4 stycznia 2009
NIEDZIELA
Słowo stało się Ciałem
„Święta, święta i już po świętach”. Jeszcze w lodówce zostało trochę kutii, w spiżarce strucla zeschła. Drzewko trzeba będzie wnet rozebrać, bo igliwie się sypie. Jeszcze kolędy w kościele. Jeszcze plątają się nieotwarte niektóre świąteczne prezenty. I po Świętach.
Nie. Święta nie przeminęły. Święta zostały w tobie – jako wielkie wydarzenie albo jako nic takiego. Zależało od tego, jak je przeżyłeś.
Uczestniczyłeś w rekolekcjach adwentowych? Wysłałeś kartki świąteczne? Poważnie potraktowałeś Wigilię? Choć na moment wzruszyłeś się? Popłakałeś? Złożyłeś przynajmniej jedne życzenia prawdziwie, od serca? Ucieszyłeś się? Rozjaśniłeś się? Ożyłeś? Obudziłeś się? Ocknąłeś się? Odnowiłeś się? Przeprosiłeś?! Darowałeś? Byłeś człowiekiem – który czuje, boleje, który potrafi żyć – spontanicznie, autentycznie, prawdziwie? Poszedłeś na Pasterkę? Kolędowałeś w domu przy choince, takim domowym kolędowaniem? Odwiedzałeś rodzinę, przyjaciół? Przyjmowałeś gości?
Święta kształtują i będą kształtować twój dzień powszedni. W takim kształcie, jaki im nadałeś. A one same są wielkim wołaniem o twoje człowieczeństwo, o nadanie sensu twojemu życiu.