STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski wydanie niedzielne


15 stycznia 2005

1395

16 stycznia 2005
2. NIEDZIELA ZWYKŁA


Przyjąłeś chrzest?


     Gdy pasterze przyszli do żłobu, żeby złożyć pokłon Jezusowi – czy On wiedział o tym, że jest Synem Bożym? Jeszcze nie wiedział.
     Gdy dwunastoletni Jezus został w świątyni, ażeby rozmawiać z uczonymi w Piśmie i kapłanami, czy wiedział o tym, że jest Synem Bożym? Już coś chyba wiedział: że Bóg prowadzi Go szczególną drogą.
     A potem stopniowo dorastał do świadomości, że jest Słowem Bożym. W zaciszy domu nazaretańskiego, w środowisku Marii i Józefa, w ciężkiej pracy ciesielskiej, w kontaktach z prostymi ludźmi, w lekturze Pisma Świętego, w synagodze gdzie faryzeusz głosił swoją faryzejską prawdę, w świątyni gdzie kapłani odprawiali obrzędy i spalali w ofierze Bogu zabite bydło.
     Aż wreszcie wszystko Mu się uprościło. Aż wreszcie z wszystkich dźwięków, które w Nim były, utworzyła się jedna wielka harmonia. Aż wreszcie z wszystkich świateł, które w Nim płonęły, powstało jedno wielkie światło. I już wiedział – że Bóg jest Miłością. I już był gotowy do tego, aby podjąć pracę apostolską. Przyjął Chrzest Janowy.


* * *


     W jakiś sposób jesteśmy podobni do Niego. My też dorastamy do chrztu. Przez nasze domowe życie, przez pracę zawodową, kontakty z ludźmi, modlitwy, Msze święte. Do tego, żeby powiedzieć: Bóg jest Miłością.
     Ktoś powie: „Przecież jesteśmy ochrzczeni”.
     Ale do chrztu trzeba wciąż dorastać – przez całe życie. To nie jest sprawa załatwiona, przesądzona, zamknięta. To jest wciąż sprawa do przeżycia, do domyślenia, do doodczucia, do wprowadzania w życie.
     My wciąż powinniśmy iść pod górę jak ten Syzyf pchający wielki kamień – na to, żeby gdy spadnie, dźwigać go z powrotem. My powinniśmy nieustannie dorastać do prawdy, wciąż głębszej, piękniejszej, wciąż wspanialszej, bardziej bogatej, jasnej, dźwięcznej, wyjaśniającej wszystko – po co żyjemy, w czym się poruszamy, kim jesteśmy. Wtedy chrzest, który kiedyś przyjęliśmy, nabierze mocy, zaistnieje w nas. Przecież chrzest to decyzja na życie w miłości – żeby była ona wciąż aktualna.
     Bo można i chrzest zdradzić. Jak się zdradza powołanie małżeńskie, kapłańskie, zakonne, tak się zdradza powołanie chrześcijańskie – powołanie człowiecze.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI