NASTAWIENIE NA DZIECKO
NASTAWIENIE NA DZIECKO
– Poczęstuj się – powiedział, wyciągając pudełko z papierosami do dziewczyny.
– Dziękuję, ja nie palę.
– O, nie palisz? Od kiedy to?
– Od zawsze.
– A twój kumpel może też nie?
– Nie. Dziękuję, też nie.
– Widzę, że soczek przed wami. Również nie pijecie?
– Nie, nie pijemy.
– A cóż to, założyliście się czy co?
– Bo ja chcę urodzić najpiękniejsze dziecko na świecie. Najzdrowsze.
– Co ty. W ciąży?
– Nie, jeżeli, to za kilka lat.
– To o czym ty mówisz.
– Widzę, że niedouczony. A szkoda. Warto poczytać.
* * *
Biblioteki są pełne takiej literatury. Tak naukowej jak i popularyzatorskiej. Na temat przygotowania ojca i matki do poczęcia zdrowego dziecka. Wiemy, że matka, jeżeli ma porodzić zdrowe dziecko, nie powinna palić, nie powinna pić, nie mówiąc już o narkotykach. Powinna też uważać na lekarstwa, które zażywa. Ojciec podobnie. A tymczasem moda palenia papierosów rozlewa się szeroką falą po naszym społeczeństwie. Ostatnio zwłaszcza wśród dziewczyn i kobiet. Alkohol i narkomania sięga szkół nawet podstawowych.
* * *
Taka matka patrzy przez szybę w oddziale intensywnej terapii, na swoje dziecko znajdujące się w inkubatorze, w którym zostało umieszczone tuż po urodzeniu. Maleństwo jest podłączone rozmaitymi przewodami do aparatury medycznej najnowszej generacji, która ma uratować dziecko od śmierci i przyprowadzić do stanu normalności fizycznej i psychicznej. Bo się urodziło z rozmaitymi mankamentami, tak fizycznymi jak psychicznymi.
Matka ma na swoim koncie i narkotyki, i alkohol, i nałogowe palenie papierosów. Po chwili zresztą przeprasza towarzystwo, z którym przyszła do szpitala, i idzie wypalić papierosa.
* * *
Pytanie do ojca:
– Słuchaj, stary, czyś ty nie wiedział, kim jest dziewczyna, którą wybrałeś na swoją żonę?
– No, wiedziałem.
– A więc na co liczyłeś?
– Nie spodziewałem się, że mogą być takie konsekwencje w naszym dziecku.
– Chwileczkę, ale na ile wiem – każdy to wie, kto umie liczyć do dziewięciu – ślub odbył się, gdy ciąża była już zaawansowana.
– Ano tak.
– Czy to małżeństwo było z prawdziwej miłości, czy pod przymusem?
* * *
Ileż takich małżeństw – „z przypadku”. Bo na dyskotece, bo po pijanemu, bo na wakacjach pod namiotem. A znajomość trwała czasem krótko. Czasem bardzo krótko. A to, co nazywają miłością, było zwyczajnym pożądaniem i niczym więcej. Szanse, że takie małżeństwo wytrzyma czas próby, praktycznie rzecz biorąc, są żadne. Wcześniej czy później dochodzi do rozejścia się.
A przecież, gdy się myśli o ślubie, należy myśleć o całym życiu. Bo dziecko, które się urodzi, powinno mieć rodziców. I to rodziców kochających się, którzy będą największą świętością dla dziecka, najwyższym autorytetem, najdroższym przykładem.