22 stycznia 2006
III NIEDZIELA ZWYKŁA
„Poszli za Nim”
Uwierzyli w Jezusa. I poszli za Nim.
Ale gdy Jezus w Kanie Galilejskiej przemienił wodę w wino, pisze ewangelista: I uwierzyli w Niego uczniowie Jego. Jak to uwierzyli? Przecież już wierzyli.
Ale gdy Jezus mówił kiedyś o tym, że jest Chlebem Życia, część uczniów Jego odeszła, mówiąc: Trudna jest ta mowa i któż jej słuchać może. A – przecież uwierzyli?!
Ale Piotr przy Ostatniej Wieczerzy przyrzekał Jezusowi: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię. A na dziedzińcu Kajfasza wyparł się Go.
Ale pod krzyżem nie było żadnego z uczniów. A przecież mówili, że w Niego wierzą!
* * *
Wiara to nie skarb, który człowiek otrzymuje od Boga raz na zawsze. Ale to jest droga, proces, który trwa całe człowiecze życie.
Czasem idziemy z Bogiem – jak przez kwietne łąki, jak przez pachnące sady, jak przez szumiące lasy. Wtedy Bóg jest nam bliski jak brat – prawie że Go dotykamy, widzimy, słyszymy. Wtedy cieszymy się jak małe dzieci – jak uczniowie Jezusowi na górze Przemienienia, prawie wniebowzięci.
A czasem Bóg jest daleki jak szczyty Kaukazu. W burzy, w wichrze, w zamieszaniu, wśród piorunów i gradu. Nie widzimy Go, zupełnie Go nie czujemy – otacza nas pustka, ziąb. A bywa, że buntujemy się przeciwko Niemu – bo nas nie wysłuchuje, bo nam nie daje tego, o co prosimy. Spieramy się z Nim, obrażamy się na Niego, protestujemy przeciwko Niemu, odwracamy się od Niego plecami. I nieraz jesteśmy jak Tomasz, do którego Jezus mówi po zmartwychwstaniu: Dotknij moich ran. I nie bądź niewierny, ale wierny.
* * *
Potrzeba nam wiary. Nie, żeby przesadzać drzewa. Nie, żeby przenosić góry. Ale takiej, żebyśmy mogli żyć jak ludzie.
Potrzeba nam wiary Józefa z Arymatei i Nikodema, którzy nie byli uczniami Jezusa, nie przysięgali Mu wierności, a pojawili się, gdy umierał, zdjęli Jego ciało z krzyża i pochowali w grobie.
KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI