14 listopada 2004
33. NIEDZIELA ZWYKŁA
„Strzeżcie się”
11 listopada składamy wielkim Polakom tamtych czasów podziękowania za to, że w 1918 roku wywalczyli niepodległość. A więc uczestniczymy we Mszach świętych dziękczynnych. A więc składamy kwiaty na grobach żołnierzy poległych w walce o niepodległość naszej Ojczyzny. A więc składamy kwiaty pod pomnikami wielkich naszych polityków i przywódców, naukowców, myślicieli, artystów naszego narodu. I tak być powinno. Tylko źle by było, gdybyśmy uważali, że mamy sprawę załatwioną. Na zawsze. I nie musimy się więcej troszczyć o niepodległość. I nie musimy się lękać, że ją możemy utracić.
O niepodległość, o tożsamość, o niezawisłość Polski trzeba codziennie walczyć. Żebyśmy się nie dali zniewolić. Bo nam wciąż grożą imperializmy – ze wschodu, z zachodu, z północy, z południa. Nie chodzi tutaj wyłącznie o nową wojnę światową czy jakiekolwiek działania militarne przeciwko naszemu państwu. Chodzi również o imperializmy – polityczne, gospodarcze, ekonomiczne, społeczne, kulturowe. Wszystkie chcą sobie nas podporządkować. Chcą nami zawładnąć. Że takie zagrożenia istnieją, wystarczy poczytać gazety, posłuchać uważnie radia, przyglądnąć się programom telewizyjnym.
Trzeba mieć wyostrzony zmysł na niebezpieczeństwo, które nadchodzi. Trzeba mieć wyostrzony słuch – zagłady, która nam zagraża. Trzeba mieć wyostrzony wzrok – żeby nie dać się zaskoczyć, żeby przewidzieć wcześniej, przygotować się na atak, uprzedzić przeciwników, stworzyć zabezpieczenia.
Tym bardziej trzeba być zmobilizowanym, bo mnożą się grzechy przeciwko naszemu narodowi i państwu. Grzechy nie tylko głupoty, złośliwości, niefachowości. Nie tylko grzechy kłótni, sporów, partykularyzmu naszych dyplomatów, polityków, członków rządu, parlamentu. Ale „targowica” straszy po naszych polskich kątach. A nawet nie straszy, ale czai się, gotowa do skoku. Wisi nam nad głową jak miecz Damoklesa.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI