20 marca 2005
NIEDZIELA PALMOWA
„Hosanna Synowi Dawidowemu”
Wszystko wskazuje na to, że Łazarz został zgładzony. O tym nie mówi wprost tekst Ewangelii, ale są słowa, zwroty, wydarzenia, które na to wskazują. Nie bez powodu. Dom w Betanii – dom Łazarza, Marii i Marty – był bazą wypadową Jezusa na Jerozolimę i całą Judeę. Łazarz, człowiek ustosunkowany i bardzo zamożny – być może nawet należący do Sanhedrynu, był oparciem dla Jezusa i źródłem informacji o wszystkim, co się działo w Judei, zwłaszcza w Jerozolimie. Postanowiono go zabić. Wygląda na to, że został otruty. Jezus przychodzi do Betanii z ociąganiem – bo teren był niebezpieczny – i dokonuje cudu wskrzeszenia. W Jerozolimę jakby piorun uderzył. To było wydarzenie niebotyczne. Wszystkie cuda, które się dotąd działy, działy się przede wszystkim w Galilei. A Galileę traktowano w Judei pogardliwie – zamieszkałą nie przez rodowitych Izraelitów, ale przez mieszańców. Nie dowierzano wszystkim pogłoskom, które dochodziły do Jerozolimy. A tu się na oczach stolicy dokonał taki wielki cud.
Sanhedryn zareagował nerwowo – Kajfasz zażądał wyroku śmierci i tak się też stało. Postanowiono Jezusa zabić. Każdy z Żydów, który wiedział o miejscu pobytu Jezusa, miał donieść Sanhedrynowi.
Można powiedzieć: Jezus zaszkodził sobie tym cudem. Skazał się na śmierć.
Obiektywnie rzecz biorąc, zginąć by i tak zginął. Wcześniej czy później. Bo wyrokowali tę śmierć ze wszystkich stron. I faryzeusze, i saduceusze, a na końcu Rzym. Ale szukali tylko pretekstu. I okazja im wpadła w ręce. Ich zdaniem, Jezus sam się podłożył.
Aż przychodzi Niedziela Palmowa. Jezus ryzykuje. Zachowuje się tak, jakby o niczym nie wiedział. Ale Jerozolima żyje wciąż cudem w Betanii. Mieszkańcy przyjmują Go entuzjastycznie. Rodzi się przypuszczenie, że Sanhedryn zrezygnuje ze swych planów.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI