UMIEJ POWIEDZIEĆ SOBIE: „NIE”
Nie widziałam cię już od miesiąca,
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!
(M. Pawlikowska-Jasnorzewska)
Była dziewczyna, był chłopiec zakochany szalenie. Choć byli biedni oboje, byli przecież młodzi. I wszystko wskazywało na to, że ich życie ułoży się wspaniale. Chłopiec planował małżeństwo zaraz tylko, gdy odsłuży wojsko. Przyszły dwa lata rozstania. On został wysłany daleko. Ona była zbyt piękna, by się nie pojawił adorator. Pojawił się bardzo zamożny. Sąsiadki i przyjaciółki zachwycone nim podjęły szturm i zwyciężyły. Doszło do małżeństwa. Po dwóch latach wraca chłopiec, zaniepokojony od dawna już trwającym milczeniem. Od kolegów dowiaduje się prawdy. Popada w rozpacz. Jest na granicy szaleństwa. Na skraju samobójstwa czy morderstwa. Pije dzień za dniem. W tym tragicznym okresie jedyną opiekunką, jedynym ratunkiem jest sąsiadka z naprzeciwka. Młoda, spokojna dziewczyna. Nieefektowna ani atrakcyjna, choć przecież ładna. Ale co najważniejsze – dobra. Kochała go skrycie od dawna, a teraz go karmi, porządkuje mu pokój i sprząta, opiekuje się nim jak matka, jak siostra. On ją wreszcie spostrzega. Przywiązuje się do niej. Pobierają się. Chłopiec bierze stację benzynową w ajencję. Mieszkanie – mały domek – znajduje się tuż przy niej. Przychodzi dziecko na świat. Czas płynie. Jest wigilia przed Bożym Narodzeniem. W domu ostatnie przygotowania do wieczerzy. W kącie drzewko i szopka, stół już nakryty. Żona odświętnie ubrana kończy nakrywanie stołu.
Chłopiec zamyka stację. Nagle nadjeżdża jeszcze jeden samochód. Drogi mercedes. Z samochodu wysiada w bogatym futrze jego dawna dziewczyna. To nie przypadek. Najwyraźniej ona chciała go spotkać. Wiedziała, że tu pracuje. Dla niego jest to spotkanie zaskoczeniem. Ale się opanowuje, choć z najwyższym trudem. Nalewa benzynę. Ona podejmuje rozmowę: „Co u ciebie?” – „Dobrze”. – „Ożeniłeś się?” – „Tak”. – „Masz dzieci?” – „Jedno”. – „Mieszkasz tutaj?” – „Tak”. – „Mogę wstąpić do ciebie?” Chwila milczenia. Dla niego decyzja o wadze życia. Przecież on ją kochał. I to uczucie, choć tak zranione, nie wygasło zupełnie. Ale przecież rozpoczęcie przerwanej przyjaźni nie ma sensu. Jest zagrożeniem spokoju jego domu. Spokoju jej życia, jakie by ono nie było. „Czy mogę wstąpić do ciebie?” On odpowiada z najwyższym wysiłkiem: „Nie” – i próbuje się uśmiechnąć, by jej i sobie złagodzić tę trudną decyzję. Film się kończy.
Podobna piosenka-opowieść. Kobieta kładzie dzieci do snu. Pukanie do drzwi. „Jego”. Jej pierwszego chłopca. Odszedł przed paru laty. Zostawił ją samą. Ona wyszła za mąż. Ma dzieci. Otworzyć? Wprowadzić go do domu? „Mamo, ktoś puka”. „Nie, to ktoś pomylił drzwi”.
A teraz już bardziej szczegółowe przypadki. Jest wyjazd służbowy. Nowa znajomość. Ona wolna, on żonaty. Wspólne sprawy. Dzień wypełniony po brzegi. Ale pracuje się im dobrze. W tym morzu różnych, przeważnie strasznych ludzi znaleźli się. Oboje inteligentni, oboje kulturalni, oboje wrażliwi. Pozostają czasem wolne wieczory. On wie, że ona go polubiła. Ona wie, że on ma dla niej sympatię. Jest wieczór, hotel. Pokój obok pokoju. Żegnają się „do jutra”. Ale ona za chwilę jeszcze puka. Proponuje jeszcze przed spaniem napić się wody, którą właśnie zakupiła. Jest na lekkim rauszu. On zaprasza ją do wnętrza. Siadają przy stole. Piją wodę. On wie, że woda była tylko pretekstem, a naprawdę to ona chce zostać u niego na noc. Woda się kończy. On jej dziękuje, wstaje od stołu. Mówi, że już czas się położyć spać i że na nią też już czas, że zmęczona całym dniem, że jutro znowu czeka ich trudny dzień. Odprowadza ją do drzwi. Rano spotykają się przy śniadaniu. Ona lekko zażenowana. Mówi, że nie mogła zasnąć. Trochę z pretensją, z żalem do niego, że tak postąpił. Ale po paru dniach, gdy nadchodzi chwila jego odjazdu, jest mu nieskończenie wdzięczna. Rozstają się jak najlepsi przyjaciele.
Umieć powiedzieć: nie. Umieć sobie powiedzieć: „nie”. Być odpowiedzialnym za siebie i za drugiego człowieka. Nie stwarzać nowych sytuacji, które będą potem trudne do odkręcenia albo w ogóle niemożliwe do odkręcenia.
Bądź na to przygotowana, że spodobają ci się rozmaici chłopcy starsi i młodsi, a nawet całkiem dojrzali mężczyźni, że oni spostrzegą, że się tobie spodobali. Że będziesz miała ochotę za wszelką cenę nawiązać z nimi kontakt. Bądź na to przygotowana, że gdy nie jesteś nawet najpiękniejszą dziewczyną świata, wzbudzisz zainteresowanie u rozmaitych ludzi, że spotkasz się wcześniej czy później z najróżniejszymi propozycjami najrozmaitszych mężczyzn, również żonatych, propozycjami, co do których choćby nawet czysto instynktownie odczuwać będziesz, że się nie powinnaś na nie zgodzić. Żeby pomimo to nie zaimponowało ci, że się podobasz, że wzbudzasz zainteresowanie, że są mężczyźni, którzy za tobą szaleją. Żeby ci nie przyszła ochota pobawić się w ten niebezpieczny flirt, spróbować swoich umiejętności czarowania.
Bądź na to przygotowany, że spodoba ci się niejedna dziewczyna, niejedna kobieta, że i ona spostrzeże, że się tobie spodobała. Że będziesz miał ochotę nawiązać z nią natychmiast kontakt. Bądź na to przygotowany, że gdy nawet nie jesteś najprzystojniejszym chłopcem świata, nieraz natkniesz się na okazje do zawarcia bliższych znajomości, a nawet na niedwuznaczne propozycje ze strony młodszych czy starszych dziewcząt czy dojrzałych kobiet, nawet zamężnych. Żeby ci wtedy nie zaszumiała ambicja męska, że jesteś taki atrakcyjny, pociągający – że nie możesz zawieść oczekiwań, że musisz stanąć na wysokości zadania.
Oczywiście, wszystko się może zdarzyć zawsze, ale są sytuacje, o których z góry wiadomo, że stwarzają szczególne zagrożenie. To są np. obozy, wakacje, zabawy. Tworzy się atmosfera nadzwyczajności, wszyscy są w tych nietypowych dla siebie rolach szczególnie ożywieni, podnieceni. Wtedy wszystko wydaje się być proste, możliwe, oczywiste. Każdy się czuje na prawach wyjątkowych, gdzie mu wszystko wolno, gdzie wszystko jest dozwolone. Jakby nie istniała przeszłość. Jakby nie istniała przyszłość. Jakby nie istniało normalne życie, do którego trzeba będzie za chwilę powrócić. Jest tylko chwila obecna, która trwa. Buchająca muzyka z gigantycznych kolumn. Półmrok czerwony, rozświetlany błyskami kręcącej się kuli. Szał tańca. I piękny jak Apollo chłopiec z plaży, którego można spotkać wieczorami w kawiarni „Czarny kot” w pobliżu mola. Który tak świetnie pływa jak tańczy. O którym fama niesie od jednego końca plaży na drugi koniec, że dziewczęta go uwielbiają i że on bez trudu je podrywa. No i stało się. Miłość trwała krótko. Potem on nie miał czasu. Ona nawet nie zdążyła się dowiedzieć, jak się nazywa i gdzie mieszka. Wystarczyło: Arek. Ale on sobie zanotował jej adres i nazwisko. I zgłosił się, gdy już trwało jej normalne życie wyznaczane zajęciami codziennymi. Nie zgłosił się po to, by wyznać swoją miłość. Był lekko pijany. Niepodobny do tamtego Arka. Ubrany byle jak, śmierdział papierosami i wódką. Opalenizna zeszła. I zażądał pieniędzy na wódkę. Jeżeli nie, to wie, do kogo pójść i wszystko powiedzieć. Po co opowiadać dalej. Tyle wystarczy.
Piszę to, bo każdy człowiek może znaleźć się w takiej sytuacji, w której nagle zaszumi mu w głowie, w której świat zaczyna się przestawiać do góry nogami. Również i ty. I wiedz o tym, że tak być może. I nie zdziw się, gdy ciebie też to ogarnie. I umiej zapanować nad sobą.
Jak się ratować w takich sytuacjach? Rzecz po prostu polega na tym, żebyś z sufitu zszedł na ziemię. Żebyś po chwili euforii, w którą wpadłeś, zaczął normalnie myśleć. Może – gdy zacznie ci świat wirować przed oczami i gwałtownie narastać będzie w tobie opętanie – nie będzie cię stać nawet na modlitwę. Wobec tego przynajmniej zadaj sobie pytanie: „Co powiem mamie, co powiem tacie. Co będzie, gdy się o tym wszystkim dowiedzą rodzice. Co bym zrobił, gdyby ktoś z moją siostrą tak postąpił, jak ja teraz chcę postąpić z tą dziewczyną. Co bym zrobiła z taką małpą, gdyby ona tak jak ja flirtowała z moim bratem”. Po co krzywdzić ludzi. Po co ma przychodzić do ciebie jej matka z wyrzutem: skrzywdziłeś moją córkę. Dlaczegoś to zrobił. Po co ma przychodzić do ciebie jego matka i robić ci wyrzuty: skrzywdziłaś mojego syna. Potem nikomu nie wytłumaczysz, że to ona sama chciała, że ona sama temu winna, że ona przyszła do ciebie, a nie ty do niej przyszedłeś. Nic to nie pomoże. Ty jesteś odpowiedzialny. Tyś jest winien. Jedno niedobre spotkanie. Jedna głupio rozegrana noc może spowodować nieobliczalne skutki w twoim życiu i w życiu drugiego człowieka.