31 października 2004
31. NIEDZIELA ZWYKŁA
„Zwracam poczwórnie”
Mamy uszy pełne wiadomości o pracodawcach, którzy jak najgorsi zdziercy wyzyskują swoich pracowników, płacą im śmieszne wynagrodzenia, zwalniają po trzech miesiącach, żeby z kolei przyjąć następnych „na próbę”.
Mamy uszy pełne wiadomości o oszustach, którzy nie płacą podatków, którzy okradają nas, państwo, naród, miasto, swoje przedsiębiorstwa, którzy nie wywiązują się ze swoich obowiązków, oszukują na każdym kroku.
Zatęskniliśmy za faryzeuszem. Który, przed Bogiem stojąc, wyznaje, że jest uczciwym człowiekiem. Który mówi, że nie jest jak inni ludzie, zdziercy, oszuści. Że daje dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywa. Inaczej mówiąc, wypełnia wszystkie obowiązki wobec społeczności, do której należy. Niestety, to przewróciło mu w głowie – wyniósł się nad innych. Pycha go zeżarła.
* * *
Mamy uszy pełne wykrętów, wypierania się, kłamstw w żywe oczy, że to nie oni są winni kradzieży, matactw, że to nie oni dawali łapówki, że nie oni brali łapówki, że nic nie wiedzą na ten i na żaden temat, że nie są odpowiedzialni za zło, które się stało.
Tak zatęskniliśmy za celnikiem, który przyznaje się do winy i bije się w piersi z żalu, i jak ten Zacheusz chce wynagrodzić Bogu i ludziom za krzywdy, których się dopuścił.
* * *
Tak zatęskniliśmy za samymi sobą – za takimi, którzy mogliby stanąć przed Bogiem i powiedzieć: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem taki jak inni – zdziercy, oszuści. Że wypełniam swoje obowiązki wobec społeczności, do której należę”.
Tylko żeby nam starczyło uczciwości i prawdziwej oceny swojego postępowania, aby przyznać się do swoich potknięć i powiedzieć: „A za to, z czym nie nadążyłem, a co mi się nie udało, za moje wypadki przy pracy, chcę przeprosić Ciebie, tak jak przeprasza Cię celnik, i wynagrodzić pokrzywdzonym, oszukanym jak Zacheusz”.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI