następcę św. Piotra. Trudno wyrokować dzisiaj, ile w tym było złej, a ile dobrej woli zarówno samych tych ludzi, jak i ich zwolenników. Możemy tylko stwierdzić, że – jak zwykle w tamtych czasach – do tego zagadnienia czysto religijnego dołączyły się rozgrywki polityczne i że ten rozłam spowodował wiele nieszczęść, intryg, kłamstw, fałszerstw, przekupstw, morderstw, a nawet walk i wojen.
Jak to było?
Filip IV Piękny (1285-1314), opierając się na starym prawie opieki królów francuskich nad Stolicą Apostolską, uważając, że ówczesny papież Bonifacy VIII postępuje niesprawiedliwie wobec Francji i wobec dwóch kardynałów z rodu Colonnów, począł ingerować w jego działalność, domagając się równocześnie zwołania soboru. Po śmierci Bonifacego VIII (1303) i po krótkim pontyfikacie Benedykta XI (1304) forsuje wybór arcybiskupa Bordeaux Rajmunda Bertranda, który zostaje papieżem jako Klemens V (1305-1314). Następnie wpływa na to, że papież pozostaje we Francji, przebywając kolejno w Bordeaux, Poitiers, Tuluzie, a w końcu, w roku 1309, osiada na stałe w Awinionie (należącym do Królestwa Obojga Sycylii, a odkupionym na rzecz Stolicy Apostolskiej w roku 1348). Tam papieże będą mieszkali przez 70 lat, pozostając pod wpływem polityki królów francuskich. Przez te lata coraz bardziej utrwalało się wśród świata chrześcijańskiego przekonanie, że sprawy polityczne przeszkadzają papieżowi w wykonywaniu jego religijnego powołania. Kolejnym dowodem na to był zatarg papieża z Ludwikiem Bawarskim. Gdy Jan XXII nie chciał go koronować na cesarza, wtedy Ludwik mianował w Rzymie w roku 1328 antypapieżem Mikołaja V. I chociaż Mikołaj V w końcu poddał się władzy Jana XXII, całe to zdarzenie było groźną zapowiedzią tego, co przyszło potem jako schizma zachodnia. Grzegorz XI, pod wpływem nacisku opinii ogromnej większości chrześcijan, powrócił w roku 1377 do Rzymu. Ale gdy następca, Urban VI (1378-1389), okazał się zbyt surowym, kardynałowie zebrawszy się w Analni uznali jego wybór za nieważny i wybrali jeszcze w roku 1378 antypapieża Klemensa VII, który zamieszkał w Awinionie, zyskując dla siebie uznanie ze strony Francji, Hiszpanii i Szkocji. I tak w oczach zdezorientowanych, zgorszonych i bezradnych chrześcijan istniało dwóch, a po roku 1409 nawet trzech papieży. Zdumionych, bo to była sytuacja bez precedensu. Zdezorientowanych, bo żadną miarą nie potrafili stwierdzić, który z papieży jest prawdziwy. Zgorszonych, bo wszyscy ci papieże nawzajem wyklinali się i obrzucali kalumniami. Bezradnych, bo nie widziano wyjścia z tego impasu. Zwrócono się do uniwersytetu paryskiego z prośbą o radę. Ten podał jedną z możliwości: sobór. Zwołano go do Konstancji, gdzie w roku 1417 został ostatecznie wybrany papieżem Marcin V. Wybierali kardynałowie, z tym, że ich grono było uzupełnione przez przedstawicieli wszystkich nacji reprezentowanych na soborze. Wybrany – Marcin V – osiedlił się na stałe w Rzymie, kończąc smutny okres schizmy zachodniej. Człowiekiem, który w szczególny sposób dopomógł w odzyskaniu jedności, była św. Katarzyna ze Sieny (1380), tercjarka dominikańska.
Świat chrześcijański odetchnął z ulgą. Ale schizma ta to była klęska, po której Kościół długo nie mógł powrócić do równowagi . I już nawet nie chodzi o tę sumę zgorszenia, jakie się przez ten okres dokonało, ale o zupełnie zasadniczy problem dogmatyczny, który się wysunął – kto jest ważniejszy: papież czy sobór. Czy papież jest odpowiedzialny przed soborem, tak jak prezydent przed parlamentem? – Trzeba powiedzieć, że w tym kierunku (tzw. koncyliaryzmu) szły tendencje wielu uczestników soboru w Konstancji. Jasność w tej sprawie przyniósł dopiero Sobór Laterański V, odrzucając koncyliaryzm.
Wywołała schizma zachodnia także uboczne skutki, które nie były obojętne dla dalszego rozwoju życia Kościoła. Wobec ogólnego zamieszania w Kościele władza świecka bardziej podkreśla swoją rolę. Rośnie w niej świadomość odpowiedzialności za zbawienie chrześcijan, nie tylko za ich doczesny byt. Równocześnie pojawiają się tendencje ujemne, rzutujące na sytuację Kościoła w następnych stuleciach. Cesarz, królowie i książęta dążą do podporządkowania sobie hierarchii kościelnej swojego kraju, oderwania jej od wpływu papieża i uzależnienia tylko od siebie. W wielu wypadkach chodziło – jak w średniowieczu – po prostu o prawo dysponowania majątkami kościelnymi, obsadzania ich swoimi ludźmi, co już w bliskiej przyszłości dało fatalne skutki.
*
Najdrożsi bracia i ojcowie w Chrystusie! Ja Katarzyna, sługa i niewolnica sług Jezusa Chrystusa, piszę do Was (…) w pragnieniu ujrzenia Was wracających do prawdziwego i doskonałego światła, a porzucających ciemności i ślepotę, w którąście popadli. Wtedy tylko będziecie dla mnie ojcami, w innym razie nie. Tak więc nazywam Was ojcami, o ile odwrócicie się od śmierci i wrócicie do życia, zjednoczeni w wierze i doskonałym posłuszeństwie dla papieża Urbana VI, bo w posłuszeństwie dla niego znajdują się wszyscy, którzy cieszą się światłością i którzy przez nią poznali prawdę, a poznawszy, pokochali ją. (…) Wiedzieliśmy wszyscy, że wybraliście go kanonicznie, a nie ze strachu. (…) Prawda co do tego wykazana została podczas uroczystej jego koronacji. (…) O głupi i godni tysiąca śmierci! (Wykrętnie się tłumacząc) jak ślepi nie widzicie waszego nieszczęścia i doszliście do takiego pomieszania, że sami z siebie robicie kłamców i bałwochwalców. (…) Wracajcie, wracajcie i nie wyczekujcie na rózgę sprawiedliwości, nie możemy bowiem umknąć przed ręką Bożą. (…)
Z listów św. Katarzyny Sieneńskiej:
Do trzech kardynałów włoskich