Biblioteka


1.
WZAJEMNIE SIĘ WSPIERAĆ




1.
WZAJEMNIE SIĘ WSPIERAĆ


To mruczenie? Powiem ci w sekrecie:
jest mruczeniem kota Salomona.
A ta pani zamyślona, z kwiatami –
to moja żona.
                       K. I. Gałczyński: Wizyta


 


   To było na plaży w Dębkach. Zobaczyłem z daleka stojącego Łukasza z żoną. Nie widziałem go dobrych parę lat. Pojawia się rzadko. Mieszka na stałe w Nowym Jorku. Znamy się od zawsze. Po przywitaniu
   – Co słychać? – padło moje pytanie: – Co tam robisz?
   – No, to co zawsze. Jestem kamerzystą filmowym. To jest moje marzenie życiowe. Ale jak to w tamtym świecie, raz jest robota, a raz nie ma. Jak jest, siedzi człowiek z kamerą po pas w błocie utaplany albo chodzi po parkietach, łazi po drzewach albo wspina się po górach. I to jest moja pełnia życia. Ale to trwa krótko. Film się kończy. A na następny film trzeba czasem czekać tygodniami, nieraz bardzo długimi miesiącami.
   – A jak sobie dajecie radę wtedy?
   Tu Łukasz przytulił do siebie swoją żonę i powiedział:
   – Jej zawdzięczam, że mogę to robić, co jest moją pasją. Bo inaczej sobie życia nie wyobrażam jak tylko w tej pracy. Ale to dzięki niej, że się zgadza na takiego męża i sama pracuje zawodowo. Zgadza się na to, że ode mnie nie dostaje czasem miesiącami grosza.
   Zaśmiała się:
   – Wiesz, że cię kocham i chcę, żebyś robił to, co uważasz za twoje powołanie życiowe.
   Ale żeby nie szukać wzorów z Nowego Jorku. Podaję przykład z Krakowa. Co niedziela przychodzi na Mszę świętą młoda para z dzieckiem, od niedawna z dwójką. Za którymś razem zaszli do zakrystii ze swoim zmartwieniem:
   – Straciłem robotę. Zamknęli firmę. Szukam jakiejś pracy, ale nic nie znajduję.
   To szukanie pracy trwało. Już do tego doszło, że po paru miesiącach powiedział:
   – Biorę każdą robotę. Byleby tylko była.
   Pytam:
   – To ci tak żona już dokuczyła?
   Odpowiedział ze śmiechem:
   – Słowa wyrzutu nie usłyszałem nigdy na ten temat.
   Takich historii można by było opowiadać wiele, ale zdarzają się i inne. 
   Zadzwonił Marek:
   – Ja już nie wytrzymuję. Ja jestem na granicy, nie wiem, albo wariactwa, albo samobójstwa. Wie Ksiądz, że nie mam pracy, bo straciłem. Szukam, ale nic nie znajduję. A sytuacja w domu stała się nie do wytrzymania.
   – Co się dzieje?
   – Ja jestem śmieć. Śmieć, który się powinno zmiotką zgarnąć na łopatkę i wsadzić do pieca. Gorzej niż śmieć. Jestem niezauważany. Już się nawet nie potykają o mnie. Już obchodzą mnie.
   Pytam się:
   – Dlaczego mówisz: oni?
   – Żona i dzieci. Bo sytuacja, jaką żona stworzyła, udzieliła się dzieciom. I one też mnie traktują jak nic. Ja już nie mam miejsca w domu. To już nie jest mój dom! Ja jestem obcy.
   – Przyjdź, stary, pogadamy.
   Jeszcze jeden przykład? Proszę bardzo. Córka moich znajomych – mieszka za granicą. Wyrzuciła swojego męża, ponieważ stracił pracę. Kazała mu się wynosić:
   – Bo nie pracujesz, to nie masz miejsca w moim domu.


* * *


   Jestem u przyjaciół. Słucham, jak wspominają czasy, gdy się poznali, jak odkryli z radością, że mają tę samą hierarchię wartości. I nagle to sformułowanie dało mi rozwiązanie tamtych problemów.
   Ludzie się dobierają, bo są przystojni, tak samo piękni, tak samo bogaci, tak samo wykształceni, z tego samego środowiska, z tych samych sfer. Dobierają się – już zdawałoby się, wszystkie elementy zostały przeanalizowane. Ale przecież na końcu czy też na początku musi paść pytanie właśnie o hierarchię wartości.
   Żeby sobie powiedzieć przed ślubem, o co mi chodzi w życiu, o co tobie chodzi w życiu, co jest dla ciebie najważniejsze. Czy się zgadzamy pod tym względem. Czy najważniejszy jest pieniądz, dom, bogactwo, mieszkanie, wyjazdy, czy najważniejsza jest nasza miłość, czyli ty. Może tego nawet nie trzeba powiedzieć, bo deklaracje słowne bywają puste. Może nawet nie padnie takie pytanie. Ale to da się wyczuć. Co dla ciebie jest ważne, o co ci chodzi w życiu.
   A gdy to odkryjemy w sobie, że miłość jest najważniejsza dla nas obojga, trzeba tego pilnować jak największego skarbu. I trzeba do tego wciąż wracać, to umacniać tak na kolejnych etapach życia małżeńskiego, ale i w codzienności.