PRZED ZAŚNIĘCIEM
Wreszcie jest już stanowczo za późno. Jeszcze mógłbyś tak siedzieć, chociaż czujesz zmęczenie i ociężałość, ale kładziesz się do łóżka „na rozum”. Gasisz światło. Już po ciemku wysłuchujesz ostatnich wiadomości i wyłączasz radio. Dopiero teraz, gdy wiesz, że to koniec twojego dnia, staje przed tobą wyraźnie, ile nie zrobiłeś: okazuje się dopiero teraz, że nie wykonałeś nawet połowy z tego, co planowałeś. Stają ci przed oczami zmarnowane chwile, niepotrzebna gadanina, dyskusje na żadne tematy, leniwy rytm pracy, bylejakość, opieszałość. Przypominają ci się bezpodstawne wybuchu gniewu, nietakty, niedelikatności – wynik twojej wygórowanej, wprost chorej ambicji, no i z pewnością przemęczenia, zszarpanych nerwów. Wstydzisz się teraz tego przed sobą samym, jest ci przykro, że zachowałeś się jak szczeniak. Ale wiesz, że nie ma sensu do tego powracać. Przeproś Boga za te wszystkie twoje złości i głupoty. Przeproś Syna Jego, żeś tak bardzo odstał od drogi, którą On ci wskazał życiem swoim. Bez roztrząsania, analizowania, bez drobiazgowego zastanawiania się nad powodami i konsekwencjami, bo nie zaśniesz, a wtedy się nie wyśpisz, więc jutro będziesz zmęczony, zrobisz jeszcze mniej niż dzisiaj i będziesz jeszcze bardziej zdenerwowany. Odnotuj to, co jest do uzupełnienia, naprawienia, wyrównania w ciągu dnia następnego albo w najbliższym czasie.
Wycisz napierające na ciebie sprawy, problemy. Już nie pora na to, aby analizować, rozstrzygać, planować, projektować. Zamykaj ten przeszły dzień wyraźnym aktem podziękowania Bogu za wszystko dobre, które było obecne w twojej działalności. Oddaj Bogu dzień, który odchodzi i proś Go o spokojną noc.
Zastosuj twoje wypróbowane metody na zaśnięcie. Przymknij powieki. Odpręż się fizycznie, wywołaj poczucie ociężałości całego ciała, sprowadź na myśl spokojne, szerokie, zielone łąki przetykane kolorowymi kwiatami, złote łany zboża, po których wiatr chodzi. Aż niepostrzeżenie przekroczysz granicę i odejdziesz w drugi świat: świat snu.