Biblioteka




 
POWRÓT DO DOMU


     Marzysz o nim jak o porcie spokoju, jak o przystani bezpiecznej. Czekasz na ten upragniony ruch: aby wejść do wnętrza swojego mieszkania, zamknąć za sobą drzwi i odciąć się od hałasu, gwaru, niepokoju, spraw, kłopotów, problemów. Żeby przynajmniej na moment się zdrzemnąć: przyłożyć głowę do poduszki. A potem, przy wspólnym stole, opowiadać o tym wszystkim, co cię spotkało ważnego, z kim się widziałeś, co odkryłeś, zrozumiałeś, jakie masz nowe pomysły i plany. Najpierw jednak chciałeś choć na moment odpocząć, wydyszeć swoje zmęczenie, wrócić do przytomności. Ale rzadko to ci się zdarza. Wraz z otwarciem drzwi mieszkania zwala się na ciebie cała lawina spraw, kłopotów, zagadnień, rachunków, wezwań, przesyłek. Znów ktoś był, coś chciał, prosił, żeby powiedzieć, zawiadomić, dać znać. Okazuje się, że jest coś interesującego, pilnego, nagłego, niecierpiącego zwłoki, ważnego, od czego bardzo wiele w przyszłości zależy, czego nie można pominąć, przeoczyć, nie dopatrzyć, zaniedbać. Dowiadujesz się, że trzeba coś przynieść, odnieść, załatwić, odpowiedzieć, odmówić, kupić, oddać do prania, do czyszczenia, umówić się, odwołać spotkanie, zamienić termin, bo już na tę samą godzinę są dwie sprawy, trzy, a czasem jeszcze więcej. Widzisz, że znów się coś urwało, zepsuło, ukręciło, rozbiło, rozlało, czegoś zabrakło, czegoś nie można kupić, coś zostało fałszywie zakupione i należy wymienić. Ogromna masa detali oplątuje cię, czepia się, domaga się natychmiastowego załatwienia, jakby one były istotną treścią twojego życia. Są nieustępliwe, pochłaniają cię, absorbują cię, męczą; są natrętne, agresywne, nieprzyjazne, nie masz możliwości, żeby się od nich uwolnić. Gotowe są zagarnąć ci wszystkie wolne godziny, cały twój czas, twoje myśli, całą twoją energię. Uzurpują sobie prawo do zajęcia centralnego miejsca w twoim życiu. Traktuj je z wyrozumiałą pobłażliwością: z nich też składa się każde życie. Ale są detalami i tak je ustawiaj. Nie mogą ci założyć twojego horyzontu myślowego ani uczuciowego. Nie daj, by się usamodzielniły i stały się celem dla siebie.
     To wszystko dla nich – najukochańszych – i dla ciebie – dla was. To wszystko, jeżeli nie będzie kształtem twojej miłości ku nim wszystkim, stanie się przekleństwem, katorgą, przeciwko której będziesz się wciąż buntował i wierzgał. Wykonując twoje codzienne czynności albo będziesz rósł w nienawiść i szerzył nienawiść, albo będziesz rósł w miłość i dawał miłość. One powinny się stać kształtem twojej miłości ku twojej najdroższej społeczności, jaką jest twój dom. To oni – najbliżsi ci ludzie na świecie – i ty, siadający do posiłku przy wspólnym stole, potrzebujecie do odżywiania się witamin i białka, węglowodanów i minerałów: owoców, jarzyn, pieczywa, wędlin, czekolady, herbaty, kawy, serów, mleka, ryb, dżemów, soków, przypraw, ryżu, makaronu. To wy wszyscy, mieszkający pod wspólnym dachem, potrzebujecie lamp, pieców, krzeseł, stołów, łóżek, ręczników, mydła, bielizny, naczyń, zastawy stołowej, obrusów i potrzebujecie, żeby to wszystko funkcjonowało, żeby okna były przezroczyste, ściany czyste, podłoga niezaśmiecona, żeby był na czas posiłek, pozmywane naczynia, uprana bielizna.
     Tylko uważaj, żebyś nie uległ przemocy rzeczy i spraw materialnych, żebyś nie dał im sobie wmówić, że są najważniejsze, że one są treścią twojego życia. Uważaj, żebyś nie nabrał przekonania, że wystarczy tylko zapełnić dom jak największą ilością rzeczy najlepszych, najnowocześniejszych, a wszyscy w twoim domu będą szczęśliwi i ty wraz z nimi. Nieprawda. Najbardziej oni potrzebują ciebie, a nie rzeczy. I ty najbardziej ich potrzebujesz. Bo może zdarzyć się paradoksalna sytuacja: w mieszkaniu będzie wszystko: pralki automatyczne, lodówki automatyczne, zmywaki naczyń, odkurzacze, miksery, kolorowe telewizory, stereofoniczne radia i magnetofony, i będzie wszystko poukładane, posprzątane, wyczyszczone, umiecione, ale nikt nie będzie miał ochoty w nim żyć, bo to nie będzie dom, tylko mieszkanie – bo nie będzie w nim miłości. Na to, aby był dom, nie są najpotrzebniejsze rzeczy, ale najpotrzebniejszy jesteś ty i oni, i żebyście dla siebie mieli czas. Nie tylko na rozmowę. Nawet gdybyście ani słowa do siebie nie mówili. Najważniejsza jest wasza obecność, wasze obcowanie.