Piękno ciała
Gdy usłyszysz, że ktoś szepnie o tobie: „jaka piękna dziewczyna”, „jaki przystojny chłopak”, to nie poprawiaj fryzury, nie obciągaj sukienki, żeby lepiej leżała na twojej figurze, nie podciągaj krawata. Nie sprawdzaj, czyś włożyła butki pasujące do reszty, nie sprawdzaj, czyś wzięła torebkę odpowiednią. „Jaka piękna dziewczyna”, „jaki piękny chłopiec” – to wyzwanie dla ciebie. „Czy on widzi moje wnętrze czy tylko moją fryzurę, twarz, zarys brody? Czy on wie, co we mnie siedzi? A przecież to jest najważniejsze. Bo ja nie jestem malowaną lalą”. Innymi słowy, pilnując swojego wyglądu zewnętrznego, patrząc w lustro i poprawiając swój makijaż, pamiętaj o duszy. Żebyś się wstydziła patrzeć na siebie wypięknioną, wiedząc o tym, że w środku jest pustka. Bądź piękny, bądź piękna swoim pięknem duchowym, swoim wnętrzem.
Ale z drugiej strony nie myśl, że cię będę namawiał do tego, żebyś była brzydactwem zewnętrznym czy niezgrabusem zewnętrznym. Tak jak boję się samochodów pokrytych wiecznym błotem. Taki obraz koszmarny, który się może przyśnić, widziałem jeszcze w radzieckiej Moskwie, w roku 1991, kiedy w styczniowym kurzu gnały watahy samochodów zabrudzonych zeschniętym błotem od kół aż po dach. Aż się nie mogłem temu nadziwić – przecież mróz 20 stopni, śniegu na lekarstwo, ziemia skuta mrozem. Żeby był przynajmniej jeden wyjątek. Ale nie było.
A więc nie będę cię namawiał,, żebyś był takim ochlapanym samochodem. Żebyś przestał się myć, „bo ciało niegodne człowieka, a ważna dusza”. To samo się odnosi i do chłopców, i do dziewcząt. Dbaj o siebie, abyś wyglądał jak człowiek. To pomaga być i wewnętrznie człowiekiem. Bądź przystojnym mężczyzną. Bądź piękną dziewczyną. Tak nawiasem mówiąc, nie ma brzydkich dziewcząt, najwyżej są smutne. Podobnie jak nie ma nieprzystojnych chłopców, najwyżej są zaniedbani. Dbaj o siebie, tak trzeba.
Dbaj o siebie. Nie bój się kredki czarnej na brwi i szczoteczki z czernidłem do rzęs. Nie bój się przypudrować nosek, gdy błyszczy. Nie bój się dobrej wody kolońskiej. Dbaj, żebyś dobrze wyglądała. To pomaga. Bo jesteśmy ludźmi. Ciało pomaga duchowi – i na odwrót.
„K s z t a ł t e m m i ł o ś c i p i ę k n o j e s t – i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi –
Choć każdy w sobie cień p i ę k n e g o nosi
I każdy – każdy z nas – t y m p i ę k n a p y ł e m”.
(Norwid, Promethidion, 115 – 121)
Bo jeżeli chcemy Polskę zbudować, to nie z wysportowanymi młodymi atletami czy rzeszą miss Polonia, ale z ludźmi wielkiego ducha.