STRONA GŁÓWNA / ARTYKUŁY / Dziennik Polski


10 lutego 2006

POMOCNICY APOSTOŁÓW

 
     Pierwsi chrześcijanie chcieli znaleźć się w tej nowej Rzeczywistości Jezusowej, którą nosili w sobie. Choć jeszcze nie umieli określić swojego miejsca. Ale czuli się niewygodnie w tym środowisku żydowskim, w którym żyli dotąd. Tworzyli małe grupy, które skupiały się wokół apostołów. Gromadzili się z nimi przy jednym stole na Łamaniu Chleba.
     Ale nie tylko chrześcijanie czuli się niewygodnie. Niewygodnie czuli się również Żydzi – przeciwnicy Jezusowej Ewangelii. Ci uważali Jezusa za wywrotowca, za łamiącego Prawo i nie przestrzegającego Mojżeszowych przykazań. Uważali również Jego wyznawców za obce ciało w społeczeństwie ortodoksyjnych Żydów.
     Kapłani jak i faryzeusze zadawali sobie pytanie, co dalej z wyznawcami Jezusa. W pierwszym rzędzie stawiali na przetrwanie. Aż im to przejdzie. Aż się to im znudzi. Aż wyznawcy Jezusa wtopią się z powrotem w normalne życie świątyni i synagog.
     Ale rzeczywistość była inna. Nic nie wskazywało, że spełni się ich oczekiwanie. Wprost przeciwnie, coraz to stwierdzano, że powiększa się liczba wierzących w Ewangelię Jezusa. Apostołowie byli czynni. Zwłaszcza po święcie Pięćdziesiątnicy, kiedy to przeżyli zesłanie Ducha Świętego. Roznosiło ich. Chociaż jeszcze nie umieli określić się do końca, ale czuli wyraźnie swoją inność od tych, którzy potępiali Jezusa.
     Równocześnie ze strony tak kapłanów jak faryzeuszy, również ze strony Sanhedrynu zaczęły się pojawiać naciski na przełożonych synagog, że coś trzeba z tym zrobić. I wewnętrzny nakaz – trzeba ten ruch stłumić. Nie można udawać, że się nic nie dzieje, że śmierć Jezusa zamknęła sprawę. Na początek trzeba wejść w dialog z Jego uczniami i udowodnić błędy Ewangelii.


* * *


     Czas biegł  szybko. Już w gronie tych, którzy uwierzyli w Jezusa, pojawiły się wybitne indywidualności ze świata kultury i nauki. To już nie apostołowie – prości rybacy z Galilei, ale ludzie wykształceni, którzy mogli podjąć dialog z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie.
     Wydarzeniem, które wstrząsnęło Jerozolimą, było ukamienowanie Szczepana. On należał do tych, którzy potrafili stawić czoła atakom faryzeuszy i uczonych w Piśmie.
     Po tej tragedii, która się rozegrała, chrześcijanie myśleli, że synagoga i świątynia zreflektuje się. Że sprawa poszła za daleko. Że tak nie wolno. Że to nie jest właściwa droga. Że kamienowanie nie jest lekarstwem na nowość, która nagle wybuchła, a która nazywa się chrześcijaństwem.
     Niestety, zwyciężyła ostra reakcja nad tymi, którzy nawoływali do uspokojenia, do przeczekania. Jednym z tych, którzy należeli do zwolenników stosowania wobec chrześcijan ostrych środków, był Szaweł.


* * *


     Rzecz ciekawa. Bo to człowiek z Małej Azji, z diaspory. Pochodził z Tarsu. A więc człowiek, który przyzwyczajony był do kontaktów z poganami na co dzień. To nie Jerozolima, to nie Ziemia Święta zamieszkała przez Żydów. To grecka kultura, w której swoje miejsce znaleźli sobie Żydzi. Do tego stopnia, że nie było większego miasta w imperium rzymskim, gdzie by nie znajdowało się getto – wyspa żydowska, gdzie się mówiło po żydowsku i żyło się po żydowsku, zachowywało się wszystkie zwyczaje żydowskie, ale równocześnie z pełną tolerancją wobec pogan. Tu nie obowiązywał sposób bycia taki jak w Ziemi Świętej, gdzie nie wolno było wejść do domu poganina, dotknąć się poganina, spożywać z nim posiłku. Nawet uważać, żeby cień poganina nie padł na Żyda, żeby go nie zanieczyścił. Tam należało zachowywać się normalnie. Chociaż poganina uważano za goja, to jednak trzeba z nim rozmawiać, trzeba z nim handlować, trzeba z nim budować. Przecież było się od niego uzależnionym. Trzeba go akceptować.


* * *


     Mówią Dzieje Apostolskie: „A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów, porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia”.
     Skutek jest oczywisty: „Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się”. Chrześcijanie w popłochu opuszczali Jerozolimę, udając się do miast i miasteczek Judei, Galilei, Samarii, jak również do innych miejscowości imperium romanum, w ten sposób stając się misjonarzami chrześcijaństwa. Apostołowie wkładali ręce na ludzi godnych i zaangażowanych w nauczanie słowa Bożego, jako na swoich następców, przeznaczając ich do głoszenia Ewangelii i przewodniczenia w Łamaniu Chleba.
     I tak zaczęło się kapłaństwo w Kościele.


KS. MIECZYSŁAW MALIŃSKI