WYCHOWANIE PRZEZ PATRIOTYZM
– Chodź, synku, idziemy wieszać flagę na balkonie.
– O, flagę. A jakie to święto?
– Jutro 31 sierpnia.
– A ja nie widzę, żeby gdzieś wisiała flaga.
– Może ludzie zapomnieli, ale my pamiętamy.
– A co się działo 31 sierpnia?
– Nie pamiętasz? Przecież przed rokiem też wieszaliśmy flagę.
– Trochę pamiętam, bo mi tłumaczyłaś, że stoczniowcy gdańscy zwyciężyli. I zostało podpisane porozumienie czy umowa z rządem.
– No to dużo pamiętasz.
– I Wałęsa podpisał się takim śmiesznym dużym długopisem, na którym był wymalowany Papież.
– Rzeczywiście, tak było.
– A ty już wtedy byłaś na świecie?
– Byłam. Nawet większa niż ty teraz.
– W październiku będziemy świętowali 1956 rok. Tak jak w tamtym roku?
– Oczywiście. Widzę, że zapomniałeś, co świętowaliśmy w czerwcu?
– A pamiętam! To byli robotnicy z Cegielskiego, którzy wyszli na ulice Poznania, domagając się chleba i Boga, jak to mama mówiła.
– Ale wtedy mnie jeszcze nie było na świecie.
– No to skąd to wiesz?
– Byli moi rodzice, czyli twoi dziadkowie. I oni wszystko dokładnie mi opowiedzieli. A ja tobie.
* * *
– To taki dialog prowadziłam ze swoim ukochanym synkiem przed kilkoma dniami. Przytaczam go księdzu prawie dosłownie.
– Jak z tego wynika, ma pani swoje prywatne święta narodowe.
– Owszem, tak. Nawet uważam, że one powinny być świętami ogólnonarodowymi. Nie myśli ksiądz?
– Nawet gdy nie będą wolnymi dniami od pracy, powinny być wyraźnie obecne w świadomości naszego narodu.
– Ale przyznam się, że świętowanie tych i innych rocznic narodowych traktuję instrumentalnie.
– Jak pani to rozumie?
– One nie są ważne same w sobie, ale ich celem jest ukształtowanie osobowości mojego dziecka. A więc nie jest najważniejsze, żeby pamiętało daty i wydarzenia z nimi związane. Ale żeby się uczyło, że jest coś takiego jak dobro wspólne, dobro całego narodu. Że są ważne prawa człowieka. Jak i prawa narodu. I jest również odpowiedzialność człowieka za drugiego człowieka jak i odpowiedzialność człowieka za naród.
– Ma pani rację. Bo jak tego nauczyć dziecko? Teoretycznie? To jeszcze za mały umysł. Lepiej wskazywać na tych, którzy tak postępowali.
– Przyznam się jeszcze do jednego. Że, generalnie biorąc, podkreślam te wydarzenia, w których objawiała się nasza narodowa mądrość. Kiedy unikaliśmy przysłowiowego „chwytania za broń”, a załatwialiśmy sprawę pokojowo.
– A jak pani jeszcze inaczej świętuje te rocznice? Oprócz tego, że pani wywiesza flagę.
– Mamy swoje wypracowane sposoby. Niektóre są zmienne, niektóre niezmienne. Do stałych należy Msza święta, w której uczestniczymy, dziękując Bogu za tę konkretną wielką chwilę.
– A co jeszcze?
– Do stałych należy również tort. A przynajmniej placek.
– A zmienne?
– To zależy. Czasem idziemy pod Pomnik Nieznanego żołnierza. Czasem idziemy na cmentarz, gdzie spoczywają prochy naszych bohaterów. Czasem teatr, zwłaszcza gdy jest coś akurat a propos, albo na taki film. Czasem kamienica, w której mieszkał choćby krótko jakiś ważny człowiek. A to wszystko, ażeby urealnić tamte prawdy. Że one mają zwyczajny, ludzki wymiar. Choć zdaje się, że są niebotyczne.