człowiek
Bóg stworzył świat z miłości. Wciąż jest to sprawa niepojęta, niewyobrażalna, przekraczająca możliwości naszego rozumienia. Bóg jest absolutną Wszechmocą i jak długo istnieje – czyli od zawsze – wciąż stwarza. – „Bonum est diffusivum sui” – mawiali średniowieczni myśliciele. Oznacza to: „Dobro z natury swojej daje siebie”. Bóg wyraża się w stworzeniu. I znowu stajemy przed niepojętą tajemnicą. Jego słowem jest świat. My ludzie również. Jesteśmy stworzeni przez Boga w miłości.
Jeśli świat jest wyrazem Boga, każde stworzenie nosi w sobie te same wartości, które są w Bogu. To, co dla nas jest dobrem, dobrem jest dla Boga, a to, co dla nas jest złem, złem jest w oczach Boga. To, co dla nas jest mądre – mądre jest dla Boga. I to nie tylko dla nas ludzi, ale dla całego świata, czyli dla każdego zwierzęcia, rośliny, powietrza, wody i ziemi.
* * *
Zacznijmy od tego, że człowiek należy do świata. A świat nasz zaczął istnieć, gdy – według wszelkich prawdopodobieństw – trzynaście miliardów lat temu dokonał się Wielki Wybuch. On trwa do dziś. Widzimy jego skutki. Możemy się o tym przekonać, zaglądając przez teleskop. Wszechświat rozlatuje się, a jednocześnie leci w jakąś przestrzeń. Nagle wybuchło wszystko: materia, energia, czas, przestrzeń, życie, myśl, wolność, wrażliwość, miłość.
I tak zaczął się wyścig o życie, o przetrwanie, o wolność – pomysłowością, dostosowaniem się, walką, ustępstwem, tworzeniem wspólnot, społeczności, organizacją racjonalną.
Obserwujemy dzisiaj życie pszczół, mrówek, termitów, szczurów, małp, żółwi ze zdziwieniem, z podziwem, ze zdumieniem, zarówno świat roślin, ich walkę o byt, ich wolę nie tylko przetrwania, ale zabezpieczanie sobie ciągłości istnienia.
My ludzie mamy bliskie związki z całym światem, choć niewątpliwie najbliższe ze zwierzętami, zwłaszcza z tymi, które są naszymi kuzynami. I nie jest tylko złudzenie. Zwierzęta, podobnie jak człowiek, myślą i chcą. Również rośliny, podobnie jak człowiek, myślą i chcą. A nawet przyroda nieożywiona – zarówno woda jak powietrze, jak ziemia – która pozostała na etapie wstępnym, również jest jakoś myśląca i chcąca.
* * *
Jesteśmy stworzeniem, które jest w ciągłym stawaniu się. Niejednokrotnie dają się słyszeć głosy, że ludzkość – zwłaszcza w ostatnich dziesiątkach lat – dokonała bardzo wielkiego rozwoju technicznego, ale gdy chodzi o poziom moralny, musimy stwierdzić stagnację albo nawet regres.
Trudno się z tym zgodzić. Możemy zaryzykować stwierdzenie przeciwne: obserwujemy znacznie zwiększoną wrażliwość na ludzką biedę. Gdy tylko kataklizm nawiedzi jakąś społeczność – czy to będzie trzęsienie ziemi, czy wybuch wulkanu, susza czy też powodzie, tornada czy niskie zbiory – natychmiast ze wszystkich stron świata napływa pomoc.
Ludzkość, jak nigdy dotąd albo nigdy w takim stopniu jak dotąd, czuje się jedną wielką rodziną i usiłuje pomagać, zaradzić biedzie, troszczy się o niepełnosprawnych, o dzieci niedorozwinięte, protestuje przeciwko każdej nierówności czy krzywdzie, zapobiega każdej niesprawiedliwości społecznej.
Dlatego też możemy powiedzieć, że pomimo wszelkich błędów, potknięć ludzkość idzie ku doskonałości, tak intelektualnej jak etycznej, ku dorastaniu do doskonałości Słowa Bożego, którym jest Jezus Chrystus.
* * *
Obecny człowiek nie jest etapem końcowym. Za tysiąc lat będziemy przecież zupełnie innymi ludźmi niż jesteśmy dzisiaj, a za dziesięć tysięcy lat będziemy jeszcze innymi. Wciąż jesteśmy na etapie rozwoju. Myślę, że jesteśmy na początku rozwoju ludzkości. Przed nami daleka przyszłość.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI
Artykuł ten jest trzecim odcinkiem książki ks. Mieczysława Malińskiego
pt. „Mój alfabet”, która ukaże się w Wydawnictwie NEMROD.