Biblioteka


ZDĄŻYĆ PRZED BIOLOGIĄ





ZDĄŻYĆ PRZED BIOLOGIĄ



   – Od pewnego czasu się popsuło między mną a córką.
   – A może pani określić dokładnie odkąd?
   – Tak mi się zdaje, że to zaczęło się wtedy, gdy córka dostała po raz pierwszy miesiączkę.
   – A mianowicie?
   – Ze szlochem wpadła do łazienki, siedziała tam długo, wyszła spłakana i przerażona. Spytałam się, co się stało.
   – Co odpowiedziała?
   – Nie chciała nic mówić. Dopiero zaczęłam się wypytywać, prawie że zmusiłam ją do wypowiedzi.
   – Na ten temat pani wcześniej nic z nią nie rozmawiała?
   – No właśnie. Jakoś nie rozmawiałam.
   – Dlaczego?
   – Jak to wytłumaczyć… Po pierwsze, krępowałam się poruszać takie sprawy z córką. Uważałam, że to jeszcze za wcześnie, że jeszcze jest dzieciakiem. Po co jej serwować takie tematy.
   – A po drugie?
   – Po drugie liczyłam na szkołę. Przecież tam dzieci mają taki przedmiot jak biologia. To z pewnością omawiane są sprawy dojrzewania. Wobec tego po co mnie się w to mieszać.
   – Ale macie państwo również chłopca. Czy w stosunku do niego nie popełniła pani tego samego błędu?
   – Faktycznie, nie poruszałam z nim tych tematów. One były jakimś tabu.
   – Ale dlaczego?
   – Z tych samych powodów co w wypadku córki, tylko podniesionych do kwadratu. Aż zauważyłam plamy śluzu na bieliźnie pościelowej. To mnie zaniepokoiło. Powiedziałam o tym mężowi. A on zareagował źle. Napadł na syna, zarzucając mu, że się onanizuje.
   – No to fatalnie. Bo to były najprawdopodobniej nocne zmazy, do których dochodzi we śnie względnie na jego pograniczu, bez udziału świadomości chłopca.
   – Ja też tak myślę. A skutek był taki, że syn się nastroszył. Zamknął się. Tak jakoś posmutniał.


* * *


   Córkę jak i syna trzeba uprzedzić o tym, co wcześniej czy później nastąpi. Wytłumaczyć, że to jest jej wyrastanie z etapu dziecka do statusu kobiety. Że to jest jego wyrastanie z etapu dziecka do statusu mężczyzny. Że jej organizm powoli przygotowuje się do macierzyństwa. Że jego organizm przygotowuje się do ojcostwa. To wszystko powinno być omówione z szacunkiem dla sprawy, z powagą. I powinno być wszystko dopowiedziane do końca. Bez histeryzowania. Bez tragizowania.
   I trzeba być z dzieckiem razem. A to wszystko tym bardziej dlatego, że ono – i to zarówno dziewczynka jak chłopiec – tym nowym, co się dzieje w jego organizmie, jest zaskoczone a nawet przerażone. Nie wolno go pozostawić samemu sobie. Nie może poczuć się osamotnione czy opuszczone.
   I tu nie należy się odwoływać czy powoływać na szkołę. Szkoła nie zastąpi matki. Owszem, szkoła powinna podejść do tego wydarzenia od strony nauki. Ale to nie zwalnia matki i ojca od ich obowiązku uczestniczenia w życiu swojego dziecka. To nie może być sytuacja, gdzie drogi rodziców i dzieci się rozstają. Wprost przeciwnie: ten nowy okres w życiu dziecka powinien jeszcze ściślej związać je z rodzicami.
   Trzeba o tych sprawach rozmawiać z dzieckiem na etapie przygotowania do tego wydarzenia. Jak i wtedy, gdy to się stanie. Rozmawiać, pomagać, radzić. To nie może być temat tabu. Nie można do tego dopuścić, by tak się stało, bo dziecko faktycznie potrzebuje rady i pomocy i jeżeli jej nie otrzyma ze strony rodziców, to będzie szukało innych źródeł. Dobrze gdy natrafi na dziadka czy babcię, wujka czy ciocię, gorzej gdy to będą koledzy czy koleżanki, a już całkiem źle gdy to będą ludzie z marginesu czy sekty.