51 - 55
51. My niepokorni. Ale jak może być inaczej, skoro za Mistrza mamy Tego, który powrozami wyrzucał kupców ze świątyni, który powiedział faryzeuszom i saduceuszom, przełożonym swojego narodu: „Biada wam, rodzaju jaszczurczy, boście jak groby pobielane”. My niepokorni. Bośmy nie z głową w prochu, czołem bijącym przed Bogiem – Panem, Władcą, Królem, ale my do Boga mówimy: Ojcze. My niepokorni. Jak może być inaczej, skoro mówimy do Jego Syna: Bracie.
*
We are not humble. But could we be humble, if Our Master is The One, who took a whip made from rope and rid the Temple of the money changers and sellers of animals, who told the Pharisees and the Sadducees, the chief priests of his nation: “Alas for you, serpents, brood of vipers, you are like whitewashed tombs that look handsome on the outside”. We are not humble. Our heads are not covered in dust, we are not prostrated before God – our Lord, Emperor, King, but we call God: Our Father. We are not humble. Otherwise we couldn’t call His Son: Brother.
* * *
52. Gdy wilki podchodziły pod zagrody, gdy burza szalała nad domami, przodkowie nasi oddawali się pod opiekę Matki Bożej, paląc gromnice.
Nam już wilki nie grożą.
Nam już nie wilki grożą.
Nam już pioruny nie grożą.
Nam już nie pioruny grożą.
Prośmy Matkę Boża o to, aby nas wzięła w swoją opiekę. W opiekę przed ludźmi gorszymi niż wilki, przed nieszczęściami bardziej niespodziewanymi niż piorun.
*
When wolves came close to the farms, when storms wreaked havoc, our ancestors prayed to Mother Mary, seeking shelter they lit candles.
We are not threatened by wolves any more.
We are threatened, but not by wolves any more.
We are not threatened by thunders any more.
We are threatened, but not by thunders any more.
Let us pray to Mother Mary to protect us from people worse than wolves. To rotest us against misfortune more sudden than thunder.
* * *
53. Życie nasze składa się z czekań. Czekamy na kogoś, na coś. Na list, telefon, uśmiech, słońce, na deszcz. Na jutro, pojutrze, na wakacje, na emeryturę. Na przyjście, na odejście. Czekamy co chwila, codziennie. Że po zimie przyjdzie wiosna – zakwitną kwiaty, zazielenią się pola, obsypią się drzewa puchem kwiatów. Czekamy na urodzajne lato, na złotą jesień, na cichą zimę. Na urodziny, na imieniny. Wciąż czekamy, że coś się wydarzy, że coś się odmieni, że się uradujemy, że będziemy szczęśliwi.
Wciąż czekamy na Niego – który jest w nas.
*
Our life consists of waiting. We are waiting for somebody, for something. We are waiting for a letter, a telephone, a smile, the sun, the rain. We are waiting for tomorrow, the day after tomorrow, we are waiting for holidays and retirement. We are waiting for the arrival and the departure. Every moment of every day we wait for something. Like the spring after the winter, when the flowers start to blossom and grass is green. We are waiting for the fertile summer, for the golden autumn, for the silent winter. We are waiting for our birthdays, name- days. We are still waiting for something to happen, to change. We are waiting for the day, when we would feel happy. We are still waiting for Him – The One who is within us.
* * *
54. Życie nasze składa się z czekań. I w tym nurcie czekań jest czekanie na Boga. Czekanie, że się objawi, przemówi, pouczy, zachęci, doda sił. Czekanie na Boga, który przychodzi do nas również w swoim Synu. Że przyjdzie przez złote Boże Narodzenie. Przez fioletowy Wielki Post. Przez wiosenną Wielkanoc. Przez ogniste Zesłanie Ducha Świętego. Przez srebrzysty Adwent.
On, który jest wciąż obecny przez Ewangelię.
*
Our life consists of waiting. We are waiting for God. We are waiting for Him to appear, to speak, to instruct us, encourage and strengthen those who need it. We are waiting for God who comes to us in His Son. And He will come with golden Christmas and violet Lent. He will come with Easter in spring. He will come in the fiery Pentecost and in silvery Advent.
He who is continually present in His Gospel.
* * *
55. Nie daj się rozdrapać, rozszarpać. Zwłaszcza przez ludzi, którzy mówią, że potrzebują cię już, natychmiast, wciąż, bez końca. Bo znikniesz bez reszty, przeklinając ich i siebie, swoją głupotę i swoją słabość.
*
Don’t let anyone scratch you, don’t let anyone tear you to pieces. Especially those who say they need you right now, at that moment, at once, always, endlessly. Because you will disappear completely, cursing them and cursing yourself, your own stupidity and your own weakness.