6.
Można płakać nad śmiercią człowieka. Można
rozpaczać przy zburzonym domu. Ale wobec
góry trupów wobec
zrównanych z ziemią miast nie czas na
współczucie, na ból, na
rozpacz. Człowiek
tężeje, zamyka się. Straszony
niebezpieczeństwem wojny atomowej, zagrożony
w swym bycie przez pył radioaktywny, mając
nad sobą obojętnie patrzące
konstelacje gwiazd, żyjąc
w rytmie nieodmiennie powtarzających się
pór roku, niezrozumiany przez
ludzi, przechodzi przez świat
jak cudzoziemiec.
Chyba że ujrzy tamtą gwiazdę, zwiastującą
przyjście Nadziei.
***
One can cry over the death of a fellow man. One
can despair over the ruined house. But in the face of
a heap of corpses, in the face of
towns razed to the ground, there is no time for
sympathy, pain,
despair. A man
hardens, withdraws.
Alarmed by the danger of atomic war, threatened by
radioactive fallout, having
indifferent constellations
above his head, living
in the rhythm of seasons, misunderstood
by people, he goes through the world
as a total stranger.
Unless he sees that Star, announcing
the coming of Hope.