WIELKI POST
To jeszcze nie czas Wielkiego Tygodnia. A więc to jeszcze nie męka i śmierć Jezusa. To na razie czas zbliżającej się katastrofy.
Ona przybliża się do Jezusa każdą przypowieścią przez Niego opowiadaną, każdym kazaniem które głosi, każdym uzdrowieniem którego dokonuje, każdym wskrzeszeniem na które się decyduje, każdym spotkaniem z grzesznikami i celnikami czy nawet z poganami, do którego dochodzi.
Bo to wszystko jest głoszeniem prawdy, że Bóg jest miłością i kocha każdego, a nie tak jak głosili faryzeusze, że kocha tylko Izraelitów, i to Izraelitów świętych.
I my towarzyszymy Jezusowi w Jego nauczaniu, identyfikujemy się z tym, co głosi swoim słowem i swoim życiem. I chcemy kochać tak jak On. Chcemy pochylać się nad chorymi, biednymi, starymi, opuszczonymi – tak jak On nauczał, jak postępował.
A potem przychodzi Wielki Tydzień – czas Jego męki i śmierci. I znowu jesteśmy przy Nim. Podziwiamy i chcemy być tacy odważni jak On, wolni i – gdy chodzi o prawdę – nie ustępujący mimo zagrożeń. W przeddzień męki zasiadamy z Nim obok apostołów do Ostatniej Wieczerzy. A potem idziemy z Nim do Ogrodu Oliwnego, gdzie jest schwytany. Towarzyszymy Mu podczas procesu u Annasza i Piłata. Niesiemy z Nim krzyż i stoimy pod krzyżem obok Matki, gdy umiera.
Ale wierzymy, że zmartwychwstanie.