BOŻE NARODZENIE
Jezus się nam narodził. Przyszedł Ten zapowiedziany, oczekiwany, upragniony, aby z nami zamieszkać. Bóg Ojciec, Tajemnica przedwieczna, nieodgadniona, ukazał się nam w swoim Słowie, w Synu swoim, w człowieku Jezusie Chrystusie. Z wszystkich ludzkich możliwości wybrał tę najprostszą, najuboższą. Narodził się w stajni i położono Go w żłobie. A my przychodzimy do Niego jak pastuszkowie, którym Aniołowie oznajmili o Jego narodzeniu, jak trzej Mędrcy, którym ukazała się gwiazda. Cieszymy się razem z nimi i składamy Mu siebie w ofierze. Wierzymy, że On przyjmuje dar nasz jak dary pasterzy i trzech Mędrców.
Po domach świętujemy wigilię, łamiemy się opłatkiem, zapominamy urazy, przebaczamy sobie nawzajem winy, życzymy bliźnim naszym, aby byli szczęśliwi, obdarowujemy się wzajemnie drobnymi prezentami na znak życzliwości. Świecimy świeczki na drzewku i kolędujemy, kolędujemy, kolędujemy. Najpierw w domu, a potem, w nocy o dwunastej, na Pasterce. Wszystkie kościoły świata rozbrzmiewają pieśnią, że Bóg się rodzi. Bóg, który płacze z zimna, i którego Matka siankiem okrywa. Śpiewamy o pasterzach i trzech Mędrcach, o Aniołach i o gwieździe. Patrzymy na Narodzonego w szopie. Bo chcemy jak najwięcej, na zapas, na cały rok nagromadzić światła w naszych duszach, by nam go nie zabrakło do następnego Bożego Narodzenia.