Biblioteka


15. NIEDZIELA ZWYKŁA



15. NIEDZIELA ZWYKŁA


Ewangelia:                                                                              Mt 13
„Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”.

Mówią Święci:
Świadczy o tym święty starzec Symeon, który gdy przyjął Dziecię na ręce, powiedział: „Teraz pozwalasz odejść, Panie, słudze Twemu, według słowa Twego w pokoju, bo oczy moje widziały zbawienie Twoje” (Łk 2, 29). Otrzymał bowiem Boską odpowiedź, że nie zazna śmierci, dopóki nie ujrzy Pomazańca Pańskiego. Jak silne było pragnienie tego starca! A mieli podobne – jak wierzymy – wszyscy święci minionych czasów. Stąd i sam Pan mówi do uczniów, że „Wielu proroków i królów chciało widzieć to, co wy widzicie, i nie ujrzeli, i słyszeć, co słyszycie, a nie słyszeli” (Mt 13, 17).
                                                                                        Św. Augustyn (+ 430)

Psalm:                                                                                 Ps 85
Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg:
oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim.
Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie
dla tych, którzy się Go boją,
i chwała zamieszka w naszej ziemi.
Pan sam obdarzy szczęściem,
a nasza ziemia wyda swój owoc.
Przed Nim będzie kroczyć sprawiedliwość,
śladami Jego kroków zbawienie.

Rozważanie:
A może i tobie objawi się Bóg w krzaku ognistym; a może i ty pośród zwyczajnych rzeczy, codziennych, zwyczajnych zajęć usłyszysz: „Ziemia, na której stoisz, święta jest” święte są wszystkie twoje sprawy, święte być powinny.
Później wszystko wróci do stanu pierwotnego: będą znowu zwyczajne ludzkie rzeczy, sprawy, zajęcia. Ale ty nie daj sobie wyrwać tamtego objawienia. To jedna z największych łask, jaką człowiek może otrzymać: świadomość świętości swego życia.

Poezja:
Pomyśl, bracie: może być tak,
że raz tylko i  n i g d y  więcej
przejdzie obok i da ci znak
Chrystus żywy z krzyżem na ręce.

Choćbyś trądem zwarzoną miał krew,
krzykiem:  c h c ę  zatrzymasz Go. Stanie.
Wtedy, bracie, jak ogień z drew
buchnie w tobie miłość bez granic…

Pomyśl, bracie: może być też,
że raz tylko będzie cię mijał,
przejdziesz obok, pójdziesz pod wiatr,
byle dalej Światła i Krzyża.

Że zębami rozgryziesz krzyk,
który mogłeś tylko  t y  wyzwolić –
wtedy, bracie, już  n i g d y  i  n i k t,
nawet Chrystus… bez twojej woli…
                                                      M. J. Kononowicz, Łasce naprzeciw