4.
"I ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ"
4.
„I ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ”
A może rzeczywiście wszystko się nam przyśniło:
stangret, kareta, wieczór, mój frak i twój tren,
i nasze życie twarde i słodkie jak sen.
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.
K.I. Gałczyński: Ballada ślubna I
Czy można ślubować miłość? „Przecież miłość się ma albo się jej nie ma. Miłość się czuje albo się jej nie czuje”. I tak to jest, ale nie do końca.
Dwoje narzeczonych, którzy się prawdziwie pokochali, to prawie cud. Dwoje ludzi, którzy siebie sobie objawili w całym swoim pięknie, mądrości, wrażliwości, subtelności, takcie, w najgłębszym swoim człowieczeństwie i zachwycili się sobą nawzajem, i świata poza sobą nie widzą. I nie chcą żyć jedno bez drugiego. I chcą żyć jedno dla drugiego.
Pani Nina Andrycz powiedziała w wywiadzie dla „Wysokich obcasów” z 6 I 2001 roku: „Bo jeśli traktować małżeństwo jak sakrament, to niestety, ale mąż i żona nie mogą miewać flirtów, romansów. Nie można kpić z sakramentu”. Wszystko to prawda, tylko wadzi mi jedno słowo: „niestety”. Ich naprawdę nikt już nie interesuje.
To jest coś z powiedzenia człowieka, którego pytają: „Czy jesteś zadowolony z nowego samochodu?” Odpowiada: „Zauważyłem, że przestałem oglądać się za innymi samochodami”.
Jest tylko istotna różnica w tym porównaniu. Samochód staje się z czasem przestarzały, coraz bardziej zniszczony. A w człowieku jest ogromna przestrzeń rozwojowa. I jeżeliby ktoś powiedział chociażby tyle: „Ja znam swoją żonę na wylot, „Ja znam swojego męża jak własną kieszeń” – to żyje w bardzo niebezpiecznym złudzeniu.
Człowiek jest jak morze bezkresne, jak studnia bez dna. Z niespodziankami nie do przewidzenia.
Oczywiście, na co dzień każdy porusza się po jakichś ustalonych torach, koleinach, według wyrobionych schematów, praw i obowiązków.
Niemniej, osoba ukochana robi to inaczej niż wszyscy inni ludzie: z właściwym sobie wdziękiem, w sposób niepowtarzalny, który od zawsze zachwycał i zachwyca aż do wzruszenia.
Ale nie potrafisz przewidzieć, kiedy twój wybrany człowiek cię zaskoczy. Zwłaszcza gdy zaistnieje nowa sytuacja, nietypowe okoliczności. One potrafią wyzwolić takie energie, pomysły, wydobyć takie wartości, których byś się nigdy nie spodziewał. Zabłyśnie taką inicjatywą, takim oświadczeniem, że cię zadziwi aż po samo niebo.
Ale pod jednym warunkiem: jeżeli mu zagwarantujesz wolność. A nawet coś więcej: jeżeli mu stworzysz przyjazną atmosferę.
I tu wreszcie docieramy do istoty rzeczy: miłość, jak wszystko, co człowiek otrzymuje, jest darem na miarę człowieka. To znaczy, ten dar wymaga pracy i współpracy, odpowiedzi i odpowiedzialności.
Ślubować miłość to właśnie to znaczy.
Ileż razy przychodzą ludzie rozczarowani: „Ona tylko mówi o szmatach i o pieniądzach. I jednego i drugiego jest jej za mało”, „On tylko ma w głowie samochody i piłkę nożną. Nic go więcej nie interesuje”.
Wobec tego postawię ci pytanie: A próbowałeś ją czym innym zainteresować? A próbowałaś mu przekazać inne wartości? Nie raz, nie dziesięć razy, ale wciąż. Bo to o to chodzi.
I o tym wiedz – ty, który przyzwyczaiłeś się do swojej żony i patrzysz na nią obojętnie, bo „co wiedziała, to powiedziała”.
I ty, która uważasz, że nic cię w twoim mężu nie zaskoczy ani nie zadziwi, pamiętaj, że nie wolno udowadniać nikomu, że już go na nic więcej nie stać.
I wiedz o tym ty, który lekceważysz swoją żonę czy swojego męża: największą krzywdą, jaką człowiek człowiekowi może wyrządzić, jest pogarda. Bo ona zabija poczucie godności. A to już jest koniec człowieczeństwa.
Bo człowiek dotąd jest człowiekiem, dopóki stara się siebie przezwyciężyć – swoją małość, swój strach, swoje niezrozumienie – i wyróść ponad siebie, przeróść, przekroczyć siebie.
Ale na to trzeba mu właśnie stworzyć warunki, dać szanse.
A ty, który jesteś pogardzany, strzeż się, abyś nie zezwolił odebrać sobie wiary w siebie, abyś wierzył, że nie powiedziałeś swojego ostatniego słowa, że cię stać na takie odkrycia, których sam w sobie nie podejrzewałeś ani nie podejrzewasz.