2 listopada 2003
DZIEŃ ZADUSZNY
„Abyście wy byli tam, gdzie ja”
To święto nie tylko ludzi wyniesionych na ołtarze. To nawet nie święto zbawionych. To nawet nie święto wszystkich ludzi żyjących współcześnie. To nawet nie święto wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek istnieli na ziemi. To jest święto Wszechświata. Wszystkiego stworzenia. Bo każde stworzenie jest w pewien sposób święte – bo stworzone przez Boga z miłości. Bo przeznaczone ku szczęściu. Bo każde stworzenie jest na swój sposób rozumne, na swój sposób wolne, na swój sposób wrażliwe. Bo stworzone na obraz i podobieństwo Boże. Bo jest wyrazem Boga Stwórcy.
To jest również święto ludzi czekających w czyśćcu na swoje zbawienie. Oni czekają nie biernie. Nie skazani wyłącznie na naszą modlitwę. Czyściec to wielkie rekolekcje. Zamknięte rekolekcje, w czasie których ci, którzy do tego nie doszli za życia, mają szansę stać się mądrymi, zobaczyć swoje życie w prawdzie, przeprosić za swoją głupotę, złość. Nie są osamotnieni, ale złączeni są miłością jak naczynia połączone z tymi, którzy są na ziemi.
Gdy przychodzimy na ich groby, palimy świece – symbol pamięci, kładziemy kwiaty – symbol miłości, modlimy się, prosząc o przebaczenie za grzechy nasze wobec nich, przebaczając im ich grzechy wobec nas, w ten sposób uświęceni wspomagamy ich. Bo czym więcej w nas mądrości, tym więcej ich mądrości. Czym więcej w nas światła, tym więcej ich światła. Czym więcej w nas miłości, tym więcej ich miłości.
Przyjście na grób pomaga nam uświadamiać sobie łączność z nimi. I to nie tylko w ten Dzień Zaduszny. W ciągu całego roku widać na cmentarzu ludzi modlących się przy grobach swoich bliskich zmarłych. Palą świece, składają kwiaty, modlą się – wiedząc, że nie o trumnę chodzi, która zakopana w ziemi, ale o realną ich obecność przy nas. Bo odeszli do Boga. A Bóg jest wszędzie. I oni przez Niego są przy nas. Tak realnie teraz, gdy są w ciele uwielbionym, jak wtedy, gdy żyli na ziemi.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI