2.
MAŁŻEŃSTWO Z NIEWIERZĄCYM
2.
MAŁŻEŃSTWO Z NIEWIERZĄCYM
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała –
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
K. Wojtyła: Pieśń o Bogu ukrytym
– Niech ksiądz ją ochrzci, bo chcemy wziąć ślub za trzy miesiące.
Przerywa mu dziewczyna:
– No tak się głupio złożyło, że nie jestem ochrzczona. Takie to były czasy. Dużo by tu mówić. Teraz, sądzę, nie pora na takie opowiadanie.
– Ja ją nawrócę – oświadcza chłopiec. – Ona będzie regularnie chodzić do kościoła.
– Chodziłam od czasu do czasu – dopowiada dziewczyna – na niedzielne Msze święte.
– Naprawdę chcesz się ochrzcić? – kończę tę przepychankę. – Czy może dla chłopca chcesz się ochrzcić? – pytam prowokująco. – Czy może dla jego rodziny, która by się zgorszyła, gdyby nie było ślubu kościelnego? – dociskam. – A może dla siebie, żeby mieć ślub uroczysty w kościele? Czy naprawdę chcesz się ochrzcić dlatego, że uwierzyłaś w to, co Jezus naucza: że Bóg jest Miłością? – precyzuję uparcie.
– A tak z ciekawości – chłopiec chce rozładować atmosferę – gdyby się dziewczyna zdeklarowała jako niewierząca, to co wtedy? Nie będziemy mogli przyjąć sakramentu małżeństwa?
– Ty tak, ale ona nie.
– Nie rozumiem – dziewczyna nie wytrzymuje. – Jak to? On sam przystąpi do ołtarza?
– Ależ nie. Ty będziesz towarzyszyła swojemu narzeczonemu.
– W jakim sensie, co to znaczy?
– Będziesz ubrana odświętnie jak tylko sobie wymarzysz, wejdziesz w orszaku ślubnym tak jak wszystkie inne dziewczęta wchodzą, razem ze swoim narzeczonym i ze świadkami. Nie będziesz chciała uklęknąć, to nie uklękniesz. Jeżeli to ci nie będzie przeszkadzało, to uklękniesz. Kościół nie chce nikogo do niczego przymuszać. Nawet nie chce stawiać nikogo w trudnej czy niezręcznej sytuacji, nikogo nie chce upokarzać.
– No to jak będzie? – dopytuje się dziewczyna.
– W formule ślubowania małżeńskiego powiesz: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że cię nie opuszczę aż do śmierci”. I na tym skończysz. Ślubujesz na własny rachunek. Nie wierzysz w Boga, to i nie opierasz na Nim swojego małżeństwa, nie uwzględniasz Go w perspektywie swojego życia, nie jest On dla ciebie żadnym wyznacznikiem. Wobec tego nie dopowiadasz tekstu: „Tak mi dopomoż, Panie Boże Wszechmogący i wszyscy święci”.
– Opuszczę tylko tę formułkę?
– To nie formułka, to nie deklamacja. To deklaracja. Tu nie ma żartów. Tu są poważne sprawy. Tu się mówi rzeczy ostateczne – precyzuję.
– A co będzie z moim narzeczonym?
– A twój ukochany wypowie słowa ślubowania do końca. A w ogóle, dla niego ten obrzęd będzie sakramentem. Decyzją na życie w miłości, tak jak tego uczy Jezus. W nowej sytuacji życiowej, która się nazywa małżeństwo.
– A co to znaczy, że będzie sakramentem dla niego, a dla mnie nie?
– Ty będziesz tylko słyszała słowa w czasie tego obrzędu, będziesz patrzyła na wszystko, co się dzieje, ale na zasadzie obserwatora spraw, które cię nie dotyczą. On przyjmie słowo Boże zawarte w czytanych tekstach Pisma Świętego i w modlitwach jak również słowo Boże zawarte w znakach, w gestach, symbolach tego obrzędu. Bo wszystkie one niosą Boga samego. Twój ukochany będzie się jednoczył z Bogiem nie tylko na tę chwilę trwania obrzędu, ale złączy się z Nim na całe życie małżeńskie, jakie jest przed wami. Mówiąc krótko, sakrament małżeństwa jest to pomoc Boga, byście byli szczęśliwi.
– Ja się o to wszystko dopytuję z czystej ciekawości – nieoczekiwanie oświadcza dziewczyna – bo to przecież mnie nie dotyczy. Ja naprawdę chcę się ochrzcić. Będę chodzić w każdą niedzielę do kościoła i żyć jak prawdziwa katoliczka. Tylko proszę, żeby mnie ksiądz podkształcił.
– Są kursy dla dorosłych, którzy chcą przyjąć sakrament chrztu świętego.
– Ale my prosimy, żeby ksiądz ją przygotował – przejmuje inicjatywę chłopiec.
– To na razie przeczytajcie trzy tomiki „Odkrywania świata”, które ukazały się w wydawnictwie „Jagiellonia”. Zwłaszcza najnowszy tomik pod tytułem „Ożywieni duchem”, bo tam jest o sakramentach. Wtedy pogadamy.