22 maja 2005
UROCZYSTOŚĆ TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ
„Każdy będzie miał życie”
W 1979 roku byliśmy bandą zniewoloną przez reżim komunistyczny. Wgniecioną w błoto. I przyszedł Papież, nasz rodak i wołał w Gnieźnie, w Krakowie, wołał w innych miastach do nas, żeby nas obudzić.
Ale najważniejsze zdanie, które padło z jego ust, to była prośba do Boga na placu Zwycięstwa w Warszawie: „Niech zstąpi Duch Twój. I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.
I stało się, że za rok wybuchła „Solidarność”. I okazało się, że wiemy, co to znaczy Polska. Że mamy godność swoją człowieczą. Że potrafimy zjednoczyć się, że będziemy walczyć wszyscy za wszystkich, że będziemy się troszczyli o każdą grupę społeczną.
Nazwaliśmy to „Solidarnością”. Bo nie było lepszego słowa. Nie wymyśliliśmy nic lepszego – nic świętszego, nic bardziej zrozumiałego. I wierzyć nie chcieliśmy własnym oczom – że w ciągu tak krótkiego czasu staliśmy się narodem, państwem.
To wszystko zdmuchnął stan wojenny. I już nie pozbieraliśmy się.
I teraz patrzymy z przerażeniem na to, co się dzieje. Teraz naród nasz przypomina stado szczurów w pogoni za pieniądzem. Gdzie każde chwyty są dozwolone. Każde kłamstwo, oszustwo, każda korupcja. Na naszych oczach mnożą się kradzieże, przekręty, złodziejstwa, malwersacje. I to dokonywane zwłaszcza przez ludzi, którzy mają wszystkiego pod dostatkiem. Pytamy się: Czy to są Polacy? Czy to są nasi bracia? Co się z nami stało?! Opętani przez żądzę pieniędzy. Reżim kapitalistyczny wziął ich w swoje szpony. I zniszczył.
Czy wszystkich? Nie, ale za dużo tych ważnych! Tych odpowiedzialnych za dobro wspólne! I nic nie wskazuje na to, że może się coś zmienić.
Chyba że zatęsknimy za tamtymi czasami. Za solidarnością. Za prawdziwym narodem. Za godnością człowieczą. Za prawdziwą Polską. I ogarnie nas Duch pokoju, zgody, przyjaźni, braterstwa, Duch miłości, przebaczenia, Duch uczciwości, pracowitości, Duch solidarności.
„Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój. I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI