54.
Ale przyjdzie czas, kiedy
aniołowie przestaną
śpiewać na nieboskłonie,
królowie nie będą przychodzili z darami,
skończy się czas czynienia cudów,
rozejdą tłumy,
odejdą przyjaciele,
wrogowie powloką cię przed Kajfasza i Piłata,
przypisywać ci będą czyny, których się nigdy nie dopuściłeś
i oskarżą cię, żeś złoczyńca, buntownik,
i bić cię będą po twarzy.
I tu będzie wielkość twoja –
gdy się nie zaprzesz siebie:
Tego kim jesteś,
co mówiłeś,
żeś wierzył w anioły śpiewające,
Gwiazdę prowadzącą
do twojej szopy,
w cuda zdziałane twoimi rękami.
To jest wielkość twoja.
* * *
But the time will come, when
the angels stop
singing, the kings stop
offering the gifts,
the time of miracles ends,
the crowds disperse,
your friends leave.
When your enemies drag you
before Caiaphas and Pilate to accuse
you of wrongdoings you have never committed,
call you a criminal, a rebel,
and slap you in the face.
And that is the time of your magnitude –
when you do not deny yourself:
who you are,
what you’ve said,
that you’d believed in angels singing,
in the Star leading
to your shed,
in miracles performed by you.
That is your magnitude.