STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


28 stycznia 2005

POZWÓL ŻYĆ

 
     Aby człowiek mógł się rozwijać, potrzeba mu ciepła, serdecznej atmosfery, sprzyjających warunków, akceptacji, zachęty, nawet podziwu, uznania, zachwytów. Wtedy jak na skrzydłach, jak pod samo niebo. Wtedy jak niesiony podmuchami wiatru do samego słońca. Możesz dawać ze siebie tyle, ile nigdy nie przypuszczałeś, że dać możesz – tyle piękna, mądrości, pomysłowości, energii, siły. Nie spodziewałeś się, że masz takie niewyczerpane pokłady, możliwości. Wychwytujesz każdą inicjatywę, dochodzą do ciebie wszystkie sugestie, rozbłyskują nowymi pomysłami. Jesteś jak w transie. W niewyczerpanym ciągu powiązań rodzących się kolejnych inicjatyw, pomysłów, koncepcji.
     A nie można wzrastać w atmosferze podejrzeń, krytyki, negacji wszystkiego co powiesz, co zaproponujesz, a co zostanie wyśmiane, zlekceważone, odrzucone z pogardą, z pobłażliwym uśmiechem, lekceważącym grymasem warg, złośliwym błyskiem oczu, pokiwaniem głową ze współczuciem, żeś taki głupi, że tylko na to cię stać, że nic mądrego nie potrafisz wymyślić, że przecież to już wszystko było, już nie tacy brali się za ten temat, a jakim prawem ty się podejmujesz tego samego.
     Nie można żyć, kiedy słyszysz wciąż wokół siebie pomówienia, złośliwe żarty, głupie dowcipy na swój temat, podejrzliwe przypuszczenia, negatywne opinie – że chcesz na tym zarobić, że chcesz zbudować sobie nazwisko, że dążysz za wszelką cenę do sławy. Że to tylko twoja chora ambicja prowadzi cię przez życie.
     Te ploty i ploteczki, które cię oplatają, te obmowy i oszczerstwa, które się wloką za tobą, to imputowanie ci złych intencji, zarzucanie kłamstwa totalnie cię załamuje. Już nie masz siły, żeby się podjąć walki o prawdę. O udowodnienie, że przecież nie w tym rzecz, nie o to ci chodzi, co ci zarzucają. Ręce ci opadają. Jedynie co możesz, to wycofać się, zamilknąć, zrezygnować, zgasnąć.


* * *


     Probierzem naszego stosunku do człowieka jest chwila, kiedy mówi się o nieobecnych. Gdy padają słowa uznania, nawet podziwu, prawie zawsze odezwie się głos: „Tak, to wszystko prawda, ale…” – i po tym „ale” idzie bardzo dużo złych informacji na temat tego człowieka. Jak nie złych, to przynajmniej krytycznych. Jak nie krytycznych, to przynajmniej uszczypliwych, złośliwych. Jak nie złośliwych, to przynajmniej dowcipnych – w tym negatywnym tego słowa znaczeniu.
     Dlaczego niszczymy ludzi? Dlaczego zabijamy ludzi? – Bo to jest też śmierć – śmierć duchowa. – Dlaczego nam tak łatwo to przychodzi? Dlaczego nam się to tak ciśnie na usta?
     Niszczymy swoich rywali, konkurentów. Niszczymy swoich przeciwników. Nawet gdy oni jeszcze nie zaistnieli pod tym tytułem „przeciwnik”, ale gdy ta ewentualność pozostaje.
     A tak w ogóle, nie chcemy słyszeć o lepszych od nas, o mądrzejszych, szlachetniejszych, o pracowitszych, o inteligentniejszych niż my. Nie chcemy tego przyjmować. Nie chcemy się na to zgodzić. My jesteśmy najlepsi. I chociaż przyznajemy w duchu, że nam brakuje dużo, to jednak na zewnątrz będziemy się wykłócać o miejsce dla siebie – o poczesne miejsce dla siebie.
     W tym kontekście należy potraktować ósme przykazanie – jako obronę każdego człowieka, obronę jego człowieczeństwa, szacunku dla jego godności, nazwiska, dla jego czci, dla jego legendy, dla jego historii życia. Szacunek. Dla każdego człowieka. Ażeby mógł godnie żyć. A to nie tylko ze względu na niego samego, ale i ze względu na społeczeństwo, do którego należy. Bo niszcząc człowieka, niszczymy zarazem społeczeństwo, które mogłoby się wzbogacić jego pracą i talentami.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI