13 lutego 2005
1. NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
„Na pustyni”
Usłyszeliśmy słowa, które nas uwierają: Wy jesteście solą ziemi. Wy jesteście światłem świata. Uwierają, bo jesteśmy tego świadomi, że one skierowane są nie – gdzieś w przestrzeń, nie – do wszystkich, ale odnoszą się do każdego z nas. Do ciebie. To ty jesteś solą ziemi.
A my kulimy się, a nam ciarki przechodzą po grzbiecie. Jaka my sól ziemi?! Jakie my światło świata?!
I mamy prawie żal do Boga o to, że za wiele od nas wymaga, za wiele od nas chce. Za wiele od nas oczekuje. Żebyśmy byli mądrością tej ziemi? Żebyśmy byli miłością tego świata?
Zwijamy się w kłębuszek, chowamy się w kącie. Gdzie nam do tego, żebyśmy byli solą?! Nie przyznajemy się do tego. Nie jesteśmy godni tego słowa. Jeżeli czujemy się, to jakąś gorzkością, cierpkością, czasem kwaśnością, czasem smakiem zjełczałego masła. Gdzie my światłem? Do pochodni nam daleko. Może ogarkiem, światełkiem, zaledwie iskierką, promyczkiem. Albo nawet już wszystko wygasło? Kiedyś coś w nas płonęło, ale już wystygło. Jeszcze tylko knot się czerni.
Ale Jezus jest nieustępliwy: Wy jesteście światłem świata, wy jesteście solą ziemi. Jeżeli nie jesteś, to staraj się o to. Bądź wytrwały na tej drodze. Żeby doróść do miana soli tej ziemi, światła tego świata.
* * *
Może spytasz: Tylko skąd nabrać tej mądrości? Skąd wziąć tej miłości?
Z siebie, ze swojego wnętrza! Bo masz tam ogromne pokłady. Stać cię na to! Byleś tylko chciał być mądry, być kochający.
A może nie masz warunków – to udaj się na pustynię. Ucisz zgiełk, jazgot, który jest w tobie i wokoło ciebie. Aby spotkać się z Bogiem, ze sobą, ze światem. Odpowiedz sobie na pytanie, jaki ma sens twoje życie. Jaki ty chcesz być.
A potem wracaj do ludzi, aby być dla nich solą i światłem – mądrością i miłością.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI