EUCHARYSTIA PIERWSZEJ GMINY
1. 1. Już w latach sześćdziesiątych pierwszego wieku chrześcijaństwo gwałtownie wkracza w kolejną fazę: z „sekty” żydowskiej staje się religią międzynarodową – do Kościoła przychodzą masowo poganie. W początkowym etapie są nimi ludzie kultury grecko-rzymskiej. Ci poganie mają możliwość zrozumienia istoty prawdy chrześcijańskiej dzięki temu przede wszystkim, że proces nawracania dokonuje się poprzez Żydów, którzy mieli szeroki kontakt ze światem grecko-rzymskim. Faktem o niesłychanym znaczeniu w tym względzie było to, że apostołem pogan był Szaweł – Paweł. Choć Żyd, i to faryzeusz, to przecież przebywał nie na terenie Palestyny, ale w Tarsie, a więc w diasporze. Wychowany był w kulturze hellenistycznej, żył na co dzień z poganami. Stąd też miał wszystkie dane, by „przetłumaczyć” chrześcijaństwo z judaizmu na język pojęciowy pogan. Jak wielką rolę odegrał w tym procesie, świadczy m.in. fakt, że jego listy weszły w skład Pism natchnionych Nowego Testamentu.
W akcji nawracania pogan towarzyszyli inni apostołowie, ze św. Piotrem na czele. Jak podaje tradycja, nie pozostawali oni wśród zwartej masy narodu żydowskiego, ale rozjechali się po całym Imperium. I choć działali przede wszystkim wśród gmin żydowskich, to właśnie te gminy: chrześcijanie z Żydów, odgrywały zasadniczą rolę w kształtowaniu wiary pierwszego Kościoła, były najlepszymi interpretatorami prawd ewangelicznych dla swych braci greckich i rzymskich.
1. 2. Z tych pierwszych najważniejszych dziesiątków lat przejmowania przez nowych ludzi nauki Chrystusa pochodzą również inne teksty Pisma Świętego Nowego Testamentu. Dla historii Eucharystii stanowią one ważny a zarazem charakterystyczny dokument. Chodziło ich autorom o zachowanie dla nowych wyznawców Chrystusa pełnych treści, składających się na całość Eucharystii – o wyrażenie tego w języku, w którym myślał i mówił człowiek tamtych czasów. Przede wszystkim chodziło im o ukazanie Eucharystii jako uczty-posiłku, który jednoczy uczestników ze Stwórcą i ze sobą nawzajem, po drugie – Eucharystii jako ofiary: jako uobecnienia męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa i na koniec – Eucharystii w jej wymiarach eschatologicznych.
Wśród tekstów opisujących, jak była sprawowana Eucharystia w pierwszych dziesiątkach lat, znajdują się i te, którymi posłużył się Kościół przy rekonstruowaniu obrazu Ostatniej Wieczerzy.
Rodzi się pytanie, na ile „historyczny” obraz Ostatniej Wieczerzy wyprowadza się od Chrystusa, a na ile został sformułowany dopiero przez gminę pierwotną. Odpowiedzieć należy, że historyczna Ostatnia Wieczerza i wizja Ostatniej Wieczerzy, jaką miał pierwszy Kościół, są absolutnie zrośnięte ze sobą i „kościelna” Ostatnia Wieczerza wyjaśnia się w świetle historycznej, lub – na odwrót – historyczna Ostatnia Wieczerza jest przedstawiona w oparciu o kościelną.
2. Eucharystia pierwszej gminy była przede wszystkim – analogicznie do Ostatniej Wieczerzy – „ucztą w miłości”. W tym okresie wciąż mamy do czynienia z małą liczbą wiernych przy stole. To wciąż były grupki wiernych, ludzi znających się, współżyjących blisko, pomagających sobie nawzajem, którzy spotykali się w prywatnych domach u tego czy innego z członków społeczności.
Eucharystia łączyła więc współbiesiadników z sobą, czyli miała wymiary społeczne przy budowaniu gminy wierzących. Jedność społeczności chrześcijańskiej wywodzi się od jednego chleba i jednego kielicha. Ukazywał to św. Paweł: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?” (1 Kor 10, 16). Ten sens ma również tekst z 1 Kor 11, 28-29: „Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało (Pańskie), wyrok sobie spożywa i pije”. Żeby nie było wątpliwości, św. Paweł wprost upomina swoich uczniów: „Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie znieważać Boże zgromadzenie i zawstydzać tych, którzy nic nie mają?” (1 Kor 11, 21-22).
Eucharystia była więc dla pierwszej gminy realizacją oddania się Bogu podobnie jak to uczynił Chrystus: była budowaniem gminy w Jego duchu i w naśladowaniu Jego wzoru życiowego.
3. 1. Po drugie, Eucharystia była ucztą, przez którą spożywający Ciało i Krew Pana Jezusa łączyli się z Nim. Pierwszy najstarszy dokument starożytności chrześcijańskiej, który mówi o Eucharystii, Didache (c 9 i 10) – tak ją nazywa.
Eucharystię należy odczytywać w kontekście podobnych obrzędów pogańskich. Były one sprawowane równolegle do niej, w oparciu o te prastare przekonania, na których również ona wyrosła. Świadectwem tego jest list św. Pawła: „Przypatrzcie się Izraelowi według ciała! Czyż nie są w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych? Lecz po cóż to mówię? Czyż może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów” (1 Kor 10, 18-21). A więc ofiarny posiłek pogański według św. Pawła powoduje faktyczne zjednoczenie z demonami, tak jak zresztą Izraelici dostępują „jedności z ołtarzem, gdy spożywają ofiarę na ołtarzu złożoną”. Innymi słowy to, co my nazywamy Komunią świętą, jest kontynuacją prastarych ludzkich zwyczajów, obrzędów wyrosłych z wiary, że przez spożywanie ofiary Bogu złożonej dokonuje się zjednoczenie człowieka z bóstwem.
3. 2. Autor Listu do Hebrajczyków mówi: „Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy służą przybytkowi” (13, 10). Ujmuje śmierć Chrystusa jako ofiarę: „Przeto przychodząc na świat mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś mi utworzył ciało” (10, 5).
W koncepcji Pawłowej ważna jest więc p o s t a w a uczestniczących w Eucharystii, tak samo jak była ważna w ofiarach pogańskich czy dla składających Paschę. Nie każdy może złożyć Bogu ofiarę – nie każda ofiara jest przez Boga przyjęta, tylko ta, która jest ofiarowana z czystym sercem: wolnym od nienawiści. Taka postawa, wymagana od każdego człowieka składającego Bogu ofiarę, tu nabiera specyficznego kształtu: oznacza upodobnienie się do daru ofiarowywanego: do Jezusa. I to, co obowiązywało apostołów, obowiązuje i tych, którzy spożywają Eucharystię. „A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12, 1).
Dla św. Pawła Eucharystia jest więc zjednoczeniem ze Zbawicielem. Jest ona ucztą Pana. Święty Paweł chce od swoich wiernych, by i oni byli tego świadomi, gdy pisze, upominając: „Słyszę, że gdy się zbieracie w kościele, prowadzicie między sobą spory (…). Tak więc gdy się zbieracie, nie ma w was spożywania Wieczerzy Pańskiej” (1 Kor 11, 18, 20), a nieco dalej: „Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11, 27). Ale, żeby nie być źle zrozumianym, wyraźnie mówi, że to nie chodzi o jakiś posiłek fizyczny, lecz o duchowy: „Wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy” (1 Kor 10, 3) – por. Didache 10, 3 – o „duchowym napoju”: „Pili ten sam duchowy napój” (1 Kor 10, 4). Pod zwrotem „duchowy pokarm” względnie „duchowy napój” rozumie on Chrystusa. To ujęcie Eucharystii jako posiłku spotykamy w realistycznym, prawdopodobnie antygnostycznym, ujęciu u św. Jana: „Kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6, 57). „Kto spożywa moje ciało i krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56), „Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6, 53). Jan posługuje się nawet zestawem słów: sarks – sime, zamiast: soma – aima (ciało – dusza). Sarks – słowo podkreślające cielesność. Tym, którzy uczestniczą w Eucharystii, Jezus przyrzeka szczęście wieczne, mówiąc: „Kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Ale to nie jest żadna magia. Święty Jan nie uzależnia zbawienia od bezmyślnego uczestnictwa w Eucharystii. On – jak zresztą wszyscy pisarze nowotestamentowi – podkreśla duchowy charakter wszelkich kontaktów z Bogiem: „Duch daje życie, ciało na nic się nie przyda” (J 6, 63; por.: 7, 39; 16, 7).
4. Trzeci element Eucharystii – po uczcie z braćmi i z Panem – to memoria. Eucharystia jest aktem uobecniającym Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa. Stąd też płynęły analogie, jakie pierwsi chrześcijanie widzieli w obrzędzie Paschy, która była obrzędem uobecniającym wyjście z ziemi egipskiej – uobecniającym dobroć Bożą okazywaną narodowi wybranemu na przestrzeni wieków. Każdy chrześcijanin świętujący Eucharystię uczestniczy w wydarzeniu wielkanocnym. „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26). Równocześnie tak jak Pascha była dziękczynieniem Bogu za otrzymaną opiekę, tak i Eucharystia jest dziękczynieniem Bogu Ojcu za ten dar, jakim jest Jezus Chrystus.
Sprawowanie Eucharystii dokonuje się na zasadzie posługiwania się symbolami-śladami, które składały się na to wydarzenie, jakim była Ostatnia Wieczerza. I tak spotykamy tutaj te same rzeczy: chleb i wino, te same słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje…”, te same gesty: „Wziął chleb w ręce i podniósłszy oczy do swego Ojca wszechmogącego…”.
5. 1. Po czwarte, Eucharystia w oczach pierwszych chrześcijan była ofiarą, choć trzeba powiedzieć, że to znaczenie Eucharystii nie było dla nich łatwe do przyjęcia. Fakt śmierci Chrystusa na krzyżu stanowił dla pierwszej gminy istotną trudność. W czasie pomiędzy setnym rokiem przed przyjściem Jezusa aż do zburzenia świątyni (70 po Chr.) naród żydowski pozostawał pod silnymi wpływami religii pogańskich narodów ościennych, wśród których panowało przekonanie, że powodzenie życiowe, jak zdrowie fizyczne i duchowe, jest darem Bożym i to darem zasłużonym, innymi słowy: ten, kto jest zdrowy, komu się wiedzie w życiu, ten jest człowiekiem pobożnym, cnotliwym, uczciwym. Zresztą były w samych pismach Starego Testamentu teksty, które taką interpretację sugerowały. Był i tekst prawie wprost odnoszący się do śmierci Jezusa, tkwiący głęboko w świadomości Żydów, tekst z Księgi Powtórzonego Prawa: „Bo przeklęty od Boga jest ten, kto wisi na drzewie” (21, 23). Dla Żydów Mesjasz, który by umierał na krzyżu, był więc nie do przyjęcia.
Jezus swoimi naukami i swoim postępowaniem inaczej mówił o Bogu niż kapłani i faryzeusze. Mówił, że Bóg jest dobry dla wszystkich: sprawia, że „słońce Jego wschodzi nad złymi jak i nad dobrymi” (Mt 5, 45). W przypowieści o Łazarzu (Łk 16, 19-31) pokazał bogatego, który został potępiony, i nędzarza, który został zbawiony. Kontaktował się z celnikami i grzesznikami, tak iż zdobył miano przyjaciela grzeszników. Mimo wszystkich nauk, jakie Jezus głosił odnośnie do nieszczęścia, choroby, kalectwa do swych uczniów, nie potrafili oni zgodzić się na to, żeby ten, kto jest wybrany od Boga, mógł tak strasznie cierpieć, co w rozumieniu szerokich mas żydowskich oznaczało zawsze opuszczenie od Boga. Stąd też warto zauważyć, że nawet w Ewangeliach, gdy Jezus zapowiada swoją mękę, zawsze skrupulatnie mamy dodawane uzupełnienie, że po trzech dniach zmartwychwstanie – na podkreślenie, że Bóg Go nie opuścił, bo Go wskrzesi (Mk 8, 31; 9, 31; 10, 33).
5. 2. W narodzie żydowskim istniał również inny nurt rozumienia cierpienia i to zwłaszcza cierpienia proroków. Przypisywano mu funkcję zadośćczyniącą składaną Bogu za grzechy braci. Nurt ten w czasach Jezusa przytłumiony, prawie zanikły, powracał do życia choćby na skutek potrzeby interpretacji męki i śmierci Jezusa. Zresztą nie była ta idea wyłączną własnością narodu żydowskiego. W społecznościach większych lub mniejszych, tak świeckich jak – co nas w tej chwili interesuje – religijnych, pojawiali się wciąż ludzie, którzy byli w pełni świadomi powołania, roli, jaką powinno spełniać społeczeństwo, do którego należeli – wyrastali ponad innych jego członków stopniem świadomości celów, jakie to społeczeństwo mieć powinno. Ta świadomość rzutowała na całe ich życie: uznawali siebie za tak bardzo za niego odpowiedzialnych, że dla nich ginął ich własny interes, ich osobista sprawa, a pozostała tylko sprawa społeczeństwa dla którego żyli, dla którego się poświęcali, które wszelkimi siłami starali się uszlachetniać. Z kolei prawie zawsze tak bywało, że wcześniej czy później na gruncie tej świadomości, dzielącej ich od olbrzymiej reszty, dochodziło pomiędzy nimi a społecznością do nieporozumień, a bywało, że ich rola kończyła się śmiercią zadaną im przez ludzi, których chcieli prowadzić.
Prorocy pojawiali się w związku z faktem, że na przestrzeni historii wciąż naród żydowski odsuwał się od swojego Boga, przestawał mieć do Niego zaufanie, szukał innych bogów, do nich zwracał się z prośbą o pomoc, zapominał i nie dotrzymywał tego, co dawniejsze pokolenia przyrzekały. Jednym z takich ludzi był Mojżesz. Najbardziej charakterystyczny akt dla jego działalności nastąpił wtedy, gdy wstawia się on do Boga, prosząc o przebaczenie dla swojego narodu, który pod jego nieobecność oddawał cześć złotemu cielcowi. Takimi pośrednikami pomiędzy narodem a Bogiem byli również prorocy. Zostało po nich dużo tekstów świadczących, jak ciężko im było żyć w niezrozumieniu od swoich braci. Najpiękniejsze są teksty Izajasza, Jeremiasza (11-20).
W niewoli babilońskiej działał Deutero-Izajasz. Jego pieśni, jego skargi treścią swą wykraczają poza konkretne historyczne uwarunkowania i wskazują na przyszłość (Iz 42, 1-4; 49, 1-6; 50, 4-9; 52, 13; 53, 12). Podkreślają one znaczenie zadośćczyniące cierpień: przyjęcie przez Boga cierpień tych ludzi jako zadośćuczynienie za grzechy narodu. „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi mąż boleści (…). On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści (…). Był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas (…). Jahwe zwalił na Niego winy nas wszystkich (…). Za grzechy ludu został zabity (…). Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu. On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami” (Iz 53, 3-11).
5. 3. W takim kontekście odczytała pierwsza gmina mękę Jezusa. W interpretacji Nowego Testamentu Jezus zajmuje pozycję zadośćczyniącego w rozliczeniach, jakie przebiegają pomiędzy Bogiem a narodem żydowskim. I stąd też spotykamy u Ewangelistów cytaty z Izajasza 53, np.: „Albowiem powiadam wam, że potrzeba, aby się spełniło na mnie, co jest napisane: i do złoczyńców był zaliczony” (Iz 53, 12) por.: Łk 22, 37; Mt 20, 28; Mk 15, 28. Również tekst św. Łukasza: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22, 20) jak i analogiczny św. Pawła (1 Kor 11, 25), jest odpowiedzią na tę przepowiednię Izajasza. Tę myśl kontynuują inne teksty rozsiane w listach. „Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi” (Rz 3, 25). „Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za was w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu” (Ef 5, 2). Zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa jako Baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1, 18-19). Za nieposłuszeństwo swojego narodu płaci posłuszeństwem: „aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa” (Flp 2, 8). „Syn Człowieczy (…) przyszedł (…) aby (…) oddać duszę swoją na okup za wielu” (Mk 10, 45). „Chrystus umarł za grzechy nasze” (1 Kol 15, 3). „(On) wydany został za grzechy nasze” (Rz 4, 25), por., por.: 5, 8; 8, 32; Ef 5, 2; Ga 1, 4; 1 P 2, 21-24. „Chrystus wykupił nas z przekleństwa Prawa, gdy stał się dla nas przeklętym” (Ga 3, 13). Swoim upokorzeniem zapłacił za nasze grzechy.
5. 4. Dla pierwszych chrześcijan ofiarą składaną Bogu było życie w miłości. Ono wyznacza drogę do Jezusa. „Żyjąc prawdziwie w miłości, sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi” (Ef 4, 15). Miłość nie ogranicza się do jakichś nadzwyczajnych wydarzeń i aktów, obejmuje całe życie, którego symbolem jest ciało nasze. „Proszę was, bracia, (…) abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz 12, 1). „Chwalcie więc Boga w waszym ciele” (1 Kor 6, 20). Spośród czynów codziennych na specjalne wyróżnienie zasługuje w oczach autora Listu do Hebrajczyków dobroczynność i to wszystko, co pogłębia serdeczne więzy międzyludzkie. One są najmilszą Bogu ofiarą. „Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami” (Hbr 13, 16). Tak żyjącego chrześcijanina można porównać do świątyni, w której się ofiaruje Bogu ofiary, ofiary swojego życia: „Jesteście świątynią Boga” (1 Kor 3, 16). A każdy jest jakby kapłanem składającym swoją ofiarę Bogu: „I uczynił nas królestwem – kapłanami” (Ap 1, 6).
Z drugiej strony chrześcijanie byli świadomi, że tylko tkwiąc w Jezusie, wierząc w Niego, można żyć naprawdę w miłości. Święty Paweł nawołuje: „Zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim się dalej budujcie i umacniajcie się w wierze” (Kol 2, 7). W ten sposób wszyscy wierni – wszystkie gminy są skupione duchowo wokół Chrystusa. Tworzą duchową „budowlę”: „Jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię” (Ef 2, 19-21).
W tej ofierze, jaką chrześcijanie składali Bogu ze swojego życia, istotne znaczenie miała Eucharystia. Była podstawą ich istnienia. (Por.: Dz 2, 46; 5, 42; 6, 1). To Jezus złożył Bogu ze swojego życia ofiarę pierwszą i ostatnią. – Każda inna, składana przez jakiegokolwiek chrześcijanina, dokonuje się za pośrednictwem ofiary Jezusa. „Przez Niego składajmy Bogu ofiarę czci” (Hbr 13, 15). Chrześcijanie składają Bogu ofiarę, ale to wszystko dzieje się „przez Jezusa Chrystusa” (1 P 2, 5). Stąd też najgłębsze uzasadnienie jedności chrześcijan płynie z Eucharystii – z uobecnionej ofiary męki i śmierci Jezusa, w którym to uobecnieniu uczestniczą wierni. „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my liczni tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 17).
Należy dodać, że grupy formalne jak i nieformalne, takie jak faryzeuszów czy esseńczyków, skoncentrowane były wokół samego Prawa czy Prawdy objawionej w Piśmie Świętym. W przeciwieństwie do nich grupa wyznawców Chrystusa była zjednoczona przez osobę Mistrza. Tak było za Jego życia i po Jego odejściu. Tu należy przypomnieć znaczenie posiłków Jezusa. Obserwować można, jak ważną rolę odgrywały one nie tylko za Jego życia, lecz również i po Jego męce. Tak było w wypadku uczniów idących do Emaus, jak uczniów zgromadzonych w Wieczerniku, czy podczas ukazania się im nad jeziorem Genezaret. Jezus żył i brał udział w posiłkach razem z nimi, dlatego grupa mogła dalej egzystować. Stąd też wokół posiłków eucharystycznych, w których Jezus był obecny, koncentrowało się życie pierwszych gmin.
5. 5. Rzecz charakterystyczna – pierwsza gmina nie święciła Eucharystii w cyklu rocznym, nie w czwartki – dzień Ostatniej Wieczerzy, nie w piątki – dzień śmierci Jezusa, ale w niedzielę – dzień zmartwychwstania. A więc nie były to „wspominania” rocznicowe męki, lecz anamneza Jezusa żyjącego. On był realnie obecny wśród spożywających Eucharystię(17).
Ten sam klimat, te same treści napotykamy u pisarzy pierwszych wieków, którzy odzwierciedlają wiarę swoich czasów i którzy ją kształtują. Święty Ireneusz pisze, że prawdziwą ofiarą pochwalną Bogu przez człowieka składaną jest jego wiara, nadzieja i miłość (Adversus haereses 18, 4), podobnie Ignacy Antiocheński (Tral. 8, 1; Rom 7, 3). Dla nich Msza święta nie jest nową ofiarą, ale memoria prawdziwej ofiary – tak nazywa ją Teodor z Mopswestii (1 Hom de Euch; 15, 19), podobnie św. Jan Chryzostom (Hom 17, 3 de Jud). Święty Augustyn pisze, że ofiarą jest sam człowiek, ołtarzem nasze serce (De Civ. X, 6). Kościół uczy się ofiarowywać siebie samego przez Niego (De Civ. Dei X, 20). Głoszenie męki, śmierci i zmartwychwstania Pańskiego nie jest wcielone tylko w chleb i wino (1 Kor 1, 26) ale równocześnie w samą społeczność kościelną. Chrześcijanin jest wzywany, by stał się ofiarą eucharystyczną w Duchu Świętym (o tym mówią najstarsze epiklezy jakie posiadamy, m.in. z Mari). Innymi słowy, transsubstancjacja chleba i wina w Ciało i Krew Pańską ma na celu przemienienie uczestników w Ciało Mistyczne Chrystusa, jakim jest Kościół.
Te właśnie treści Ostatniej Wieczerzy, a przede wszystkim fakt, że jest ona uroczystością rocznicową, nasuwały chrześcijanom analogie do Paschy żydowskiej – skłaniały ich do określania Ostatniej Wieczerzy słowem: Pascha, ściśle biorąc: Nowa Pascha. W tej uczcie barankiem wielkanocnym był dla pierwszych chrześcijan sam Chrystus. Przez Niego zawarte jest pomiędzy Bogiem a ludźmi Nowe Przymierze. „Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha” (1 Kor 5, 7).
5. 6. W miarę jednak upływu lat zmieniał się skład personalny Kościoła: coraz więcej było pogan. W tym morzu nowych chrześcijan tracili wpływ chrześcijanie z Żydów. I w ten sposób ginął kontekst kulturowy i religijny sformułowania „ofiara Chrystusa”. Mękę i śmierć krzyżową Jezusa poczęto rozumieć jako zapłatę sprawiedliwości Bożej za grzech Adama i grzechy popełnione przez ludzkość. Zubożenie znaczeniowe tej tajemnicy osiągnęło swoje szczyty w czasie wędrówek ludów, gdy do Kościoła weszli szeroką ławą barbarzyńcy. Podobnie stało się z Eucharystią. Możemy wtedy zwłaszcza obserwować procesy dezintegracyjne: Msza święta coraz bardziej przestaje działać w swoim sprzężeniu zwrotnym: wyraz – przekaz. Przestaje być wyrazem społeczności obecnej podczas jej odprawiania i tym samym nie przyczynia się do uruchamiania w tej społeczności wiary chrześcijańskiej. Funkcjonuje sama w sobie, niezależnie od uczestników, ale i w jakiś sposób niezależnie od ofiary krzyżowej.
Zaczyna się nazywać Mszę świętą „ofiarą”, a odprawianie Mszy świętej „sprawowaniem ofiary”, zaś kapłana „ofiarnikiem”. Napotykamy to już u Tertuliana (De or 19, 1 i 4), u św. Cypriana (Ep 63 as Caec.). Mszy świętej nadają oni charakter ofiary wstawienniczej za żywych i umarłych (u Tertuliana de Cor 3, 3; u Cypriana: Ep 1, 2). Te głosy nasilają się w czwartym wieku, aby w średniowieczu znaleźć pełne potwierdzenie u najwybitniejszych teologów. Podobny proces odbywał się i z szafarzem tego sakramentu. Oderwano go od społeczności kościelnej, pozostawiono samemu sobie, jako tego, który służy do odprawiania sakramentu ołtarza: który ma władzę konsekrowania. Msza święta „jako taka” sprawowana przez księży, którzy są święceni „do odprawiania Mszy świętej”, odrywa się od wiernych, przestaje być ofiarą życia tych, którzy w niej uczestniczą, traci wymiary eklezjologiczne. Charakter kapłanów, wyznaczony przez sakrament kapłaństwa, sprowadza się do słowa: „dawanie”, charakter wiernych, określony przez chrzest, to „przyjmowanie” (Sth III 63 a 6).
6. 1. Na koniec element eschatologiczny: chleb i wino są wyrazem śmierci Jezusa, a tym samym – albo dzięki temu – chleb i wino niosą w sobie nie tylko tamtą krwawą ofiarę, ale również tę chwałę Bożą, w której uczestniczył Jezus. Eucharystia jest nazwana manną – chlebem z nieba, ale jest czymś więcej od niej, bo daje życie wieczne, czego manna dać nie była w stanie. „Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto pożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało na życie świata” (J 6, 48-51). Kościół zawiera w sobie zadatek przyszłego życia, chwały niebieskiej. Ludzie, którzy realizują dobro, pozostają w łączności z Bogiem. Społeczność, która uważała się za kontynuatora i realizatora nauki Jezusa, która „wspominała Go” przez święcenie Eucharystii, uważała się za wyzwoloną od śmierci. „Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie” (Rz 6, 7-11).
Atmosfera panująca w ich życiu, a przede wszystkim na spotkaniach eucharystycznych, związana była ze świadomością obecności Jezusa Uwielbionego. Marana tha – Pan przychodzi. „Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty. Marana tha” (1 Kor 16, 22; i por.: Did 10, 6). „Mówi ten, który o tym świadczy: Zaiste przyjdę niebawem. Amen. Przyjdź, Panie Jezu” (Ap 22, 20) – Marana tha można tłumaczyć albo w trybie orzekającym albo rozkazującym. W Didache i Apokalipsie nasuwa się na podstawie kontekstu druga wersja, u św. Pawła pierwsza: Pan przychodzi.
6. 2. Doszło jednak w niektórych gminach do przerysowania akcentu eschatologicznego. Święty Paweł musi zareagować. Upomina ich: „Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas. Otóż tak. Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami” (1 Kor 4, 8). Poucza na własnym przykładzie: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). Ostrzega: „Jeżeli chodzi o pokarmy składane bożkom pogańskim w ofierze, wiemy wszyscy, co o tym sądzić należy. Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje” (1 Kor 8, 1). Wskazuje właściwy cel wszystkich działań ludzkich: „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący” (1 Kor 13, 1). Wskazuje wreszcie na Chrystusa jako na jedyną drogę wiodącą do tego celu: „Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2, 2). „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26).
7. 1. Jak już wspominaliśmy, chrześcijanie początkowo święcili Eucharystię jako Misterium Paschalne(18), a więc w rytmie rocznym. Równocześnie istniała praktyka, że wyznawcy Chrystusa spotykali się codziennie na „Łamanie Chleba”. Naśladowali w tym Jezusa, który codziennie spożywał posiłek wieczorny razem ze swoimi uczniami.
Należy przypomnieć, że chrześcijanie stanowili ogromną mniejszość wśród otaczających ich pogan. Przy tym rekrutowali się w przeważającej części z warstw najuboższych. W tych warunkach sprawą podstawową było wzajemne pomaganie sobie, trzymanie się w jedności. Istotną funkcję sprawowało „Łamanie Chleba” zgodnie z tym, co mówią Dzieje Apostolskie: „Codziennie przebywali jednomyślnie w świątyni, łamali chleb po domach i spożywali pokarm z radością i w prostocie serca. Chwalili Boga i byli kochani przez wszystkich” (Dz 2, 46-47). Te spotkania były punktem zbornym: informacyjnym i wymiany usług. Gdy patrzymy od tej strony, możemy zrozumieć zastąpienie „Łamania Chleba” Eucharystią. Eucharystia spełniała idealnie funkcję stymulatora aktów bezinteresownych – pomocy, opieki, służby: Jezus uobecniony w sakramentalnych obrzędach był dla chrześcijan absolutnym wzorem życia. Taki jest obraz, który nam ukazują Dzieje Apostolskie i Listy. Pierwsi chrześcijanie spotykali się w prywatnych domach jako grupy przyjaciół. „Wszyscy, którzy przyjęli wiarę, tworzyli jedną rodzinę, i mieli wszystko wspólne” (Dz 2, 44). „Stanowili jedno serce i jedną duszę” (Dz 4, 32), „zgoda panowała wśród nich” (Dz 5, 12). „Trwali mocno … w łączności braterskiej, łamali Chleb i modlili się” (Dz 2, 42). Uczestnicy spotkań eucharystycznych zawsze przynosili dary dla potrzebujących i chorych (Dz 2, 45). Tak dla należących do gminy, jak i dla tych z innych gmin, którym trzeba było wsparcia. Wtedy również dochodziło do aktów wzajemnego przebaczenia sobie win i uraz: przeproszenia się. Tak działo się nie tylko w Jerozolimie (Dz 12, 12), tak było również w innych miastach, np. w Antiochii (14, 27; 15, 30), w Troadzie (20, 7). Mówi o tych spotkaniach w rozmaitych miastach ówczesnego świata św. Paweł w swoich listach (np. 1 Kor 16, 19; Rz 16, 5). Wszystkie te teksty wskazują, że Jezus był dla pierwszych chrześcijan objawieniem się Ojca, ale równocześnie wzorem do naśladowania. Oni chcieli iść Jego drogą, drogą miłości. Byli świadomi tego, że „tworzymy jedno ciało … wszyscy mamy udział w tym jednym chlebie” (1 Kor 10, 17). A na odwrót: takie spotkania, na których nie panuje atmosfera miłości, „gdzie tworzą się partie – pisze św. Paweł – nie czynią was lepszymi ale gorszymi. Takie uczty przestają być Wieczerzą Pańską” (1 Kor 11, 17-20). Eucharystia ma się przyczyniać do tworzenia Kościoła – Ciała Jezusa – którym jest według św. Pawła samo zgromadzenie wiernych.
W swym ogólnym schemacie przebieg spotkań eucharystycznych był zgodny z układem uczt ofiarnych. Łamanie chleba było oddzielane od picia wina przez spożywanie uczty. Wkrótce jednak doszło do przesunięcia obrzędu nad chlebem na koniec posiłku i połączenia go z obrzędem nad winem(19). Wybrano koniec wieczerzy chyba dlatego, że według zwyczaju żydowskiego recytowano wtedy najbardziej uroczyste modlitwy i śpiewano hymny (por. 1 Kor 11, 21-33) (20).
7. 2. Trzeba dodać, że spotkania eucharystyczne bardzo szybko obrosły elementami wziętymi przede wszystkim z nabożeństw synagogalnych. O tym możemy się przekonać, gdy przyjrzymy się nabożeństwom żydowskim, które były praktykowane w czasach, kiedy powstawały księgi Nowego Testamentu. Składały się z trzech elementów: modlitwy, czytania Pisma Świętego i homilii. Zaczynały się od: „Słuchaj, Izraelu” (Pp 6, 4 n) – izraelskiego wyznania wiary. Potem następowała modlitwa – szereg błogosławieństw (skodyfikowanych pod koniec I w. jako tzw. osiemnaście błogosławieństw). Następnie czytano Pentateuch i Proroków. Początkowo wybór czytanego tekstu zależny był od woli czytającego lub zarządzającego synagogą, potem czytano cyklicznie (około III w.). Homilia na temat przeczytanego fragmentu była najważniejszą częścią nabożeństwa, które kończyło się modlitwą wielbiącą Boga. Co do samych modlitw, trzeba zaznaczyć, że znane są formuły modlitewne, ale zalecane były również modlitwy improwizowane. Spotkania eucharystyczne miały podobny charakter. Były modlitwy początkowe, czytanie Pisma Świętego Starego Testamentu, po którym następowała homilia (Dz 20, 7-12). Miała ona postać rozmowy – były pytania i odpowiedzi (1 Kor 14, 34). „Ojcze nasz” przypomina modlitwę końcową z nabożeństw synagogalnych. Od samego początku wpływ charyzmatyków na liturgicznych zebraniach objawiał się m.in. spontanicznie komponowanymi pieśniami (1 Kor 14, 15-26). Te kompozycje nazywane są psalmami (1 Kor 14, 26; Ef 5, 19; Jk 5, 13) i hymnami (Kol 3, 16; Ef 5, 19). Niektóre z tych liturgicznych pieśni weszły do Nowego Testamentu (np. Ef 5, 13; Tym 3, 16; Kol 1, 15; 1 P 2, 21-25).
PRZYPISY:
17) Argumenty za Ostatnią Wieczerzą jako uroczystą ucztą ofiarną: Ostatnia Wieczerza miała miejsce nie wieczorem, jak zwyczajne posiłki wieczorne, ale w nocy. Miejsca przy stole zajęli Jezus i apostołowie w pozycji leżącej, co praktykowano tylko w wyjątkowych okazjach, m.in. w czasie Paschy. Przy Ostatniej Wieczerzy użyte było wino, co też świadczy o świątecznym charakterze tego posiłku, gdyż zwyczajnie używano wody.
18) Dyskusja na temat dwóch tradycji, z których wywodzi się Eucharystyczna Ofiara: eschatologiczny posiłek przyjaciół Jezusa (Dz 2, 42, 46) i posiłek rocznicowy, o którym pisze św. Paweł (1 Kor 11, 26), np. E. Schweizer, H. Schürrmann, W.Marxen. Opis, który spotkamy w Ewangeliach, dotyczy takiej „rocznej” rocznicy śmierci Jezusa, a więc po prostu święta Wielkanocy.
19) Pierwsze świadectwa oddzielania Eucharystii od posiłku w znanym liście Pliniusza do Trajana (10, 96); może już u Ignacego z Antiochii, Do Smyrneńczyków, 8 oraz w Łk 22, 19; a wyraźniej u Justyna, Apologia I 65, 67.
20) Nie można wyróżniać jerozolimskiego oraz Pawłowego „galilejskiego” typu odprawiania Wieczerzy w pierwotnym chrześcijaństwie. Czynności typu Pawłowego wykazują znamiona palestyńskie.