Gdy byłeś dzieckiem w Wielkanoc niebo musiało być
fantastycznie niebieskie i duże słońce i trawa
zielona Mama choć było chłodno wkładała cienkie
pończochy ojciec gdy kończył się golić przeciągał dłonią
po policzkach uśmiechał się trochę do lustra trochę do nas i
mówił: No człowiek nie jest jeszcze taki stary i wiązał
najbardziej kolorowy krawat Szedłeś do kościoła w najbardziej
świątecznym ubraniu kolega miał nowe buty koleżanka nowy
płaszcz wiosenny i niebieskie wstążki w warkoczach
czekałeś niecierpliwie kiedy ksiądz wreszcie skończy kazanie
i wracałeś do domu na wielkanocne śniadanie Stół był nakryty
białym obrusem we flakonie sterczały bazie mama stawiała na
środku stołu lukrowaną babę przed tobą garnuszek w czerwone
grochy z najlepszą kawą na świecie i następował najważniejszy
obrzęd: składanie życzeń poświęconym jajkiem pokrajanym w
ćwiartki A potem gdy byłeś młody
jeszcze było za wcześnie żebyś zrozumiał czym jest
zmartwychwstanie
Ale wyobraź sobie że przeżyłeś wiele
lat przyjdzie Wielkanoc z bladym słońcem z wypłowiałym niebem
w lustrze przestraszy cię twoja twarz nie wyjdziesz z
mieszkania bo nie starczy ci sił będziesz stał w oknie i
patrzył jak spod brudnych płacht śniegu ciekną strużki wody na
suchych płytach chodnika dzieci będą grać w klasy a ty może
wtedy dopiero zrozumiesz czym jest zmartwychwstanie