„POCZYTAJ MI, MAMO”
– Babciu, niech mi babcia poczyta bajkę.
– A którą bajeczkę chcesz, żebym ci czytała?
– „Czwarty król”.
– Kochanie, Kasieńko, tyle razy ci czytałam już tę bajkę.
– „Czwarty król” – Kasia powtórzyła.
– Dobrze.
* * *
Kiedyś z jakiejś okazji przyszła do zakrystii mama z małą córeczką, która mi oświadczyła:
– Chcę Księdzu zrobić prezent.
– No to zrób.
– Wyrecytuję Księdzu bajkę „Aniołek w klatce”. Na pamięć.
– Na pamięć? „Aniołek w klatce” jest długi. Jak nauczyłaś się tego?
– Ja nie potrzebowałam się uczyć. Tyle razy prosiłam, żeby mi mama czytała, i czytała.
* * *
Tak zastanawiam się na tą tajemnicą wielokrotnego czytania jednej bajki. Przecież to na pewno nie chodzi o zdobywanie nowych informacji. Ale to przeżywanie na nowo przygód bohaterów bajki, w których ja słuchając uczestniczę, tak że stają się również moimi przygodami życiowymi. Tylko tu nie chodzi o przygodę w sensie ścisłym. Chodzi o cały podtekst mądrości i dobra, które ona prezentuje. I to jest powodem, że ta bajka mnie tak fascynuje. I mogę jej słuchać bez końca. Bo chcę brać w siebie jej światło.
Bo bajka jest utworem literackim na wzór przypowieści. Czyli bajka niesie jakąś prawdę egzystencjalną. Tylko jeżeli przypowieść jest skrótowa, bardziej symboliczna, tak bajka jest jej rozbudowaną wersją. Niemniej, przypowieścią.
Tak jak z kolei powieść jest rozbudowaną bajką, która funkcjonuje na tej samej zasadzie – niesie jakąś prawdę egzystencjalną. Tylko przekazuje ją w oprawie akcji, dialogów, wyraźnie narysowanych postaci – wszystkiego tego, czym się posługuje powieść na to, aby ukazać i przekazać nam prawdę życia. Aby ostrzec, zachęcić, uwrażliwić – abyśmy dorośli do godności człowieka. Niemniej, powieść to jest wciąż to samo co przypowieść, co bajka.
Ktoś powiedział: „Przypowieść daje do myślenia”. Owszem, też. Ale nie tylko. To jest coś więcej – rozbudza wyobraźnię, uczucia, „daje do przeżycia”.
Bajka, anegdota, przypowieść, powieść wywołuje przeżycie jakiejś prawdy. Wywołuje, bo ta prawda jest we mnie. Każdy utwór literacki powoduje, że zostanie ona rozbudzona, uruchomiona, pogłębiona.
I dlatego słusznie mówi się: „Chcesz mieć mądre dziecko, czytaj mu książki”. Bo książka zaciekawia, intryguje, zmusza do myślenia, stawiania pytań, szukania odpowiedzi, opowiadania się po stronie moralnego dobra. Tak więc książka zmusza do pracy znalezienia w sobie tych treści, które ona niesie. I dlatego tak ważne jest, żeby dziecko przyzwyczaiło się do książki.
A więc: Poczytaj mi, mamo, tato, dziadziu, babciu, starsza siostro, starszy bracie. Poczytaj mi. Bo ja chcę się przestraszyć zła. Bo chcę się uradować razem z bohaterami książki, że jestem po stronie dobra, piękna. Chcę to wszystko przeżyć.
* * *
Tylko żeby nie kończyła się sprawa w chwili, kiedy dziecko zaczyna samo czytać. Tak to bywa, że wtedy rodzice jak gdyby oddają pałeczkę w ręce dziecka, mówiąc: „No, teraz sobie już sam poradzisz”. Nie. Trzeba dziecku podsuwać książki, które powinno przeczytać. Oczywiście nie na siłę. Z wielkim wyczuciem. Ale i z dogłębną znajomością tematu, jakie książki dziecko powinno wziąć w danym okresie życia do ręki.
Rodzice po prostu powinni być świadomi, jak wielką rolę może odegrać książka w budowaniu człowieczeństwa ich dziecka.