Ten drugi tom obejmuje drugi rok działalności Jezusa – tak jak pierwszy obejmował pierwszy rok, a trzeci przedstawi trzeci. Jak pierwszy tom kończył się pierwszą Paschą Jezusa z uczniami, ten drugi kończy się drugą, tak trzeci zakończy się Ostatnią Wieczerzą, męką i śmiercią Jezusa.
Drugi tom – podobnie jak poprzedni i następny – opiera się ściśle na tym, co niosą Ewangelie święte, badania egzegetów i historyków. Ogranicza się również do tych postaci, które występują w Ewangeliach.
Wobec tego, dlaczego ta książka? Po co? Odpowiedź brzmi: Żeby urealnić postać Jezusa. Bowiem Ewangelie są dla biografa Jezusa jak góra lodowa pływająca po morzu, której tylko fragmenty są widoczne. Tej reszty podwodnej trzeba się domyślić, opierając się na – nawet najdrobniejszych – przesłankach czy tylko sugestiach, jakie znajdujemy na kartach Ewangelii. A to wszystko należy ułożyć w całości chronologicznej, osadzić w uwarunkowaniach poitycznych, gospodarczych, społecznych – w całej historii i topografii Palestyny.
Gdy się obudził, zobaczył stojącego nad Nim Piotra. Zerwał się w przeczuciu jakiegoś zagrożenia. Natychmiast oprzytomniał, wiedział, gdzie jest.
– Jair chce z Tobą mówic.
Nie bardzo pojmował:
– Jaki Jair! Skąd tu się wziął Jair? Czego on chce od nas?
– Nie wiem. Czeka na Ciebie na dole.
Spojrzał na Jerozolimę. Była całkowicie pogrążona we śnie. Ogromna miska Tyropoionu, która piętrzyła się po lewej stronie w górne miasto, a po prawej zapadała się w dolinę Cedronu, była zanurzona w ciemnościach. Jedyne światło dochodziło z pałacu Heroda.
– Zmarzłeś trochę na tym tarasie – powiedział Piotr z troską w głosie.
– Tak, trochę.
Ogarnął się pośpiesznie. Przeczesał włosy szerokimi ruchami dłoni. Obciągnął suknię, poprawił sznur w pasie. Schodził, drewnianymi jeszcze nogami, po schodach. W izbie nie napotkał Jaira. To tu, to tam poukładani spali Jego chłopcy.
– On czeka na Ciebie na dworze, nie chciał wchodzić do wnętrza, żeby nie przeszkadzać – objaśniał Piotr.
Faktycznie tak było. Czekał na Niego na zewnątrz, oparty o ścianę domu. Okryty czarnym płaszczem, w kapturze narzuconym na głowę wyglądał zupełnie inaczej niż zwyczajnie.
– Przepraszam, że Cię zerwałem ze snu – zaczął Jair.
– Gdyby nie było powodu, z pewnością byś tego nie robił.
– Dziękuję za zrozumienie. Przyszedłem, żeby Cię ostrzec – moja córka nie chciała Ci tego powiedzieć, bo wolała nie zakłócać waszej Paschy.
– Co się stało?
– Jest zaplanowany zamach na Ciebie dzisiaj, wczesnym rankiem.