16 maja 2004
6. NIEDZIELA WIELKANOCNA
„Kto nie miłuje”
Każdy, kto morduje – czy w imię Allacha, czy w imię Jehowy, czy w imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego – nie jest Bożym synem, ale synem szatana.
Bo Bóg, jakkolwiek byśmy Go nazywali – czy Jehowa, czy Allach, czy Bóg w Trójcy Świętej Jedyny – jest Miłością. I chce od nas tylko tego, żebyśmy kochali, tak jak On nas kocha.
Tylko nie mów mi, że masz ręce niesplamione krwią brata swojego. Bo można zabijać fizycznie, ale można zabijać duchowo.
Można zabijać człowieka, mówiąc mu: „Jesteś szmatą! Dla mnie stanowisz zero! Nie istniejesz! Gardzę tobą! Brzydzę się tobą! Odejdź mi z oczu!”.
Można zabijać człowieka poza jego plecami. „To drań. Nic niewarty. Oszust. Złodziej. Kłamca”.
Ale można nie potępiać człowieka ani wprost, ani przed innymi ludźmi, tylko zabić go w sobie – uznać go za nieistniejącego, skreślić go na zawsze. I to jest też zbrodnia.
* * *
Miłość to nie jest przyczynek do naszego człowieczeństwa, to nie jest tylko specjalność chrześcijaństwa wymyślona przez Jezusa czy przez Jego ludzi. Miłość to jest podstawa naszego kontaktu z drugim człowiekiem, narodu z narodem.
Dlatego miłość musi być zasadą naszego życia – w rodzinie, w pracy zawodowej, w życiu społecznym, politycznym. Jeżeli będziemy skakać sobie do oczu bez końca, upierać się, nie ustępować drugiemu, to nie zbudujemy ani rodziny, ani narodu, ani świata.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI