6 - 10
6.
Es kommt über dich, wenn du es am wenigsten erwartest – im größten Lärm des Vergnügens oder beim abendlichen Heimweg, bei einem Gespräch mit jemand, der dir nahesteht, oder wenn du die Tür des Zimmers hinter dir schließt: Plötzlich fängst du an, deine Einsamkeit zu begreifen.
Wie eine Hand, die hilflos die Sprossen einer Leiter halten will…
Wie ein Ertrinkender, der weiß, er wird mit den Füßen den Grund nich erreichen…
Wenn du doch dann die Kraft zu glauben hättest: Ich bin nicht allein!
To przychodzi na ciebie nieoczekiwanie, kiedy się najmniej spodziewasz- w największym rozgwarze zabawy lub gdy wieczorem ulicą wracasz do domu, podczas rozmowy z kimś najbliższym lub gdy zamykasz za sobą drzwi pokoju: nagle zaczynasz rozumieć swoją samotność.
Jak ręka spadająca bezwładnie po szczeblach drabiny…
Jak tonący, który wie, że dna stopami nie dosięgnie…
Obyś wtedy miał siłę uwierzyć, że nie jesteś sam.
***
7.
Immerfort muß dich die Frage nach dem Sinn des Lebens bewegen: Was will ich, was erwarte ich, was will ich erreichen? Habe ich Werte entdeckt, auf die ich nie verzichten möchte, für die ich alles hinzugeben bereit bin?
Wundere dich nicht, daß du nie so ruhig bist wie jener, der das gafunden hat. Den diese Fragen kann man nur mit seinem ganzen Leben beantworten.
Musi cię wciąż nurtować pytanie o sens życia: czego chcę, na co liczę, co pragnę osiągnąć? Czy odkryłem wartości, z których nie chciałbym nigdy zrezygnować, za które jestem gotów oddać wszystko?
Nie dziw się, że nigdy nie jesteś spokojny, jak bywa ten, co znalazł. Bo odpowiedź na te pytania dać można tylko całym życiem.
***
8.
Wir sind wie Motten, die abends gegen die Glühlampen stoßen. Und der leidende Jesus, wie ihn die naiven Künstler darstellen, schaut mit fragenden Augen auf die Unrast der Menschen. Wann werden wir zur Ruhe kommen?
Ein zerquetschtes Auto, am Rande der Chaussee liegt ein menschlicher Körper. Unter der Zeitung ist ein Geischt zu sehen. Was für ein tiefer Friede darauf liegt. Erst jetzt?
Jesteśmy jak ćmy tłukące wieczorem o żarówki. A Pan Jezus Frasobliwy podparł ciążącą Mu głowę i patrzy na niepokój człowieczy. Kiedy przyjdzie ukojenie?
Rozbity wóz, na brzegu szosy leżące ciało. Spod gazety widać twarz. Jakiż w niej głęboki spokój! Dopiero teraz?
***
9.
Wir Zuschauer, Touristen des Lebens, die wir ständig Plätze nicht in der Arena, sondern im Zuschauerraum einnehmen. Wobei hauptsächlich die Losung gilt: sich nicht in Auseinandersetzungen hineinziehen lassen, seine Gedanken and Absichten nicht verraten, nicht einmal mit einem Lächeln, nicht einmal mit einem Zucken der Augenbrauen, niemals mit einem Wort. Und schauen, wie sie aufeinander losgehen.
My, kibice, oglądacze, turyści życiowi, którzy zajęli stałe miejsce nie na arenie, ale na widowni. Z hasłem naczelnym Nie dać się wciągnąć, nie zdradzić swoich myśli, zamiarów nawet uśmiechem, nawet ruchem brwi, juz nigdy słowem. I patrzeć, jak sobie łby urywają.
***
10.
Sei kein Chamäleon, das sich je nach Umgebung ändert. Sei kein Krake, der alles, was in den Bereich seiner Arme kommt, packt nad erst losläßt, wenn es ausgesaugt ist. Sei kein Pfau, der vor jedem seine Farben ausbreitet. Sei kein Schakal, der um die alten Leute herumstreicht. Sei ein Mensch. Ein Wesen, das Rat gibt, hilft, gefällig ist, das dem anderen die Wahrheit ins Gesicht sagt, das verzeiht, bevor es darum gebeten wird.
Dann wirst du – auch wenn niemand dich fragt, ob du glaubst – ein Stern sein, der zu Gott führt, zum Vater des Lichtes.
Nie bądź kameleonem, który się zmienia w zależności od otoczenia. Nie bądź ośmiornicą, która chwyta wszystko, co jest w zasięgu jej ramion i wypuszcza, gdy wyssie. Nie bądź pawiem, który przed każdym roztacza swoje kolory. Nie bądź szakalem, który kręci się wokół starców. Bądź człowiekiem. Istotą, która doradza, pomaga, użycza, mówi prawdę w oczy, przebacza zanim ktoś o to poprosi.
Wtedy, chociaż nikt cię nie spyta, czy ty wierzysz i w kogo wierzysz, będziesz gwiazdą prowadzącą do Boga – Ojca Światłości.
***