Za nami niejeden rok liturgiczny, od Adwentu do Zesłania Ducha Świętego. Tyle wędrówek z Jezusem polnymi drogami Galilei, Samarii i Judei. Tyle słuchania Jego nauk. Tyle rozważań, rozmyślań, modlitw. Tyle zachwytów, olśnień, oczarowań. Tyle usiłowań, by odkryć, co jest istotną treścią nauczania Jezusa, Jego głównym posłaniem. Bo przecież nie wolno dopuścić, aby doszło do pominięcia podstawowych prawd i wartości potrzebnych nam na co dzień, aby ustawić nasze życie w sposób właściwy. Dlatego też z takim zainteresowaniem i ciekawością przyglądamy się innym ludziom, którzy obok nas znaleźli się przy Jezusie. Tak chcemy się dowiedzieć, dopatrzeć, dosłuchać jak było naprawdę z Judaszem, Piłatem, Annaszem, Marią Magdaleną, Piotrem. Co się wydarzyło, co było powodem, dlaczego właśnie tak postąpili, zdecydowali. To nie ciekawość przypadkowa. W nich – my sami. Każdy z nas dzieli ich los, każdy z nas chce się uratować, wyjść z tej kipieli intryg, nienawiści, zazdrości, interesowności, chciwości, która się nazywa życiem.
Są to opowieści ewangeliczne. Bo stanowią rozbudowanie tego, co mieści się w Ewangeliach. Wykorzystane są tu wszystkie ważne informacje, ale i najdrobniejsze. Są również dodatki: interpolacje. To są miejsca, które Ewangelia pomija – przeskakuje, nie interesuje się nimi – bo znane, bo dostatecznie zrozumiałe dla współczesnych. Ale dla nas już nie są one oczywiste, a wręcz niezrozumiałe. Trzeba było je więc dopisać, kierując się intuicją i domysłem. W tym dopomogły mi studia teologiczne, ale i Ziemia Święta, o której się mówi, że jest piątą Ewangelią. Dlaczego spośród wszystkich wybrałem te właśnie postacie? Bo one jakoś są ważne w życiu Jezusa i w naszym życiu. W rozmaitym tego słowa znaczeniu. Jeżeli ważne, to może zapytasz: dlaczego nie ma wśród nich Marii – Jego Matki. Odpowiadam: Ona jest faktycznie najważniejsza. O Niej napisałem osobną książkę.
Ks. M. Maliński