MOJE DZIECKO PIJE !
Minęło już kilka lat od naszego ostatniego widzenia się. Ale przechowywałem go w serdecznej pamięci. Aż kiedyś zatęskniłem. Spróbowałem odnowić z nim kontakt. Wygrzebałem adres, nawet numer telefonu. Ale nie mogłem się dodzwonić. Wciąż nieobecny. Wysłane listy pozostawały bez odpowiedzi. Brakowało mi go. Jego błyskotliwej inteligencji, jego lekkiego prowadzenia rozmowy. Jego relacjonowania prac nad tematem doktoratu, który go fascynował. Zamierzał go zrobić błyskawicznie. Domagał się tego zresztą jego promotor. Widział go w swojej katedrze jako ewentualnego następcę. Przygotowywał dla niego temat pracy habilitacyjnej, która miała być jakąś kontynuacją pracy doktorskiej.
Aż zupełnie przypadkowo spotkałem wspólnego znajomego.
– Co z Januszem? Wieki całe go nie widziałem.
– Jak to, ksiądz nic nie wie?
– A co powinienem wiedzieć?
– On jest na odwyku.
– Na jakim odwyku? – nie rozumiałem.
– Alkoholowym.
– Alkoholowym? – zdumienie moje sięgnęło szczytu.
– Ale to już nie pierwszy raz. Wątpię, czy tym razem przyniesie jakiś skutek.
– Dlaczego pan tak mówi? – spytałem, wciąż otępiały pod wrażeniem wiadomości, którą usłyszałem.
– Bo to wtedy może coś dać, jeżeli człowiek szuka ratunku.
– A Janusz co?
– A on się z nas śmieje, mówiąc, że bierzemy go za alkoholika, czyli za uzależnionego, a on gdyby chciał, to by przestał pić.
Już nie mogłem dłużej tego słuchać. Przerwałem:
– A wykłady?
– Jakie wykłady?
– To on nie został profesorem czy przynajmniej docentem?
– Ale o czym ksiądz mówi, on nie zrobił doktoratu. Przecież mówię, że rozpił się. Gdyby nie to, zrobiłby doktorat lewą ręką. Przy jego zdolnościach.
Byłem zdruzgotany.
– To zmarnowany talent – rzucił za mną, gdy odchodziłem.
* * *
Ale przeważnie to się zaczyna wcześnie. Już w latach szkolnych.
Plaga alkoholizmu rozlewa się szeroką falą po całej naszej młodzieży. Piją chłopcy, piją dziewczęta. Piją przy rozmaitych okazjach – na dyskotekach czy imprezach – ale i bez okazji. Poza terenem szkoły. Również w ustępach szkolnych. Jak tak dalej pójdzie, będziemy narodem zmarnowanych talentów.
* * *
Dlaczego dziewczyna czy chłopiec zaczyna pić? Powód bywa prosty, na przykład sprawa dostosowania się do środowiska. No bo jeżeli kolega częstuje alkoholem, a ten albo ta się opiera, to usłyszy z pewnością takie słowa tłumaczenia:
– Co, nie pijesz? No to się wynoś z naszego towarzystwa, u nas takich nie ma.
Aby zostać w grupie, aby być zaakceptowanym, poddaje się i zaczyna pić.
Ale o tym powinni natychmiast wiedzieć rodzice. Niestety, często tak bywa, że nie wiedzą. Bo pracują. Bo wracają późno do domu. A potem mają zajęcia w gospodarstwie domowym, telewizję, gazety. Żeby się skryć ze swoim piciem, to nie trzeba dużo. Wystarczy pogryźć ziarnka kawy albo wsadzić do ust gumę do żucia.
A jedyna rada, jedyny ratunek to rozmowa. W domu z matką i z ojcem, w szkole z pedagogiem. Żeby to wyszło, żeby się ujawnił powód, dla którego ten chłopiec czy ta dziewczyna sięgnęła po butelkę. Rozmowa serdeczna, ciepła:
– Co się stało, syneczku? Co się stało?
Żeby dziecko nie czuło agresji ze strony rodziców. Żeby zobaczyło wyciągniętą rękę do zgody, do ratunku. Żeby nawiązało dialog. Żeby zaczęło opowiadać. Żeby zaczęło mówić prawdę.
I to trzeba ratować, póki czas. Póki nie zaczął się zwyczaj, przyzwyczajenie, nałóg.
Wracamy znowu do pojęcia charakteru. Mówiąc krótko, trzeba mieć twardy kark. Żeby się nie ugiąć pod presją otoczenia. Żeby zostać przy swoim:
– Nie, ja nie piję.