22 lipca 2007
16. NIEDZIELA ZWYKŁA
„Jednego potrzeba”
„Ja bym też wrzasnęła na swoją siostrę: Pomóż mi! Ściągnęli razem z Nim Jego uczniowie. Dom się napełnił. Zmęczeni. Obtargani, brudni, poobijani. W rozlatujących się sandałach. Trzeba ich oprać, odziać, oporządzić, no i w końcu dać jeść. Bo głodem przymierali. Nieraz karmili się ziarnem wyłuskanym ze zerwanych kłosów. Też bym wołała: Pomóż mi! To nie znaczy, ja nie mniej kocham Jezusa niż ty, która siedzisz u jego nóg i słuchasz Jego mówienia. Najpierw trzeba o nich zadbać, wtedy będzie można i śpiewać, i rozmawiać o sprawach ziemskich i niebiańskich, spierać się i dyskutować”.
W tych dwóch dziewczynach – w Marii i w Marcie – odkrywamy siebie samych. Każdy jest trochę mistyk, filozof, teolog, myśliciel i każdy jest działacz, wyrobnik, robol do sprzątania, do zamiatania, do prania.
Jedno musi na drugie rzutować. Przy tym musisz znaleźć mądrych ludzi do rozmowy, ludzi dobrych do pracy. I w sobie musisz znaleźć człowieka dobrego do pracy, jak i do mądrych rozważań.
To jest droga naszego rozwoju – nasz namysł, nasze myślenie, filozofowanie, nasza teologia – a z drugiej strony nasza praca: zawodowa, domowa, rodzinna. Jedna droga wpływa na drugą drogę, nawzajem się uzupełniają, pogłębiają.
Na tych dwóch drogach rozwija się nasza miłość. Czym lepiej pracujesz, tym lepiej myślisz. Czym bardziej myślisz i pracujesz, tym bardziej kochasz.
____________________________________________________________________