5 grudnia 2004
2. NIEDZIELA ADWENTU
„Nawróćcie się”
Zanim zaczną śpiewać pasterzom aniołowie, zanim pojawi się Trzem Mędrcom Gwiazda, przychodzi do nas święty Mikołaj. Jak historia czy legenda mówi – gdy brakło pieniędzy trzem ubogim dziewczętom na posag do ślubu, on był tym, który dostarczył im potrzebną sumę. A zrobił to w ten sposób, żeby nie był rozpoznany – w nocy, po kryjomu, podrzucił im do mieszkania te pieniądze. W jakiś sposób sprawa się wydała. Ludność miasta obwołała go biskupem po śmierci poprzednika.
To wszystko działo się w pierwszej połowie IV wieku w mieście Mitra, stolicy prowincji Licji w Małej Azji. Po życiu pełnym troski o najuboższych został ogłoszony świętym. Nabożeństwo do niego rozprzestrzeniało się. Zwłaszcza odtąd, odkąd jego relikwie zostały przywiezione przez krzyżowców w 1087 roku do Bari w południowych Włoszech. Wtedy to kult świętego rozszerzył się na całą Europę. Źródłem tej czci był tamten fakt anonimowego obdarowania trzech biednych sióstr.
Zdawałoby się, wydarzenie mało ważne. Były cuda w Kościele wstrząsające, porażające, ogromne. A cóż to znaczyło, że ten człowiek dał trochę pieniędzy trzem siostrom na to, żeby mogły wyjść za mąż. Ale uczynił to anonimowo, po kryjomu. I to okazało się najważniejsze. Właśnie na tym progu interesowności i bezinteresowności sprawdził się święty – na niej zatrzymała się myśl ludzka, doznały wstrząsu przemyślenia i koncepcje na temat sensu człowieczego życia.
* * *
Na drodze ku Jezusowi, który się narodzi w stajni, który będzie głosił Boga-Miłość, pojawia się święty Mikołaj. Swoim czynem zapowiada symbolicznie naukę Ewangelii, której sprawdzianem jest bezinteresowność.
I ten Święty stał się międzynarodowy. Już nie pamiętamy nawet, w jakim mieście to się działo, niektórzy nazwali go Dziadkiem Mrozem i opowiadają, że mieszka w Laponii, przebrali go nawet w swoiste biało-czerwone ubranko. Ale trwa sama idea bezinteresownego obdarowywania ludzi – „że ktoś o mnie pamięta, że chce mi zrobić przyjemność”.
To tylko świadczy o tym, że człowiek każdej epoki tęskni za prawdziwą miłością. I choć zdaje się, że jest już całkowicie zmaterializowany, skierowany do tego, by na wszystkim i na wszystkich zarabiać. Tymczasem okazuje się, że nie tylko pragnie być bezinteresownie obdarowanym, ale również sam chce bezinteresownie obdarować drugiego człowieka, by mu sprawić radość. A dzień świętego Mikołaja jest do tego okazją.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI